Prokuratura Okręgowa w Olsztynie pod koniec sierpnia 2020 r. przesłała do Sądu Okręgowego w Olsztynie akt oskarżenia przeciwko Mariuszowi K. oskarżonemu o popełnienie w okresie od 26 czerwca do 7 września 2018 r. przestępstwa oszustwa w związku z realizacją prac budowlanych w ramach gminnej inwestycji w Bartoszycach.
Mariusz K. w połowie 2017 r. zawarł z gminą miejską Bartoszyce umowę, na podstawie której wykonywał prace budowlane dotyczące rewitalizacji Starego Miasta. Według ustaleń śledczych Mariusz K. w związku z realizacją tej umowy miał doprowadzić gminę do niekorzystnego rozporządzenia mieniem znacznej wartości w kwocie 217 350,57 zł z tytułu przedłożonych jej i opłaconych na jego rzecz faktur VAT.
W ocenie prokuratora przedsiębiorca otrzymał te pieniądze za prace budowlane, których nie wykonał zgodnie z umową, wprowadzając tym samym inwestora w błąd, co do wymiany gruntu rodzimego (wydobytego z wykopów podczas prac związanych z przebudową sieci sanitarnej i kanalizacji deszczowej na terenie Starego Miasta) oraz rodzaju użytego kruszywa. Działanie oskarżonego w konsekwencji miało doprowadzić do nieprawidłowego zagęszczenia gruntu oraz konieczności powtórzenia całości nieprawidłowo wykonanych robót.
Proces w tej sprawie rozpoczął się 19 stycznia 2021 r. przed Sądem Okręgowym w Olsztynie. Mariusz K. nie przyznał się do popełnienia zarzuconego mu przestępstwa i złożył wyjaśnienia.
Wyrok w tej sprawie zapadł w poniedziałek Sąd Okręgowy w Olsztynie uniewinnił Mariusza K. od popełnienia zarzucanego mu czynu, a kosztami procesu obciążył Skarb Państwa.
Sąd, podając ustne motywy wyroku, podkreślił, że badał odpowiedzialność oskarżonego wyłącznie pod kątem odpowiedzialności za przestępstwo oszustwa. W tej sprawie kluczowym dla przypisania winy oskarżonemu byłoby wykazanie mu zamiaru bezpośredniego (czyli sprawca chce i dąży do tego) doprowadzenia gminy do niekorzystnego rozporządzenia mieniem, jaki musi towarzyszyć przestępstwu oszustwa. Tymczasem, w ocenie sądu nie wykazano, aby taki zamiar oskarżonemu towarzyszył.
Zebrany w sprawie materiał dowodowy wykazał, że inwestycja była prowadzona przez oskarżonego w sposób błędny i doszło do nieprawidłowego wykonania prac. Jednak sam fakt, że zostało to ujawnione nie może być tożsame z przypisaniem oskarżonemu oszustwa.
Sąd zwrócił uwagę, że dla przestępstwa oszustwa potrzebne jest także wprowadzenie kogoś w błąd bądź wyzyskanie błędu. Natomiast, w tej sprawie znamienne jest, że przedstawiciele inwestora – zarówno pracownicy urzędu miasta, jak i inspektorzy nadzoru budowlanego – byli na miejscu i widzieli, jak ta praca przebiega. Cały czas mieli wątpliwości co do prawidłowości wykonywania tych prac oraz co do tego, czy grunt jest właściwie zagęszczony.
Pomimo tego zamieszczali stosowane zapisy w dzienniku budowy, zatwierdzali prace, a na tej podstawie były wypłacane również pieniądze oskarżonemu. Trudno tu zatem mówić o wprowadzaniu w błąd osoby posiadającej fachową wiedzę, a inspektor nadzoru musi taką wiedzę posiadać.
Sąd wskazał, że inwestor miał możliwości rozwiązania tej sprawy w inny sposób, chociażby wzywając wykonawcę do usunięcia stwierdzonych braków i wad wykonania, czego jednak nie uczynił. W zasadzie od razu wystąpił do prokuratury. W ocenie sądu, ten spór ma charakter cywilno-prawny i na tym gruncie powinien być rozstrzygnięty, wyliczona szkoda oraz przyczynienie się poszczególnych stron do powstania tej szkody.
Wyrok w tej sprawie nie jest prawomocny.
Komentarze (6)
Dodaj swój komentarz