Redakcja portalu Olsztyn.com.pl postanowiła zgłębić temat dawnego jeziora i porozmawiać zarówno z przedstawicielami odpowiednich urzędów, jak i mieszkańcami gminy Dywity, w celu poznania ich opinii na temat chęci pozostawienia zbiornika na swoim miejscu.
Na terenie Różnowa jezioro funkcjonowało aż do roku 1915. Po tym okresie rozpoczęło się osuszanie polderu. Podążając za tokiem historii, po II wojnie światowej nasz region zdominowały państwowe gospodarstwa rolne, więc bardziej korzystne były tereny osuszone.
Kolejnym krokiem było powstanie stacji pomp w latach 60-tych. Obiekt funkcjonuje na terenie gminy do dziś.
- Dwa lata temu zmodernizowaliśmy tę stację i to funkcjonuje wspaniale. Stajemy na stanowisku, że nie walczymy z naturą, która upomina się o swoje. Trzeba o tym pamiętać – przekonywał Dariusz Wasiela, dyrektor Zarządu Zlewni w Olsztynie.
Wielu mieszkańców gminy Dywity podtrzymuje opinię Wasieli. Według nich dobrym pomysłem byłoby przywrócenie jeziora, które mogłoby stanowić miejsce rekreacji, raj dla wędkarzy i wzbogacić krajobraz.
- Zdajemy sobie sprawę, że może to być trudne do przeprowadzenia, bo nieruchomości na polderze posiada kilkunastu właścicieli i nie każdy może się zgodzić, żeby te obszary zalać. Stamtąd zbierana jest trawa dla bydła czy koni. Cały okrąg wokół polderu to jest około 5 km. Uda nam się znaleźć jakieś dofinansowanie, żeby zrobić trakt spacerowo-rekreacyjny dla mieszkańców – tłumaczył z kolei Jacek Niedzwiecki z Urzędu Gminy Dywity.
- Niech zostanie, na karasie się będzie chodzić.
- Wydaje mi się, że to byłoby piękne miejsce, np. do wędkowania, lubię taki naturalny klimat. Bardzo duża atrakcja dla całej okolicy. To by pokazało, że pewne rzeczy można naturalnie odrodzić. Natura sama się o to prosi.
- Co roku o tej porze jest wezbrana woda. Ona, po pierwsze, dodaje uroku, a po drugie, jest to naturalny zasób. Gdyby jezioro było – perła – mówili mieszkańcy gminy podczas rozmowy z redakcją naszego portalu.
Zdarzają się jednak opinie odmienne. Niektórzy nie popierają słuszności opisywanej inicjatywy, tłumacząc, iż jest to wymysł „nowobogackiej” części naszego społeczeństwa.
- Chodzi o granicę z tą łąką. To są dwa kilometry i teraz tu mi będą ludzie łazić? A gmina tego nie wykupi, także ja jestem na nie. Nowobogaccy chcą sobie przyjeżdżać na rybki, robić imprezki. Ja nie chcę imprez pod domem.
- Chcieli tu tworzyć ośrodek wczasowy. Byli tu, uzgadniali wszystko. To jest teren chroniony krajobrazowo, Warszawa na to nie zezwoliła. A co tu będzie? Nie wiemy – stwierdziły mieszkanki gminy.
Głos w sprawie mieszkańcy zabrali również za pośrednictwem mediów społecznościowych. Kilka dni temu na facebookowym profilu Gminy Dywity nawiązała się dyskusja na opisywany temat. W tym przypadku zdecydowana większość opowiedziała się za słusznością przywrócenia akwenu.
W jednym z komentarzy, którego autorem jest Henryk Pach, były kandydat na wójta gminy Dywity, pojawiła się opinia, iż kilka lat temu stowarzyszenie, działające na rzecz przywrócenia jeziora, nie miało wsparcia ówczesnych władz gminy.
Czy obecny włodarz Daniel Zadworny zdecyduje się na podjęcie zdecydowanych kroków w rozwoju inicjatywy?
Komentarze (15)
Dodaj swój komentarz