Ostatnie zamieszanie wokół olsztyńskiej piłki nożnej już kilka razy zmusiło mnie do zajmowania publicznie stanowiska w tej sprawie. Niezbyt klarowna sytuacja w finansach podkopała zupełnie fundamenty olsztyńskiej piłki nożnej. Czarę przelało odbijanie piłeczki na linii sponsor-klub.
Golem wręcz samobójczym trzeba nazwać działanie władz klubu sportowego, które postanowiły sponsorowi dokopać publicznie, zaraz po tym, jak postanowił wstrzymać finansowanie. Nie trzeba być wielkim ekonomistą, aby odczytać, że wycofujący się najemcy z Galerii Warmińskiej podkopują finanse spółki i wydawanie pieniędzy na sport nie jest już tak zasadne jak wcześniej. Klub zamiast podziękować za wieloletnią współpracę i polecać się na przyszłość, postanowił przerzucać się paragrafami i zarzutami. Taka zabawa wręcz wysadziła w kosmos szanse na zdobycie nowego sponsora. Kto zainwestuje pokaźne fundusze w to, by za chwilę zostać oplutym? Czasy sponsorskich samobójców dawno w Olsztynie przeminęły.
Prezes chciał odejść chyba w chwale, a odchodzi raczej z wielkim niesmakiem.
Czy warto ratować olsztyńską piłkę? Moim zdaniem tak, a czy warto ratować Stomil, w tej sytuacji tu mogą występować zdania podzielone! Pół miliona pod kreską, podkopana wiarygodność – to stawia duży znak zapytania. Osobiście jestem stanowczo przeciwny temu, by publiczne pieniądze lokować w niejasną sytuację.
Na plus klubu trzeba zaliczyć całe zastępy dzieciaków i rodziców, którzy niebacząc na utrudnienia w ruchu dowożą dzieci na treningi, na plus idzie kadra szkoleniowa, która ma już spore osiągnięcia, na plus trzeba zaliczyć kibiców drużyny (nie mylić z kibolami). Ale na tym koniec!
Trzeba jasno postawić sprawę, na kolejne niejasności w finansowaniu nie można tu pozwolić. Milion rocznie z olsztyńskiego PWiK trafiało do klubu, udostępnialiśmy infrastrukturę sportową, możne nie zawsze w najlepszym stanie ale taką mamy. W tym roku planuje się doświetlenie obiektu, umowa podpisana – teraz się zastanawiam czy w obecnej sytuacji nie są to pieniądze wyrzucone w błoto, a patrząc na stan murawy nie jest to wcale takie trudne.
Jeśli ta sytuacja potrwa jeszcze chwilę dłużej, nie będzie czego ratować, będzie trzeba wszystko zaczynać praktycznie od nowa.
Próby ze strony ratusza, co do zawiązania spółki sportowej zapalają światełko nadziei, ale bez współpracy ze strony sportowych działaczy o powodzeniu nie może być mowy! Czym będzie spółka bez drużyny? Ostatnie sparingi pokazują, że przyszłość, już tak różowo nie wygląda! Zawodnicy zaczynają szukać innej bezpiecznej przystani i jeszcze chwila po drużynie pozostanie tylko nazwa i osamotnieni kibice, bo nie będzie komu grać.
Jeśli piłka nożna w Olsztynie pójdzie w rozsypkę, to okaże się, że utrzymywanie stadionu będzie bezzasadne, a orliki to będzie aż nad to, co potrzeba? Oczekiwania kibiców i sympatyków piłki kopanej są jasne, chcą by piłka nożna w Olsztynie funkcjonowała na wysokim poziomie, młode kadry chcą się kształcić.
Moim zdaniem konieczny jest szybki porządek w Stomilu. Wyłonienie sztabu negocjacyjnego i połączenie sił samorządowych z klubowymi! Bo spółka celowa, pomysł miasta będzie niczym bez drużyny, a drużyna bez pomocy miasta też w nic się zamieni. Trwanie w stanie zawieszenia spowoduje tylko to, że rozgrywki ligowe odbędą się ale bez drużyny z Olsztyna. A tego chyba nie tylko ja ale Wszyscy chcieliby uniknąć. Czekam na wyniki rozmów, mam nadzieję na ich szybkie zakończenie.
Krzysztof Kacprzycki
Komentarze (15)
Dodaj swój komentarz