Przypomnijmy, sprawa Term Warmińskich w Lidzbarku Warmińskim od początku budziła kontrowersje. Pomimo wielu negatywnych opinii na temat inwestycji, pod koniec grudnia 2011 roku starosta lidzbarski Jan Harhaj i prezes spółki Kornas Development, Bogdan Kornas podpisali umowę na zaprojektowanie i wybudowanie Term Warmińskich.
Śledztwo w tej sprawie prowadzone było od lipca 2013 roku. Sprawa badana była poza regionem – w Białymstoku – gdyż śledztwo obejmowało władze samorządu województwa warmińsko-mazurskiego i należało uniknąć ewentualnych zarzutów o stronniczość.
Śledztwo prowadzone było pod kątem wyrządzenia przez zarząd powiatu lidzbarskiego szkody majątkowej. Zarząd zdecydował bowiem o realizacji inwestycji, mimo że wszystkie ekspertyzy wskazywały na nielogiczność tego działania i brak podstaw ekonomicznych. Z badań Rady Naukowej Instytutu Nauk Geologicznych PAN wynikało bowiem, że woda, która miała być wykorzystywana w basenach Term Warmińskich ma zbyt niską temperaturę. To oznaczało, że konieczne będzie jej podgrzewanie, co wygeneruje kolejne koszta.
W śledztwie badano również wątek dotacji unijnej w wysokości około 66 milionów złotych, którą przyznał urząd marszałkowski. Ten wątek śledztwa skupiał się na zbadaniu, czy ówczesny marszałek Jacek Protas z Platformy Obywatelskiej dopuścił się niedopełnienia obowiązku prowadzącego do wyrządzenia szkody europejskiemu funduszowi regionalnemu, z którego pochodziła przydzielona dotacja.
Śledztwo jednak ostatecznie umorzono w 2014 roku nie znajdując w sprawie żadnych nieprawidłowości, a Termy Warmińskie oficjalnie otwarto w grudniu ubiegłego roku.
Dziś sprawa rzekomych nieprawidłowości wraca do białostockich śledczych – tym razem na zlecenie Prokuratury Generalnej, która zleciła uzupełnienie materiału dowodowego w tej sprawie.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz