Akcja ''Bieg na sześć łap'' to autorski pomysł olsztynianki Moniki Dąbrowskiej, która stała się duszą tego projektu. W ubiegłym roku wpadła na pomysł, by swój jogging wzbogacić o niezwykłego kompana – psiaka ze schroniska. Tym samym powstał projekt, w którym udział może wziąć każdy, kto ma ochotę pobiegać w doborowym towarzystwie psiaków, które wybrane zostały przez pracowników schroniska. Z tygodnia na tydzień – liczba osób zaangażowanych w projekt rośnie, a schroniskowe zwierzaki w każdą sobotę – wyczekują na swoich joggingowych kompanów.
W ubiegłą niedzielę olsztyński projekt dotarł do schroniska w Tomarynach.
- Wyjazd do Tomaryn został poprzedzony spotkaniem na olsztyńskim placu, na którym osoby mające wolne miejsca w pojazdach, zaprosiły do wspólnej podróży niezmechanizowanych uczestników akcji. Potargowaliśmy się trochę o to, kto z kim jedzie oraz jaką trasą najszybciej dotrzemy do celu. Zaraz potem wyruszyliśmy – relacjonuje Monika Dąbrowska.
- Powitały nas uśmiechnięte opiekunki psiaków, które przygotowały łakocie, chłodną wodę, zestaw wygodnych smyczy. Z niezwykłą życzliwością i otwartością oprowadziły po obiekcie prosząc, abyśmy czuli się u nich jak u siebie. Nie będziemy ukrywać, że azyl zachwyca nie tylko funkcjonalnością i czystością, ale także widoczną na każdym kroku dbałością o dobre samopoczucie psiaków. Najlepszym tego przykładem, był pokój zabaw, w którym szczeniaczki nieskrępowane naszą wizytą, uprawiały figle i harce, rozbawiając nas przy tym do łez – dodaje Monika.
- Chwilę potem wyruszyliśmy w drogę. Sekcja spacerowa w swoim tempie, biegacze ile sił w nogach i... łapach. Z pierwszymi psiakami pokonaliśmy dystans około 7 kilometrów. Mowa tutaj o osobach trzymających się wyznaczonej i oznakowanej przez Jacka Kowalskiego trasy. Bo byli wśród nas i tacy, którzy zafascynowali widokami, przemierzyli znacznie więcej kilometrów - tak się zatracili w podziwianiu cudownych krajobrazów. Po powrocie do schroniska psiaki zażyły kąpieli w baseniku, a my - biegacze posililiśmy się przygotowanymi specjalnie dla nas słodyczami. Spędziliśmy w schronisku kilka godzin biegając i spacerując z psiakami. Opuściliśmy azyl dopiero, jak zobaczyliśmy, że wszystkie obecne tam zwierzaki marzą już tylko o odpoczynku – opowiada Monika.
Monika podpowiada - gdybyście zastanawiali się dlaczego warto odwiedzić schronisko w Tomarynach – przypominamy, że pracują tam niezwykle gościnne, życzliwe, przyjacielsko nastawione opiekunki psiaków, które każdego odwiedzającego traktują jak członka rodziny, a zwierzaki przepełnione energią, miłością, ufnością wobec człowieka czekają na nas.
W Tomarynach brakuje wolontariuszy, którzy pomogliby opiekunom spożytkować energię psiaków i zadbaliby o ich socjalizację.
- Jeśli wiec nie macie planów na weekend, wakacje – zapraszamy w te piękne strony. My na pewno jeszcze nie raz odwiedzimy Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Tomarynach – dodaje Monika.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz