Data dodania: 2006-03-03 00:00
Czy Meble Mazurskie ocaleją?
Czy pracownicy olsztyńskiego zakładu Meble Mazurskie stracą pracę? Władze spółki, zachęcone próbą ratowania miejsc pracy podjętą przez władze samorządowe, wstrzymały zapowiedziane zwolnienia grupowe w firmie. Planu ratunkowego jednak nie ma.
Widmo bezrobocia zawisło nad 137 pracownikami fabryki mebli przy ul. Jagiellońskiej 15 lutego. Tego dnia zarząd spółki Meble Mazurskie International, należącej do niemieckiej grupy Schieder, zapowiedział zwolnienia grupowe i likwidację zakładu. Pierwsi pracownicy pomocy w urzędzie pracy musieliby szukać już w marcu. Powód? - Niski kurs euro i mocna złotówka, które utrzymują się od kilku miesięcy, naraziły nas na ogromne straty - tłumaczył pracownikom Stefan Tkaczyk, prezes zarządu MMI, którego 90 proc. produkcji trafia na eksport. - Dłużej nie możemy generować długów i stąd taka decyzja.
Związkowcy zakładowej "Solidarności" zwrócili się o pomoc do władz samorządowych: prezydenta Olsztyna, marszałka i wojewody. - Podejrzewamy, że to dopiero początek zwolnień w całej grupie. We wszystkich zakładach MMI w Olsztynie, Elblągu, Iławie, Szczytnie, Biskupcu, Bartoszycach i Nowym Mieście Lubawskim pracuje ponad dwa tysiące ludzi. Oni też mogą wkrótce stracić pracę - alarmował Krzysztof Gniadek, szef międzyzakładowej "Solidarności". - Szykuje się dramat dla tysięcy rodzin.
Apel pracowników MMI odniósł skutek. Czesław Małkowski, prezydent Olsztyna, zapowiedział możliwość umorzenia firmie podatku od nieruchomości (ponad 100 tys. zł), a Andrzej Ryński, marszałek województwa, może zwolnić ją z opłat za korzystanie ze środowiska naturalnego. - Wystarczy, że kierownictwo firmy wystąpi do nas z takim wnioskiem - mówi Ryński.
Wczoraj, podczas spotkań ze Stefanem Tkaczykiem, prezesem zarządu MMI, Rolfem Demuthem, właścicielem spółki, i związkowcami, prezydent i marszałek podtrzymali te deklaracje. Dzięki temu rada nadzorcza MMI podjęła decyzję o niezwalnianiu ludzi jeszcze przez miesiąc. - Niestety, nie dostaliśmy od strony niemieckiej odpowiedzi, jaka będzie dalsza polityka spółki - mówi Józef Dziki, przewodniczący warmińsko-mazurskiej "S". - Władze firmy zapowiedziały jedynie, że podejmą próbę walki o rynek lokalny i zmianę asortymentu.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz