Data dodania: 2007-05-18 22:49
Czy zaleje nas morze śmieci?
Dlaczego od czasu, kiedy odpady wywożone są na wysypisko w Mławie, kontenery na osiedlach stoją wypełnione po brzegi?
30 kwietnia zamknięto wysypisko w Łęgajnach, od 1 maja śmieci z Olsztyna jeżdżą 85 km do Mławy. Śmieciarki z miasta zwożą je najpierw do przesypowni Zakładu Gospodarki Odpadami Komunalnymi przy ul. Lubelskiej. Tam są ładowane do 20-tonowych kontenerów. Na teren przesypowni za jednym razem może wjechać tylko jedna śmieciarka, w dodatku zakład jest czynny od godz. 6 do 21. - Wszystko działa bez zarzutów, nie ma żadnych kolejek. Nie będzie miał pan o czym pisać - mówił mi w drugim dniu pracy przesypowni Ryszard Szymański, prezes ZGOK.
Jak jest dziś? Coraz częściej dochodzą do nas sygnały od mieszkańców Olsztyna, którzy widzą, że pojemniki na śmieci nie są opróżniane tak szybko jak kilka tygodni temu. - Przy moim bloku na ul. Jagiellońskiej stoją kontenery, które od dłuższego czasu wypchane są śmieciami. Kiedy zadzwoniłam do ZBK II, który administruje naszym budynkiem powiedziano mi, że tak jest, od kiedy odpady są wywożone do Mławy - opowiada nasza czytelniczka. Dopiero po interwencji w Przedsiębiorstwie Gospodarki Miejskiej, które wywozi śmieci z większości terenów miasta, pojemniki przy jej bloku zostały opróżnione.
Inny czytelnik przysłał nam z Jarot zdjęcia kontenerów, które pękały w szwach od śmieci. - Wszystko dlatego, że przesypownia ma tylko jedno stanowisko dla śmieciarek. Przez to trzeba czekać nawet trzy godziny na rozładunek. Były dni, że nie zdążyliśmy ich wyładować i przez noc śmieciarki stały w zakładzie załadowane śmieciami - opowiada pracownik PGM. - Kierowcy mówią o placu przed przesypownią "patelnia" [tak nazywa się miejsce na granicy polsko-rosyjskiej, gdzie podróżujący godzinami czekali na odprawę - red.].
PGM prócz odbioru śmieci z osiedli zajmuje się też ich wywozem do Mławy. - Dochodzi do takich paradoksów, że zamiast jechać do ZGOK, śmieci przesypujemy do kontenerów na placu w naszej siedzibie. Tak jest szybciej i sprawniej - mówi nasz rozmówca z PGM.
Andrzej Ryński, prezes spółki, nie chciał komentować problemów z wywożeniem śmieci.
Na przesypownie narzekają też w spółdzielni Pojezierze, która własnymi samochodami wywozi śmieci z osiedla. - Kierowcy marnują w kolejce po trzy godziny. W dodatku muszą zabierać dodatkową osobę, która posprząta im teren, zanim wjadą do przesypowni, bo ZGOK tego nie robi - mówi Wiesław Barański, prezes spółdzielni. - Na wysypisku w Łęgajnach ruch odbywał się płynnie, teraz są opóźnienia.
Wczoraj o problemy w przesypowni pytał na kolegium radnych Zbigniew Dąbkowski (PO), przewodniczący rady miasta. - Wszystko wskazuje, że mamy kłopot z odbiorem śmieci. Obawiam się, że latem przywitamy turystów wypełnionymi po brzegi śmietnikami - mówi.
Na jego wniosek władze miasta mają wyjaśnić radnym, skąd się biorą takie opóźnienia w opróżnianiu kontenerów.
Ryszard Szymański: - Już nie mam zamiaru tego komentować. Jeśli do PGM dzwonią ludzie i skarżą się, że ta firma nie wywozi śmieci, to oni zrzucają winę na nas i mówią, że to my się nie wyrabiamy. Zawsze łatwiej uderzyć w innego, niż przyznać się do winy.
Ale sam przyznaje, że zdarzają się dni, kiedy przed przesypownią stoją kolejki samochodów.
Tomasz Głażewski, wiceprezydent Olsztyna broni ZGOK. - Jeśli rano o godz. 7 śmieciarki zbierają śmieci w mieście to jest jasne, że jak wszystkie przyjadą do przesypowni to zrobi się tłok. Gdyby nie jeździły stadami nie byłoby problemu - mówi.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz