Karol Dempich, jeden z aktywnych mieszkańców Olsztyna, który startował w ubiegłorocznym wyborach samorządowych na miejskiego radnego z ramienia SLD, po raz kolejny wytyka błędy w działaniu olsztyńskich drogowców.
Na potwierdzenie swoich słów przytacza sprawę oznakowania skrzyżowań. Jak twierdzi poirytowany, otrzymał od drogowców odpowiedź, która całkowicie przeczyła ich późniejszym działaniom.
W grudniu ubiegłego roku w związku z licznie powtarzającymi się niebezpiecznymi sytuacjami Dempich wystosował do Komisji Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego wniosek o oznakowanie skrzyżowań: Pieczewska/Malewskiego, Malewskiego/droga w kierunku Boenigka oraz Boenigka z ulicą w kierunku Malewskiego - za pomocą znaków A5 lub zmianę organizacji ruchu i ustawienie znaków A7/D1 lub T6.
Jak wyjaśniał chodziło przede wszystkim o to, że na większości takich skrzyżowań nie ma oznakowania, a to sugeruje, że są to skrzyżowania równorzędne gdzie obowiązuje zasada prawej ręki. Niestety wielu kierowców nie zwraca na to uwagi. Myślą bowiem, że skoro jadą ''szerszą jezdnią'' to mają pierwszeństwo.
- Zaproponowałem, aby albo ustawić na tych skrzyżowaniach znaki informujące o tym, że są to skrzyżowania równorzędne albo na drogach gdzie wyraźnie widać którędy podąża większość kierowców ustanowić pierwszeństwo na tych najbardziej uczęszczanych szlakach – informuje Dempich.
W odpowiedzi otrzymał informacje, że brak oznakowania sugeruje, że skrzyżowanie jest równorzędne i ruch po nim odbywa się na zasadach ogólnych. Dodatkowo wymusza to na kierowcach zachowanie większej ostrożności i ograniczenie prędkości.
Odpowiedź drogowców – jak się okazuje nijak się ma do ich działania. Bo ja informuje Dempich – na skrzyżowaniu dróg osiedlowych, nieopodal tych, które wymienił w swoim wniosku stanął znak nakazujący ustąpienie pierwszeństwa jadącym ''szerszą jezdnią''.
- Wychodzi więc na to, że drogowcy stawiają znaki na przekór swoim opiniom. Tylko dlaczego z nas, kierowców robi się idiotów? - mówi Dempich.
Komentarze (5)
Dodaj swój komentarz