Data dodania: 2006-09-04 00:00
Komiks po warmińsku
Dawno, dawno temu żył na Warmii chłop, który zakochał się w łabędziu... Tak zaczyna się stara ludowa legenda, którą wkrótce będzie można przeczytać w formie komiksu. Pierwszego komiksu pisanego w warmińskiej gwarze.
Na taki pomysł wpadło dwóch młodych ludzi ze stowarzyszenia Wolna Grupa Twórcza, historyk Marcin Wakar i grafik Jarosław Gach. - Wszystko zaczęło się w kwietniu. Czytałem akurat teksty Alojzego Śliwy [poeta i pisarz warmiński, zm. w 1969 roku - red.], pisane po warmińsku, a jednocześnie przygotowywaliśmy wystawę prac Jarka związanych z komiksem. Pomyślałem, czemu by nie połączyć tych dwóch rzeczy i nie stworzyć komiksu, który przybliży ludziom warmińską gwarę. Kaszubi hołubią swój język, może warto wziąć z nich przykład - opowiada Marcin.
Plan spodobał się rysownikowi. Do ilustracji wybrali legendę pt.: "Jak chłop łabędzia za żonę wziął" ze zbioru podań przygotowanych przez Marynę Okęcką-Bromkową. - Można powiedzieć, że to romans - śmieje się Marcin. - Młody junak Michał, widzi jak łabędź przemienia się w piękną dziewczynę. Zakochuje się w niej i poślubia. By nie zamieniła się znowu w ptaka, chowa jej zaczarowaną pelerynę z piór. Niestety, jego matka nie lubi synowej i oddaje pelerynę dziewczynie, która znów staje się łabędziem i odlatuje na szklaną górę, gdzie razem z siostrami zostaje uwięziona. Michał rusza jej na ratunek, zdejmuje klątwę. A potem żyją długo i szczęśliwie...
- Historia świetnie nadaje się do narysowania - mówi Jarosław Gach. - Lubię tworzyć w konwencji fantasy, która czerpie ze średniowiecza i starożytności. Ta baśń to wyzwanie, bo dzieje się na Warmii. Architektura, krajobrazy i stroje mają być warmińskie. Już przeglądam albumy z regionalnymi budowlami, planujemy wycieczkę do skansenu w Olsztynku, by przyjrzeć się starym historycznym chatom.
W tej chwili Marcin Wakar pisze scenariusz komiksu. Wszyscy bohaterowie będą mówili gwarą, bo głównym celem projektu jest przypomnienie jej młodemu pokoleniu. Książka zostanie wydana jeszcze przed zimą w 5 tys. egzemplarzy. Każdy bez trudu zrozumie teksty, bo mniejszą czcionką w dymkach będzie tłumaczenie, będzie też słownik najczęściej używanych zwrotów. Autorzy zamierzają odwiedzić kilka szkół i przybliżyć młodym ludziom warmińską gwarę oraz poprowadzić warsztaty z tworzenia komiksów.
Część pieniędzy na realizację pomysłu twórcy dostali z Urzędu Miasta, część to środki własne stowarzyszenia. Brakuje im 3,2 tys. zł. - Może znajdzie się ktoś, kto chciałby przez pomoc finansową mieć udział w tym przedsięwzięciu? - zastanawia się Wakar.
Przed twórcami książki jeszcze sporo pracy przy pierwszym warmińskim komiksie, ale już myślą o kolejnych projektach. Marcin Wakar: - Jest jeszcze wiele pięknych regionalnych legend ukazujących niepowtarzalny klimat Warmii, chociażby te o kłobuku.
Jarosław Gach: - Mogłyby powstać kolejne komiksy i to nie tylko na podstawie podań warmińskich czy mazurskich, ale ukraińskich, niemieckich i innych nacji żyjących na naszym terenie.
Warmiacy gasną jak świece
O pomyśle na warmiński komiks i o nauce gwary rozmawiam z Edwardem Cyfusem, gawędziarzem warmińskim.
Magda Brzezińska: Jak Panu się podoba pomysł na warmiński komiks?
Edward Cyfus: Jest absolutnie fantastyczny.
Na pewno jego autorom przydałoby się kilka rad od specjalisty od gwary warmińskiej.
Radziłbym, by nie używali hermetycznego języka, tylko lekką gwarę, bardziej zrozumiałą dla ludzi, którzy wcześniej nie mieli z nią do czynienia. Teksty w dymkach lepiej, żeby były pisane fonetycznie, tak by można by je czytać na głos. A słowniczek wyrazów powinien być w dwie strony [z polskiego na warmiński i odwrotnie - red.].
Niewiele osób wciąż używa gwary.
Ci, co w niej jeszcze mówią, gasną jak świece na wietrze. Miałem kiedyś zrobić trzy programy dla telewizji z pewną Warmiaczką. Zrobiłem tylko dwa, przed trzecim zmarła. Po 1945 roku każdy, kto używał tej gwary, był uważany za szwaba, hitlerowca. Ludzie zamknęli się więc w sobie, nie chcieli tak rozmawiać. To była ich wewnętrzna emigracja. Doszło do tego, że jak ja zacząłem głośno mówić po warmińsku, Warmiacy wytykali mnie palcami. Wyśmiewali się, że mówię gwarą. Teraz już nie.
Czy ktoś uczy gwary warmińskiej?
Nie ma nawet wydanego podręcznika do nauki. Od dwóch lat leży w szufladzie gotowy podręcznik przygotowany pod redakcja Izabeli Lewandowskiej z olsztyńskiego uniwersytetu specjalnie dla młodzieży w wieku licealnym. Ale nie ma pieniędzy na jego wydanie.
Młodzież interesuje się historią Warmii?
Wszystko zależy od nauczycieli i ich inicjatywy. Bywa, że młodzież sama wymusza spotkania z Warmiakami. Ja też bywam zapraszany na takie zajęcia. Słuchają z zainteresowaniem. Ostatnio jedna uczennica na takiej lekcji zapytała mnie, czy jak mieszka tu od trzech pokoleń, to jest Warmianką. Odpowiedziałam jej, że nie Warmianką, a Warmiaczką. Wtedy spytała, co to właściwie znaczy. Nie ma się zresztą co dziwić młodym. Kiedyś byłem w jednym z liceów i nauczycielka zaczęła spotkanie słowami: Witam warmińskiego gawędziarza w Olsztynie, na naszych pięknych Mazurach!
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz