W całym regionie firmy biją się o spawaczy, budowlańców, drogowców, tapicerów, stolarzy, murarzy. Fachowców w tych zawodach brakuje, mimo że w naszym regionie bezrobocie sięga 26 proc. i jest największe w kraju. - Nie ma fachowców na rynku pracy, bo się ich nie kształci w szkołach - przekonuje Andrzej Starkiewicz z Konfederacji Przedsiębiorców Prywatnych w Olsztynie. - Mamy w Olsztynie 11 ogólniaków, a połowa ludzi, którzy je kończą, to bezrobotni. - Zrezygnowałem z nauki w technikum, by szybciej mieć zawód i zarabiać pieniądze - mówi Mariusz Fiuk, który w lutym przyszłego roku skończy dwuletnią zawodówkę w Zespole Szkół Budowlanych w Olsztynie i będzie mógł pracować jako posadzkarz, malarz i tapeciarz. - Pracę będę miał od ręki. Będę zarabiał i uzupełniał wykształcenie w technikum zaocznym. O pracę nie muszą się także martwić uczniowie klasy tapicerów przy Zespole Szkół Zawodowych w Dobrym Mieście. Szkołę dwa lata temu "na zamówienie" jednej z miejscowych firm meblarskich utworzył Andrzej Wonia, dyrektor szkoły. Uczniowie mają w niej praktyki, a po ukończeniu szkoły przedsiębiorca gwarantuje im zatrudnienie. - System kształcenia zawodowego jest nieadekwatny do potrzeb rynku pracy. Szkoły zawodowe, których jest mało, nie nadążają za potrzebami pracodawców - mówi Zdzisław Szczepkowski, szef WUP w Olsztynie. - Na uczelniach wyższych zbyt dużo kształcimy humanistów, a zbyt mało inżynierów. Dyrektorów zawodówek broni kuratorium oświaty. - Żeby kształcić ludzi w pożądanych przez pracodawców zawodach, szkoły muszą nie tylko mieć informacje o tym zapotrzebowaniu - a takie informacje mają - ale też zadbać o odpowiednią bazę - mówi Barbara Antczak, dyrektor Warmińsko-Mazurskiego Kuratorium Oświaty. - Muszą mieć warsztaty, maszyny, pracownie.