Dziś jest: 08.11.2024
Imieniny: Bogdana, Klaudiusza
Data dodania: 2006-03-05 00:00

magda_515167

Ludzie, nie plećcie ...

- Tatiana jest wesoła i otwarta, może komuś za bardzo zaufała - mówi ojciec zaginionej studentki. Ciągle czeka na córkę. Za to olsztyniacy już dawno ją pogrzebali.

reklama
Faktów jest niewiele. 18 stycznia 2006 roku dwudziestopięcioletnia studentka Tatiana Tereschenko bawiła się na Starym Mieście. Miała czarne kozaki, dżinsy, przed wyjściem z klubu włożyła brązowy kożuch. Ostatni raz przechodnie widzieli ją na ul. 1 Maja o godz. 23. Do dziś dziewczyny nie odnaleziono. Plotek dużo więcej Pojawiły się miesiąc później. Zaczęli je rozsiewać studenci i do dziś krążą po akademikach, bibliotekach, pubach, uczelnianych korytarzach i salach. Posłuchałam ich. Ewa, studentka biologii: - Dziewczyna, której tata pracuje w policji albo prokuraturze, mówiła, że Tatianę znaleziono w hotelu "\Na Skarpie bez narządów, ktoś miał jej je wyciąć na przeszczepy. I to podobno jest któraś kolejna ofiara szajki, podobno ginie tak więcej dziewczyn. Kasia, też studentka biologii: - Mnie ktoś powiedział, że o śmierci tej dziewczyny miał powiedzieć chłopakowi z wydziału prawa detektyw, który szuka Tatiany. Obaj spotkali się na papierosie i ten detektyw wszystko powiedział temu chłopakowi, bo on pisze pracę magisterską o gwałtach. Ten detektyw mówił, że ciało Tatiany było na Dajtkach. Podobno nie miało nerek i wątroby. * Iza z weterynarii: - Porwania są masowe, prawie co dnia policja znajduje zwłoki. A Tatianę porwali ludzie z białego busa. To było przy teatrze. * Ola i Paulina z geodezji: - Jedni mówią, że zaginęło już pięć dziewczyn, inni, że dziewięć. W tamtym roku za to ginęli mężczyźni, same widziałyśmy plakaty na mieście. Podobno już 46 osób zaginęło w Olsztynie od początku tego roku. Wszystko dla organów pobieranych na przeszczepy. Z Kortowa plotki rozeszły się po mieście. Ławniczka w sądzie pytała mnie, czy to prawda, że w rowie na Dajtkach ktoś znalazł ciało młodej dziewczyny bez głowy i narządów. O rzekomej fali porwań rozmawiają też pracownicy fabryki Michelin. Rozmowy na ten temat słychać na przystankach, w autobusach i sklepach. Niedawno dziewczyna z Górowa Iławeckiego, która jest na stypendium we Francji, jechała do domu na ferie. Była w drodze, gdy zadzwoniły do niej koleżanki z Olsztyna. Ostrzegły, by uważała, bo w Olsztynie jest fala porwań młodych dziewczyn. Dementi nie pomaga Mimo że na początku tygodnia policja w oficjalnym komunikacie zdementowała plotki o fali porwań młodych kobiet i podała, że od początku roku nie w Olsztynie, ale całym regionie zaginęło 45 kobiet, z których 42 już się odnalazły, ludzie wiedzą swoje. Ola i Paulina z geodezji: - Policja dementuje, żeby uspokoić. A przecież skądś się te informacje wzięły... Dziewczyny z akademika numer 3 to normalnie tak się boją, że szok. Gosia z ochrony środowiska: - Mama zabroniła mi wychodzić wieczorami samej z domu. Nawet się z nią o to nie kłóciłam, poczekam, aż to minie. Iza z weterynarii: - U nas na wydziale niektóre dziewczyny rezygnują z imprez. Boją się, że je to samo spotka, i boją się chodzić przez lasek kortowski, bo to tam są odnajdywane zwłoki. *** Rodzice Tatiany na szczęście nie słyszą tej wrzawy. Mieszkają daleko od Olsztyna. - Nic nie wiem o żadnych plotkach i nie chcę wiedzieć - mówi Piotr Tereschenko, ojciec dziewczyny. - Mojej córki szukają najlepsi specjaliści, policjanci i detektywi. Nie tracę nadziei, że Tatiana żyje, i wierzę, że wkrótce cała i zdrowa wróci do domu. Każdy wymyśla, ile wlezie Jak to możliwe, że z informacji o zaginięciu studentki urosła gigantyczna plotka? Jacek Doliński, psycholog policyjny: Plotka działa w dwóch systemach, pierwszy - gdy obmawia się kogoś zawsze w ten sam sposób, i drugi - gdy pewna liczba informacji jest taka sama, a resztę każdy, kto je powtarza, dobudowuje. Tu mamy do czynienia z tym drugim rodzajem: zaginęła dziewczyna, a co się z nią stało, to już każdy wymyśla, ile wlezie. Byle tylko to było sensacyjne i mrożące krew w żyłach. Ale ta plotka jest absurdalna, więc dlaczego tak chętnie powtarza ją całe miasto? - Bo lubimy się bać: w dzieciństwie straszymy się wzajemnie, potem czytamy i oglądamy horrory. Ta plotka jest idealna, bo jest w niej młoda dziewczyna, która zaginęła nocą. Ludzie podejrzewają morderstwo - a to w plotce rozrasta się wręcz do seryjnego działania a la Kuba Rozpruwacz. Doszedł też element powszechnego zagrożenia. Wręcz idealny horror. Dlatego ludzie powtarzają go sobie. Czy ludzie naprawdę mogą w to wierzyć? Mogą odczuwać realny strach? - Oczywiście. Boją się i nasłuchują wciąż nowych plotek, które tworzą ci, którzy się przy tym świetnie bawią. Co kilka lat miasto ogarnia jakaś sensacja, która jest - tak jak ta historia - wyssaną z palca bzdurą i jedni się przy tym bawią, a inni boją. Zapewniam jednak, że wszystkie te historie o porwaniach ludzi i pobieraniu ich narządów do przeszczepów to plotki. Plotki, a medycyna Czy w plotkach krążących po mieście jest choć cień prawdopodobieństwa? Zygmunt Gidzgier, lekarz sądowy: Są absurdalne! Aż się dziwię, że powtarzają je wykształceni ludzie. Transplantację organów poprzedza szereg skomplikowanych badań, które robi wielu lekarzy. Wszystko toczy się w sterylnych, szpitalnych warunkach. Nikt nikomu nie wszczepi organów od porwanej w dyskotece osoby, której lekarze nie przeprowadzili badań. Ciało dawcy organów to nie worek śmieci, który kto chce może zabrać ze szpitala i wyrzucić w rowie.

Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz


www.autoczescionline24.pl