Kosze - stawiane od wczoraj - różnią się od zwykłych pojemników na śmieci. Są białe i jest na nich rysunek psa. Na początek staną na Starym Mieście, w parkach Podzamcze i Kusocińskiego oraz w Jakubowie. - W ciągu kilku najbliższych dni ustawimy ich 100 - zapowiada Paweł Jaszczuk, szef Miejskiego Zarządu Dróg, Mostów i Zieleni. - Będziemy patrzyli, jak się sprawdzają. Później będziemy planowali kolejne zakupy. Miasto próbuje rozwiązać problem psich brudów od 1999 roku. Wtedy radni przyjęli uchwałę o czystości. Przepisy mówiły, że właściciele muszą sprzątać po swoich zwierzętach. Większość tego nie robiła, więc odchody do dziś można spotkać wszędzie, nie tylko na trawnikach, ale i na chodnikach czy placach zabaw. W styczniu 2006 roku radni przyjęli uchwałę nakazującą usuwanie zwierzęcych nieczystości do oznakowanych ulicznych koszy, a w marcu zobowiązali właścicieli i administratorów miejsc publicznych do ustawienia takich koszy. - Prawo obowiązuje także spółdzielnie mieszkaniowe, więc i u nich takie kosze powinny się pojawić - mówi Stanisław Tunkiewicz, szef komisji gospodarki komunalnej w Radzie Miasta. Co na to spółdzielnie? Ich szefowie są sceptyczni: - Stawianie śmietników nie ma sensu, bo i tak nikt nie będzie z nich korzystał. Nie wierzę, że świadomość ludzi się zmieni, więc nie planuję takich zakupów - mówi Jerzy Okulicz, prezes Olsztyńskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Podobnie mówi prezes Pojezierza Wiesław Barański. - Popatrzymy, jak będą się sprawdzały w mieście, wówczas może coś postanowimy - odpowiada. Straż miejska przygotowuje się już na dodatkową pracę. - Sądzimy, że więcej osób będzie dzwoniło do nas widząc właścicieli psów, którzy nie sprzątają po swoich pupilach - mówi Jarosław Lipiński, zastępca komendanta straży miejskiej. - Jesteśmy jednak na to przygotowani. Kara za niesprzątnięcie po psie to 20-500 zł. W Olsztynie jest ok. 12 tys. psów.