Data dodania: 2006-03-22 00:00
Miasto pomaga szkolić kolejarzy
Ratusz przymierza się do otwarcia szkoły kolejowej w mieście. Powód? Jeśli kolejarze nie uzupełnią wykształcenia, mogą stracić pracę.
Co najmniej średnie wykształcenie mają mieć wszyscy pracownicy związani z ruchem kolejowym - taki wymóg wprowadziło ubiegłoroczne rozporządzenie ministra infrastruktury. - To było niewykonalne. Z dnia na dzień musielibyśmy odsunąć od pracy kilka tysięcy osób, co groziło zupełnym paraliżem kolei - mówi Leszek Trojnara z biura spraw pracowniczych PLK. - Po naszych interwencjach minister wydał w tym roku poprawkę, która pracownikom po zawodówkach nie zabiera uprawnień.
Mimo to w całym kraju do szkoły pójdzie kilka tysięcy osób, część zaczęła już naukę kilka miesięcy temu. Pęd do nauki jest widoczny, bo pracownicy wiedzą, co im grozi, jeśli nie pójdą się uczyć. - Osoby po zawodówce lub podstawówce będą pierwszymi do zwolnienia - mówi Ireneusz Merchel, dyrektor Zakładu PLK w Olsztynie. - Mogą też być pomijane przy podwyżkach.
Najbliższe szkoły kolejarskie są w Bydgoszczy i Tczewie, w Olsztynie podobna placówka została zlikwidowana kilka lat temu. Pracownicy olsztyńskiego Zakładu PLK nie będą jednak musieli dojeżdżać do odległych szkół. Na najbliższej sesji radni mają zdecydować o powstaniu przy Zespole Szkół Samochodowych zaocznego technikum kolejowego dla dorosłych. Poprosili o to pracownicy Polskich Linii Kolejowych. Chce się tu uczyć stu pracowników z całego woj. warmińsko-mazurskiego.
W uzasadnieniu do uchwały Rady Miasta, przygotowanej przez ratuszowy wydział edukacji, powołującej szkołę, czytamy, że pracownicy zostali zobligowani do uzupełnienia wykształcenia, bo "jest to warunkiem dalszego ich zatrudnienia". - Utworzenie technikum jest nam na rękę, bo mamy odpowiednią kadrę, która będzie miała dodatkowe zajęcia - mówi Tadeusz Cwalina, dyrektor olsztyńskiej samochodówki.
Lekcje będą się odbywały w soboty i niedzielę dwa razy w miesiącu. Ratusz ani szkoła na uczniach nie zarobi jednak ani złotówki, mimo że większość będzie pochodziła spoza Olsztyna. - Będzie to placówka publiczna w całości finansowana z budżetu miasta - wyjaśnia Cwalina.
Dlaczego w Olsztynie PLK nie będzie partycypowało w kosztach funkcjonowania szkoły? - Przecież partycypujemy, zwalniając pracowników na zajęcia - obrusza się Merchel. - A na finansowe wsparcie technikum nas po prostu nie stać.
Trojnara: - Tylko w ubiegłym roku na podniesienie kwalifikacji zawodowych wydaliśmy aż 7 mln zł. Mamy pieniądze na dofinansowanie nauki. Nasi pracownicy mogą dostać nawet do 75 proc. kosztów, np. na dojazdy i noclegi, ale nie są to pieniądze na finansowanie szkół.
Olsztyńska kolej jednak nie przewiduje pomocy finansowej nawet dla uczących się pracowników. Dostają ją uczący się kolejarze z Białegostoku. - Nasz zakład pokrywa tylko część kosztów związanych z nauką - mówi Mirosław Michalkiewicz, zastępca dyrektora Zakładu PLK w Białymstoku.
Dlaczego w Olsztynie jest inaczej niż gdzie indziej? - Oddział gdański, pod który podlega olsztyński zakład, jest bardzo oszczędny - mówi Trojnara. - W tym roku chcemy jednak to zmienić i wprowadzimy wewnętrzne zarządzenie, które będzie nakazywało dyrektorom wspierać pracowników w kosztach nauki i dojazdów. Do tej pory było tak, że mogli to robić, ale nie musieli.
Wczoraj komisja edukacji pozytywnie zaopiniowała wniosek o powołanie technikum. Ale czy miasto powinno tworzyć taką placówkę? - Powinniśmy pomagać w podnoszeniu kwalifikacji. A my mamy miejsce, kadrę i nic nie stoi na przeszkodzie, aby tą placówkę utworzyć. Zresztą tak jak inne placówki szkoła będzie otrzymywała subwencje z ministerstwa edukacji - mówi Grażyna Wesołek, przewodnicząca komisji edukacji narodowej.
Dr Alfred Czesla, socjolog pracy: - Rozumiem, że pracodawca chce mieć wyszkoloną kadrę. Ale dlaczego nie chce płacić za jej szkolenie? To wykorzystywanie trudnej sytuacji na rynku pracy. Stawia warunek i mówi: ja będę ich zatrudniał, ale proszę ich przeszkolić. A moim zdaniem powinno być tak, że PLK powinno pokryć połowę kosztów funkcjonowania szkoły, skoro chce mieć lepiej wykwalifikowanych fachowców.
Na zdjęciu: Mirosław Litwiński, przewodniczący zakładowej "Solidarności" za dwa lata będzie technikiem budowy dróg i mostów kolejowych. - Jako związki jesteśmy za tym, by podnosić wykształcenie - mówi.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz