Data dodania: 2004-09-19 00:00
Nowe zasady budowy supermarketów
Koniec z budową supermarketów gdzie się da. Radni mają inny pomysł: zgoda na ich powstanie ma zależeć od tego, ile sklepów jest na osiedlu. - Inwestorom pokażemy, gdzie jest ich za mało - mówią urzędnicy.
Teraz jest tak: każdy, kto ma pieniądze i chce wybudować supermarket, idzie do ratusza i składa wniosek o wydanie pozwolenia. Inwestora nic nie ogranicza, bo dla najatrakcyjniejszych terenów w mieście brakuje miejscowych planów zagospodarowania, które precyzują, co i gdzie można zbudować.
- Efekt jest taki, że supermarkety powstają, gdzie popadnie - twierdzi Stanisław Tunkiewicz, wiceprzewodniczący komisji gospodarki komunalnej Rady Miasta. - Nie może być tak, że na jednym osiedlu sklepy będą stały jeden obok drugiego, a na innym nie będzie żadnego.
Radni z komisji gospodarki komunalnej postanowili to zmienić. Na piątkowym posiedzeniu zdecydowali, że lokalizacja supermarketów będzie zależała od tego, ile sklepów jest na poszczególnych osiedlach.
- Jeżeli chcemy, żeby miasto miało jakąś strategię rozwoju handlu, to nie ma innego sposobu - przekonuje radny Tunkiewicz.
Wiceprezydent Piotr Grzymowicz zapewnia, że z wprowadzeniem tego rozwiązania w życie nie będzie problemu.
- Odpowiednie zapisy nanosilibyśmy do opracowywanych planów zagospodarowania - mówi. - I wskazywalibyśmy dzielnice, w których inwestorzy mogliby sobie budować supermarkety.
Wniosek radnych z komisji gospodarki musi jeszcze zaakceptować Rada Miasta.
Pomysł radnych budzi skrajne oceny wśród olsztyniaków.
- Ratusz chce sobie przypisać za dużo władzy - uważa Marek Szulc z os. Kormoran. - Jeżeli zacznie ograniczać wydawanie decyzji na budowę sklepów, to tak jakby zabronił nam handlować.
- A moim zdaniem, to świetna idea. Nawet wiem, gdzie supermarket mógłby stanąć - mówi pan Stefan z os. Mleczna. - Za salonem samochodowym na naszym osiedlu jest szczere pole, wręcz wymarzone na wielki sklep.
Pomysł radnych podoba się też mieszkańcom Kortowa.
- Nie miałabym nic przeciwko, gdyby przy powstającym centrum konferencyjnym wybudowali supermarket - mówi Marta, studentka UWM. - A tak mamy w miasteczku studenckim jeden duży sklep spożywczy, który zachowuje się jak monopolista i w nieskończoność winduje ceny.
Grzegorz Szydłowski
Aniela Mikulewicz
Lista miejsc
Radni z komisji gospodarki poznali listę miejsc, gdzie sklepów nie ma albo jest ich za mało. Przedstawił ją Marek Skurpski, dyrektor wydziału strategii i planowania.
- Chodzi o Gutkowo, Dajtki, Brzeziny, Redykajny i część Jarot - wylicza. - Tam brakuje supermarketów. W efekcie mieszkańcy tych dzielnic muszą jeździć na zakupy do centrum.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz