Przypomnijmy, od lat środowiska patriotyczne domagają się usunięcia z centrum miasta Pomnika Wyzwolenia Ziemi Warmińsko-Mazurskiej nazywanego pomnikiem wdzięczności Armii Czerwonej.
Nie jest to jednak możliwe, gdyż pomnik jest wpisany do rejestru zabytków. Nie objęła go nawet ustawa dekomunizacyjna.
Swój protest wobec obecności takiego pomnika w Olsztynie po raz kolejny wyraził Wojciech Kozioł – działacz PRL-owskiej opozycji, który zawiesił na ''szubienicach'' banner z napisem ''Pomnik wdzięczności za zniewolenie''. Treść bannera odnosiła się do wczorajszej rocznicy zdobycia Olsztyna przez sowietów.
Co prawda banner szybko zdjęto na koszt inicjatora akcji, jednak sprawa wciąż jest komentowana. Część olsztynian popiera inicjatora akcji, uważając, że pomnik powinien zostać usunięty, inni twierdzą, że to zabytek, część historii miasta, której nie możemy oceniać z własnej perspektywy.
Wśród zabierających głos w sprawie jest radny Krzysztof Kacprzycki. Tuż po happeningu zwrócił się do prezydenta Olsztyna , konserwatora zabytków i olsztyńskiej policji z pytaniem ''Co to mówi o stanie bezpieczeństwa w Olsztynie?''.
- Skoro można popełnić wykroczenie a do takich należy obwieszenie zabytku reklamami bez zgody w centrum miasta - to źle bardzo źle wróży na przyszłość. Cała odpowiedzialność spoczywa na barkach służb konserwatorskich, a pobłażliwie traktowanie poprzednich występków przez policję doprowadziło do kolejnego - chciałbym się dowiedzieć zatem ile już za to zapłacili podatnicy? Ile nam za patrzenie przez palce na przepisy przyjdzie jeszcze zapłacić – pisze Kacprzycki.
Komentarze (7)
Dodaj swój komentarz