Spotkanie nie rozpoczęło się po myśli olsztynian. Już w szóstej minucie meczu Piotr Idzik z Poznania wskazał na rzut karny dla Olimpii po dość wątpliwym faulu w polu karnym Arkadiusza Czarneckiego na Donaldzie Djoussé. Do jedenastki podszedł Marcin Kaczmarek, który pewnym uderzeniem pokonał Piotra Skibę. Wraz z upływającymi minutami optyczną przewagę w posiadaniu i rozgrywaniu piłki posiadali piłkarze z Olsztyna. Niestety, niewiele z tego wynikało. W tej części gry jednym z najbardziej aktywnych zawodników w szregach Stomilu był boczny pomocnik Łukasz Suchocki, który jeszcze nie tak dawno występował w barwach klubu z Grudziądza.
Druga odsłona spotkania nie zmieniła obrazu gry - Stomil prowadził grę, ale jego ataki znakomicie rozbijała dobrze dysponowana tego dnia defensywa gospodarzy. Olsztynian dobił na minutę przed zakończeniem regulaminowego czasu gry Robert Szczot, który ustalił wynik spotkania.
- Mogliśmy zremisować. Poprzedni nasz rywal, Śląsk Wrocław, na pewno grał lepiej. Myślę, że Olimpia nie zasłużyła na trzy punkty - powiedział po spotkaniu pomocnik Stomilu - Irakli Meshia.
Następny mecz olsztynianie rozegrają u siebie w najbliższą sobotę o godzinie 19:45. Przeciwnikiem będzie Rozwój Katowice.
* * *
Olimpia Grudziądz - Stomil Olsztyn 2:0 (1:0)
1:0 - Marcin Kaczmarek 7' (k.)
2:0 - Robert Szczot 89'
Olimpia Grudziądz: Bartosz Fabiniak - Paweł Kowalczyk, Michał Łabędzki, Tomasz Lewandowski, Marcin Woźniak, Donatas Kazlauskas (60' Robert Szczot), Michal Piter-Bučko, Marcin Smoliński (80' Kamil Kurowski), Fabian Pawela (73' Adam Cieśliński), Marcin Kaczmarek, Donald Djoussé
Stomil Olsztyn: Piotr Skiba - Janusz Bucholc, Arkadiusz Czarnecki, Rafał Remisz, Jarosław Ratajczak, Łukasz Suchocki, Dawid Szymonowicz, Paweł Głowacki (84' Paweł Łukasik), Grzegorz Lech, Tsubasa Nishi (67' Irakli Meschia), Piotr Karłowicz (67' Piotr Głowacki)
Żółte kartki: Piter-Bučko, Smoliński, Djoussé (Olimpia); Paweł Głowacki, Szymonowicz (Stomil).
Sędziował: Piotr Idzik (Poznań)
Widzów: 1500
* * *
Zapis konferencji prasowej:
Tomasz Asensky, trener Olimpii: - Dziękuję moim zawodnikom i kibicom, którzy przybyli na stadion. W końcu udało się nam przemałać tą niemoc zwyciężania na naszym obiekcie. Wiedzieliśmy, że wisi nad nami ciężar w postaci braku zwycięstw. Powiedziałem piłkarzom, że z każdym meczem będzie trudniej, jeżeli nie zaczniemy grać "na zero". Piłkarze zdają sobie sprawę, że zawiedli w dwóch pierwszych kolejkach. Drużyna jest budowana aby wygrywać u siebie i punktować na wyjazdach. Jak mówią - zwycięzców się nie sądzi. Na pewno do meczu wrócimy, bowiem jest dużo mankamentów, jest sporo zastrzeżeń.
Mirosław Jabłoński, trener Stomilu: - Mecz ułożył się dla nas fatalnie, bowiem już na samym początku gospodarze dostali "prezent" od sędziego. Szkoda, że my nie dostaliśmy takiego przy zagraniu ręką poza polem karnym (bramkarza gospodarzy - dop. redakcja), ale nie widzę tylko w tym przyczyny naszej porażki. Olimpia grała bardzo dobrze w defensywie i mając atut w postaci bramki, potrafiła to utrzymać, a nawet w końcówce meczu nas skontrować. Mieliśmy przewagę optyczną, dużo biegaliśmy klarownych sytuacji za dużo nie stworzyliśmy aby strzelić bramkę. W tym upatruje przyczynę porażki. Gdybyśmy zachowali trochę więcej zimnej krwi, trochę więcej jakości jeżeli chodzi o wykończenie akcji ofensywnych to na pewno wynik byłby dla nas lepszy. Nie pozostaje mi nic innego jak pogratulować trenerowi zwycięstwa. My musimy dalej pracować, bowiem chęci są, ambicje również, ale brakuje nam jakości, która pozwoliłaby nam naszą pracę zamienić na punkty.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz