Data dodania: 2006-03-27 00:00
Skutki zmiany czasu odczuliśmy nawet na olsztyńskich ulicach
Co zaskakuje drogowców? Najczęściej zima. Tym razem zaskoczyła ich zmiana czasu. Jeszcze w poniedziałek rano sygnalizacja świetlna na dwóch ruchliwych olsztyńskich skrzyżowaniach działała według czasu zimowego. W efekcie kierowcy z Jarot, Nagórek i Pieczewa stali w kilkusetmetrowych korkach.
Problemy mieli jadący ulicami Krasickiego i Synów Pułku w kierunku centrum Olsztyna. O godz. 7.30 korek na tej ostatniej ulicy sięgał aż do skrzyżowania z ul. Orłowicza. Przejechanie ok. 800 metrów do dawnego Rolnika zajmowało 20 minut.
Podobne korki tworzyły się - jak nigdy wcześniej - na skrzyżowaniu ulic Niepodległości i Kościuszki. Kolejka samochodów kończyła się koło VI Liceum Ogólnokształcącym przy ul. Pstrowskiego. Tak było jeszcze kwadrans przed godz. 9. Kierowcy jadący lewym pasem nie mieli szans, by skręcić w ul. Kościuszki. - Musiałem nadrobić kilka kilometrów i pojechałem na dworzec ulicą Pieniężnego i Partyzantów. Szkoda czasu i paliwa - opowiada Czytelnik, który zadzwonił do redakcji "Gazety".
Skąd to zamieszanie? Zapytałem w Miejskim Zarządzie Dróg, Mostów i Zieleni. Według Jarosława Bery, zastępcy dyrektora MZDMiZ, winny jest "syndrom zmiany czasu". Co to oznacza? W nocy z soboty na niedzielę przeszliśmy na czas letni, przesuwając zegarki o godzinę do przodu. To samo w zegarach sterujących sygnalizacją świetlną powinni zrobić pracownicy PUDIZ-u, którzy na zlecenie Zarządu Dróg i Mostów konserwują urządzenia kierujące ruchem na skrzyżowaniach w Olsztynie.
Jak zapewnia Bera, wszystkie zegary zostały przestawione w nocy z soboty na niedzielę. Ale mimo to nie wszystkie działały według nowego czasu. - Na skrzyżowaniu Pstrowskiego - Wyszyńskiego - Synów Pułku [przy dawnym Rolniku - red.] oraz Pstrowskiego - Opolska zostały przy czasie zimowym. Dlatego realizowały niewłaściwy plan pracy - przyznaje Bera.
Skutki "syndromu zmiany czasu" były łatwe do przewidzenia, bo światła palą się dłużej lub krócej w zależności od pory dnia. W czasie porannego szczytu między godz. 7 a 8 na skrzyżowaniu przy dawnym Rolniku zielone światło pali się najdłużej dla aut jadących z Nagórek w stronę centrum. Tymczasem wczoraj o tej porze sterowniki pracowały jak między godz. 6 a 7. A przez to mniej aut mogło przejechać skrzyżowanie na jednej zmianie świateł.
Dlaczego tak się stało? - Są to sterowniki starszego typu, słabo zaawansowane technologicznie - wyjaśnia zastępca dyrektora Zarządu Dróg i Mostów. - Przed godz. 8 konserwator PUDIZ przystąpił do usuwania usterki - mówi Jarosław Bera.
Niestety, nie udało się nam dowiedzieć, kiedy urządzenia zostaną wymienione na nowsze, tak by nie sprawiały już kłopotów kierowcom przy następnej zmianie czasu.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz