Data dodania: 2004-10-27 00:00
Tragiczny wypadek: tajemnica holownika
Pijanemu kierowcy policja zabrała prawo jazdy, a firma holująca miała zabrać jego auto na parking. Kilka godzin później ten sam kierowca roztrzaskał się na drodze. Jak odzyskał samochód i kto mu to umożliwił, sprawdza inspektorat policji.
W niedzielę o 16.10 patrol drogówki chciał skontrolować w Piławkach na drodze krajowej nr 7 opla astrę. Samochód jechał za szybko, kierowca się nie zatrzymał. Policjanci ruszyli w pościg. - Szybko udało się opla dogonić. Patrol zatrzymał go po kilku kilometrach, przy zjeździe do Faltyjanek - mówi Marian Modrzewski, zastępca komendanta ostródzkiej policji.
Kierowca opla Andrzej B. był pijany. Zgodnie z przepisami funkcjonariusze zabrali mu prawo jazdy i wezwali holownik, który miał zawieźć samochód na policyjny parking w Ostródzie. Wezwano firmę, która ma podpisaną umowę na takie usługi z Komendą Wojewódzką Policji.
Ustaliliśmy, że holownik z astrą nie trafił na ostródzki parking - najprawdopodobniej kierowcę wypuszczono razem z autem.
- Ten sam kierowca po kilku godzinach, przed godz. 20, miał wypadek w Górce, też koło Ostródy. Jechał tym samym oplem astrą. Andrzej B. w ciężkim stanie trafił do szpitala, nie udało się go uratować - mówi komendant Modrzewski.
Jak to możliwe, że pijany kierowca, któremu zabrano auto, pojechał nim dalej? - Nie mam pojęcia, szukamy na to odpowiedzi - mówi komendant Modrzewski.
Sprawę bada też "policja w policji", czyli inspektorat Komendy Wojewódzkiej. Wczoraj przesłuchano kilka osób, m.in. "laweciarza". Co zeznał, inspektorat nie informuje.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz