Pieniądze z tegorocznej akcji będą przeznaczone na ratowanie dzieci poszkodowanych w wypadkach i naukę pierwszej pomocy. Na ulicach Olsztyna pracowało 298 wolontariuszy z puszkami. - Ludzie byli w tym roku bardziej hojni niż w latach ubiegłych. Wrzucali dużo, średnio po 20 zł - mówi wolontariuszka Ewa Lichacz, uczennica gimnazjum. Zbierającym pieniądze życie utrudniała pogoda. - W deszczu rozmakały kartonowe puszki - mówiły Alicja i Kasia, wolontariuszki, które do godz. 15 kwestowały przy placu Roosevelta. Taksówkarze, policjanci i rodzice podwozili młodzież kończącą zbiórkę do banku PKO SA przy ul. 1 Maja. Tam pieniądze były liczone. Do godz. 17 uzbierało się już ponad 80 tys. zł. - Atmosfera jest wyjątkowa - mówi Barbara Kardasz, skarbnik banku. Ale orkiestrę można było wesprzeć, nie tylko wrzucając pieniądze do puszek. W sobotę w czasie koncertu Czerwonego Tulipana za 2 tys. zł poszło pierwsze olsztyńskie złote serduszko, jeden z symboli Wielkiej Orkiestry. W niedzielę można było wylicytować przejazd ulicami miasta samochodem rajdowym z olsztyńskimi kierowcami. Taka przyjemność kosztowała średnio około 200 zł, pieniądze też trafiły do kasy WOŚP. W czasie jednego z przejazdów w samochodzie olsztyńskiego kierowcy Bohdana Ludwiczaka wybuchł niegroźny pożar, potrzebna była pomoc strażaków. Przy ul. Nowowiejskiego stał radziecki sprzęt wojskowy. Kto wpłacił na orkiestrę, mógł się przejechać zabytkowym motorem. W Zespole Szkół Ekonomiczno-Handlowych kilkaset osób skorzystało z usług fryzjerów, fizjoterapeutów i uczestniczyło w kursie samoobrony. Koncerty połączone z licytacjami orkiestrowych gadżetów odbyły się też w Centrum Edukacji w Jakubowie i w Teatrze Jaracza. W parku zamkowym o godz. 15 zaczął się koncert rockowy, wieczorem miał zagrać zespół Leszcze - to chyba pierwsza tak znana grupa, która w ostatnich latach została zaproszona na finał WOŚP w Olsztynie. Rok temu w Olsztynie orkiestra zebrała ponad 260 tys. zł.