Granice Olsztyna z ul. Złotą łączy około 1,5-kilometrowa jezdnia ul. Bartąskiej. Mimo tak niewielkiej odległości mieszkańcy woleliby omijać tę ulicę szerokim łukiem. Takiej możliwości jednak nie ma i dlatego są skazani na przeprawę przez jedną z najgorszych ulic w mieście. 8 października zirytowani protestowali przeciwko braku interwencji władz w sprawie jezdni na ul. Bartąskiej. Naciski mieszkańców okazały się skuteczne, bo władze powiatu olsztyńskiego stwierdziły, że czas skończyć z gadaniem i zabrać się do roboty. Sprawa remontu była tematem wtorkowego spotkania przedstawicieli starostwa z Piotrem Grzymowiczem, wiceprezydentem Olsztyna, i Pawłem Jaszczukiem, dyrektorem Miejskiego Zarządu Dróg, Mostów i Zieleni. Andrzej Szeniawski, sekretarz starostwa, zapowiada, że jeszcze w tym miesiącu na ul. Bartąskiej pojawią się ekipy drogowców i zaczną naprawę nawierzchni. - Właśnie rozstrzygnęliśmy przetarg. Dzięki temu na długości 500 metrów poszerzymy i utwardzimy nawierzchnię Bartąskiej. Także na tym odcinku, na długości 120 metrów położymy nowy asfalt - zapowiada sekretarz Szeniawski. Starostwo chce iść za ciosem i kontynuować remont nawierzchni ul. Bartąskiej aż do bloków przy ul. Złotej na os. Zacisze. - Do tego potrzebujemy jednak pomocy finansowej miasta. Koszt remontu to około 700-800 tys. zł. Potrzeba nam 500 tys. zł, czyli tyle, ile miasto zamierza przekazać nam w przyszłym roku - tłumaczy sekretarz Szeniawski. Piotr Grzymowicz, wiceprezydent Olsztyna, zapowiada, że sprawa przesunięcia pieniędzy na ten rok rozstrzygnie się na sesji Rady Miasta, która odbędzie się 25 października. - Na spotkaniu z władzami starostwa omawiana była również sprawa przejęcia ul. Bartąskiej przez miasto. Sprawa jest skomplikowana, bo ulica prowadząca do naszych bloków leży na terenie powiatu. Wstępnie ustaliliśmy, że ul. Bartąską w zarząd weźmie MZDMiZ, który będzie nią administrował w imieniu powiatu - mówi wiceprezydent Olsztyna.