Dziś jest: 08.11.2024
Imieniny: Bogdana, Klaudiusza
Data dodania: 2006-01-11 00:00

magda_515167

Z naciskiem na dobro przechodnia

Niby zwykły guzik - a doprowadza do pasji każdego pieszego w centrum Olsztyna. Chodzi o przyciski, które muszą wciskać, by przejść przez ulicę - często nie działają, a jak działają, to więcej z nimi kłopotu niż pożytku.

reklama
Guziki na sygnalizatorach powinny ułatwić życie mieszkańcom. Po ich wciśnięciu miało zapalać się zielone światło. Ale w Olsztynie, nawet jeśli to zrobimy, nie możemy być pewni, że sygnalizacja zareaguje prawidłowo. Zdarza się, że lampka w przycisku, sygnalizująca oczekiwanie na zielone światło, nie świeci. Bywa, że choć dioda miga, na zielone i tak moglibyśmy czekać bez końca. W efekcie coraz częściej zniecierpliwieni piesi przechodzą przez ulicę na czerwonym świetle. Inni walą pięścią w oporne guziki, by zmusić je do zmiany światła na sygnalizatorze. W mieście jest 350 takich przycisków. Od października 2005 r. drogowcy musieli już 26 z nich wymienić - 15 miało wady techniczne, resztę uszkodzili wandale. Wczoraj przed południem taki popsuty włącznik znaleźliśmy na skrzyżowaniu Warszawskiej z Jagiellończyka (koło kapliczki). Mimo wielokrotnego wciskania nie udało nam się zmienić światła na zielone. - Może zamarzł? - zgadywała stojąca z nami pani Jadwiga. Nie doczekała się na zielone i mimo to przeszła przez ulicę. Podobnie zrobił młody chłopak - gdy do nas podszedł i zobaczył, że manipulujemy przy guziku, od razu przeszedł na czerwonym. Niektórzy ludzie woleli obejść skrzyżowanie. A nas z kłopotu wybawił przechodzień, który stanął po drugiej stronie ulicy i tam przycisnął guzik. Najgorszą opinię mają włączniki na skrzyżowaniu Kościuszki z Piłsudskiego - o obu już pisaliśmy. Wówczas Zarząd Dróg, Mostów i Zieleni naprawił usterkę, a jego dyrektor Paweł Jaszczuk zapewniał, że nowe przyciski są odporniejsze na chuligańskie wybryki. Idealne jednak nie są, bo kilka dni temu były znowu zepsute. Zarząd Dróg zawsze tłumaczy, że kłopotów by nie było, gdyby nie wandale. Ale nawet jeśli guziki działają, przechodnie mają problemy z pokonywaniem skrzyżowań. Na przykład przejście niewielkiego skrzyżowania przy ul. Pieniężnego koło poczty wymaga dużej cierpliwości. Winne są programy sterujące sygnalizacją - najpierw jadą kierowcy z każdego kierunku, a dopiero potem ulicę przechodzą piesi. W efekcie przejście przez skrzyżowanie ulic Piłsudskiego i Kościuszki zajmuje kilka minut. Wciskanie guzików niczego nie zmienia. Drogowcy tłumaczą to bezpieczeństwem kierowców i pieszych. Tych ostatnich irytuje jednak, gdy zbyt długo stoją na czerwonym świetle. Po co więc te nieszczęsne przyciski? Paweł Jaszczuk wyjaśnia, że wszystko dla dobra kierowców. Ma też dobrą wiadomość: - Testujemy przyciski nowej generacji i jeśli spełnią nasze wymagania, rozpoczniemy systematyczną wymianę - zapowiada. Takie włączniki są już na przejściu przez ul. Kopernika koło Urzędu Wojewódzkiego - wyglądają jak klasyczny włącznik pokojowy z dużym prostokątnym przyciskiem. Jest wygodny dla krótkowidzów, bo z daleka widać, gdzie trzeba wcisnąć guzik. O frustracji kierowców Mówi psycholog Jacek Doliński: - Teoria „uczenia się” mówi, że gdy brak pozytywnych oddziaływań zwrotnych, materiał nauczany jest wypierany przez inne treści, np. zwątpienie. Nie znaczy to jednak, że powinniśmy rezygnować z takich urządzeń, jak wadliwy przycisk. Postęp niesie ofiary, a tu nie są one takie wielkie - kiedy przycisk nie działa, można iść do następnego przejścia. Chociaż jeśli niesprawność takich urządzeń będzie się nasilała, to wzrośnie frustracja, a ta jest przyczyną złości, a potem agresji. Wtedy do włączenia świateł przechodzień może użyć tego, co ma pod ręką, np. kamienia. Badania wykazują, że niesprawne urządzenia o wiele częściej wywołują agresję. Zepsute automaty telefoniczne są dewastowane kilkadziesiąt razy częściej niż sprawne. Dlatego urzędnicy nie powinni ignorować ludzkiej frustracji - zwłaszcza na drogach. Dziwimy się, że kierowcy łamią przepisy, a nie dbamy o ich zdrowie psychiczne. W Olsztynie pojawiło się ostatnio wiele zbędnych sygnalizacji świetlnych. Zawodowi kierowcy, z którymi rozmawiam, są sfrustrowani tym, że jadąc ul. Kościuszki, muszą przejechać przez 15 świateł. Takie działania nie sprzyjają bezpieczeństwu. Gdyby na całej drodze z Olsztyna do Warszawy postawić ograniczenie do 40 km/h, to skutek byłby opłakany. Mnie jednak taka sytuacja niespecjalnie przeszkadza, bo dzięki temu przybywa mi klientów... "Sposoby" na guzik • najpopularniejszy: machanie ręką na włącznik i przechodzenie na czerwonym świetle • pocieranie i dmuchanie na przycisk, aż się rozgrzeje • czekanie, aż po drugiej stronie pojawi się człowiek, który włączy guzik • wołanie przechodniów po drugiej stronie ulicy, by włączyli przycisk • wybór okrężnej drogi, by ominąć przejście z popsutym włącznikiem • telefon do Zarządu Dróg, Mostów i Zieleni i czekanie, aż naprawią usterkę (tel. 089 535 35 00) Cała prawda o przycisku • Dla przechodniów najwygodniejsze włączniki to te, które mają wyraźny plastikowy lub metalowy guzik - wtedy wiadomo, że go wcisnęliśmy. • Włączniki całe z plastiku, tzw. dotykowe, często są uszkodzone, a przechodzień nie wie, czy za słabo włączył czy coś się popsuło. • Nowe przyciski wyglądają jak zwykły włącznik do zapalania światła w mieszkaniu, po włączeniu zapala się wyraźne światełko z napisem „czekaj"

Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz


www.autoczescionline24.pl