Data dodania: 2006-01-04 00:00
Zakaz jazdy do domu
Kiedy mieszkańcy ul. Limanowskiego poskarżyli się policji, że po ich remontowanej ulicy mimo znaków zakazu jeżdżą samochody, ta zwiększyła patrole. Jest też skutek uboczny: ludziom grożą mandaty za wjazd na swoją ulicę. A wystarczyłby napis na znakach, że zakaz nie dotyczy mieszkańców. Tyle że urzędnicy nie umieścili go celowo...
Przebudowa ul. Limanowskiego zaczęła się w październiku 2005 roku. Dla przejeżdżających tamtędy kierowców - głównie w kierunku Bezled - zorganizowano objazd.
- Dla mieszkańców ul. Limanowskiego i właścicieli tamtejszych sklepów inwestor poszedł na duże ustępstwa i pozwolił im wjeżdżać na przebudowywaną ulicę - mówi Paweł Jaszczuk, dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg Mostów i Zieleni. - Można tam dojechać przez ulice Żeromskiego, Moniuszki i Padarewskiego.
Kilka dni temu olsztyniacy z ul. Limanowskiego poskarżyli się policji. - Mówili, że po niewykończonej drodze jeżdżą samochody - opowiada Izabela Niedźwiedzka, rzecznik komendanta miejskiego policji w Olsztynie.
Policja na prośbę mieszkańców zwiększyła patrole, by ukrócić jazdę po Limanowskiego. - Mieszkam przy ulicy Niedziałkowskiego 6, ale wjazd do garażu mam tylko od strony ul. Limanowskiego. Inaczej, jak przez plac budowy do domu nie dojadę. W poniedziałek po południu pojechałem prosto z wiaduktu w ul. Limanowskiego, mimo że tam jest nakaz jazdy w prawo. Zatrzymał mnie patrol policji i zagroził, że dostanę 250 zł mandatu za łamanie przepisów. Na nic zdały się moje tłumaczenia, że jadę do domu jak co dzień - opowiada Andrzej Sierakowski. - Ostatecznie mandatu nie dostałem, ale musiałem zawrócić.
Zaproponowaliśmy naszemu Czytelnikowi objazd wskazany nam przez dyrektora Jaszczuka. - Ale tam są znaki zakazu ruchu i inaczej, jak łamiąc przepisy, nie przejadę - mówi Sierakowski.
Sprawdziliśmy. Wjazd w ul. Limanowskiego od ul. Moniuszki - znak zakazu ruchu, to samo w przypadku ul. Paderewskiego. Z kolei przy rondzie od strony ul. Sybiraków - zakaz wjazdu. Została nam jeszcze ul. Żeromskiego. Dojechaliśmy nią do ul. Niedziałkowskiego, ale z niej już nie wjedziemy w ul. Limanowskiego - wjazd blokuje ustawiona przez drogowców barierka i zakaz ruchu. Mimo to mieszkańcy i handlowcy z ul. Limanowskiego radzą sobie z problemem, jak mogą - jeżdżąc wbrew zakazom lub nakazom, czyli łamiąc prawo. - W ul. Limanowskiego nie mogą wjechać ani właściciele znajdujących się tam mieszkań, ani handlowcy z tamtejszych sklepów - mówi Niedźwiedzka. - Byłoby inaczej, gdyby do znaków dołączono tablice z informacją, że zakaz nie dotyczy mieszkańców i handlowców z tej i tej ulicy. Póki tego nie będzie, przepisy będą łamane i policja powinna za to karać mandatami.
Okazuje się, że umieszczenie tabliczek nie jest sprawą prostą. - Wtedy zmieni się organizacja ruchu. A to musi zaakceptować komisja bezpieczeństwa ruchu drogowego. Dopóki się na to nie zgodzi, nie możemy nic zmieniać - mówi Jaszczuk. - Ale obiecuję, że zwołamy ją najwcześniej, jak to będzie możliwe. Może już nawet w środę.
A dlaczego tabliczek nie umieszczono, kiedy stawiano znaki zakazu i nakazu? Jaszczuk: Taka tabliczka byłaby kluczem dla innych, którzy wjeżdżaliby tam i tłumaczyli, że są mieszkańcami ul. Limanowskiego. Dlatego jej pominięcie było celowe. Taką organizację ruchu akceptował nie kto inny, jak policja. Bez ich zgody nie odważylibyśmy się tam nic zmieniać. Dlatego myślę, że szybko wypracujemy wspólne stanowisko. Całe zdarzenie ze straszeniem mandatami kierowców mieszkających na Limanowskiego traktowałbym incydentalnie.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz