Olsztyńscy policjanci śledztwo w sprawie kradzieży łodzi i osprzętu motorowodnego prowadzili od kilku tygodni. Z ich śledztwa wynikało, że w grupie przestępczej działało trzech mieszkańców miasta, którzy skradzione rzeczy sprzedawali paserowi. Ten działał na terenie powiatu giżyckiego. Tylko w kilka tygodni udało im się ukraść sprzęt wart niemal 220 tys. zł.
Grupa przestępcza zaczęła działać na początku czerwca bieżącego roku. Najpierw łupem padały silniki łodzi motorowych, a później także sama łódź warta kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Mężczyźni pierwszą łódź ukradli z prywatnej posesji, którą obserwowali. Nocą weszli na jej teren i podczepili przyczepę, na której znajdowała się motorówka, do własnego samochodu.
Kilka dni później doszło do kolejnej kradzieży. Tym razem złodzieje zainteresowali się łodzią i silnikami. Jednak kadłub łodzi porzucono na rogatkach. Okazało się, że złodziejom zależało głównie na drogim osprzęcie. Do rozbiórki wykorzystali szlifierki kątowe. Jedna z nich podczas zepsuła się, przez co silnik został na miejscu.
Ostatniej kradzieży dokonano 20 sierpnia. Policjanci obserwowali trzech podejrzanych, dzięki czemu udało im się zatrzymać sprawców na gorącym uczynku. Nie potrafili oni racjonalnie wytłumaczyć, kto jest właścicielem łodzi oraz gdzie są dokumenty łodzi i przyczepki. Wszyscy zostali zatrzymani.
Podejrzani to mężczyźni w wieku od 25 do 41 lat. Podczas śledztwa wyszło na jak, że kradziony sprzęt trafiał do "dziupli", znajdującej się w powiecie giżyckim. Podczas przeszukania jednego z budynków gospodarczych funkcjonariusze odzyskali jedną łódź, która była częściowo rozebrana. Policjanci zatrzymali również 60-letniego pasera, który sprzedawał kradzione przedmioty.
41-letni lider grupy na wniosek sądu został tymczasowo aresztowany. Grozi mu nawet 10 lat więzienia. Pozostali oskarżeni mogą trafić do więzienia na 5 lat.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz