Data dodania: 2006-09-29 00:00
Zostawmy stawek w parku niedaleko Uranii
A gdyby tak zagospodarować tereny za Uranią i basenem, jednocześnie zostawiając dziki stawek, ostoję chronionych ptaków? Bronią go kolejni przyrodnicy.
W czwartek napisaliśmy, że OSiR zasypał kilkanaście metrów stawu, tzw. górnego, między ulicami Głowackiego i Piłsudskiego. Robotnicy wzięli ziemię z placu, na którym właśnie powstaje boisko i lodowisko koło Uranii.
Wiosną OSiR - jeśli dostanie pieniądze z ratusza - chce dalej porządkować staw: wykarczować część krzaków, oczyścić i sprawić, by było w nim więcej wody. To będzie możliwe, ale pod warunkiem, że zasypie się dwie trzecie stawu. Szczegółowego planu na zagospodarowanie stawu jeszcze nie ma.
Ale przyrodnicy ostrzegają. - Zasypanie stawu i wycięcie okolicznych krzaków może być niebezpieczne dla mieszkających tam ptaków, wśród których znalazła się rzadka kurka wodna - uprzedza Krzysztof Lewandowski z Katedry Ekologii i Ochrony Środowiska UWM, współautor "Atlasu ptaków Olsztyna".
Kurki wodne mieszkające w zaroślach przy stawku fotografował olsztynianin Ryszard Czerwiński, przyrodnik, autor kilkudziesięciu filmów przyrodniczych. - To rzadki ptak, na tym terenie przyzwyczaił się do spacerujących ludzi, gdzie indziej można go zobaczyć tylko z odległości 2 km. A jak zrobi się tam "porządek" i pełną kulturę, to już nic nie będzie - mówi Czerwiński.
Czerwiński przywołuje przykłady z Niemiec i Francji, gdzie dawniej likwidowano bagniska, a teraz z powrotem się je odtwarza.
Wojciech Janik, z wykształcenia chirurg, pasjonat ekologii, obrony krajobrazu i myślistwa: - Tu jest siedlisko ptactwa, które lęgnie się w zaroślach. Zmniejszenie akwenu zakłóci ich funkcjonowanie. Wartość krajobrazu stanowi jego różnorodność. Anglicy od lat robią remizy śródparkowe z chaszczy, gdzie nie wejdzie kot, a ptaki mogą zakładać gniazda. Skoro my mamy naturalną ostoję, to zostawmy ją, wystarczy posprzątać. Można ją też kontrolować, by nie była kryjówką dla bandziorów. Niszczenie krzaków i robienie pustyni to żadne rozwiązanie.
Okazuje się, że zasypanie było legalne. - Mamy wszystkie niezbędne pozwolenia. Jak stawek był zarośnięty, to przez dwa lata odbierałem telefony, by coś z nim zrobić. Teraz, jak chcemy uporządkować, też jest źle - mówi Jerzy Litwiński, dyrektor OSiR. - Nasze plany to tylko założenia, nie mamy jeszcze projektów ani środków na zagospodarowanie tych terenów. Wywożąc ziemię do stawku, zaoszczędziliśmy dużo pieniędzy, które musielibyśmy zainwestować w przyszłości. Na pewno dotrzymamy warunków przyrodniczych i zadbamy, by żyjącym tam ptakom nic się stało.
OSiR-owi na przebudowę stawu wystarczy tzw. decyzja administracyjna na zmianę ukształtowania terenu wydana przez wydział ochrony środowiska w ratuszu, bo staw na mapie ewidencyjnej nie figuruje jako woda. - Ta działka oznaczona jest jako BI, czyli budownictwo inwestycyjne, bez wody. Na tej mapie staw górny w ogóle nie jest naniesiony, widać tylko obniżenie terenu - mówi Jarosław Dąbrowski, z wydziału ochrony środowiska. - Wydając zgodę, zastrzegliśmy, że przed zasypaniem ma być sprawdzone, czy nie ma gniazdowania ani siedlisk. Nasze wskazania były, by zasypywać od ulicy Piłsudskiego, bo tu jest najbardziej sucho.
Może jednak szkoda stawku? Jeszcze w latach 50. Olsztyn obfitował w wiele naturalnych stawów (Czerwiński uczył się na nich ptaków), dziś ten za basenem to jeden z ostatnich, jeśli nie ostatni naturalnie zarośnięty staw w mieście.
Adam Wajrak, dziennikarz "Gazety", znawca i obrońca przyrody: - Dzika przyroda nawet w centrum miasta jest jego atutem. Inne miasta mogą zazdrościć Olsztynowi, że rzadki i skryty ptaszek wybrał właśnie takie miejsce.
Czerwiński uspokaja: - Kurki nie zginą, jak się nawet zabetonuje staw, ale nie o to chodzi. Kaczki są wszędzie, a kurki wodne są rarytasem. Przyroda to skomplikowany łańcuch - jak się jedno ogniwo zniszczy, to kolejne się popsują. Jak wykarczuje się krzaki, kurki uciekną.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz