Data dodania: 2004-09-17 00:00
Zwolnią albo zamęczą
Zwolnienia grupowe i trzy tysiące metrów kwadratowych do wypucowania przez jedną sprzątaczkę - takie mogą być skutki ujednolicania zasad zatrudniania pracowników niepedagogicznych szkół. - Trzeba było się tym zająć - podkreśla prezydent.
Iwona Jasińska, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 2, może odetchnąć.
- Nie będę musiała zwolnić żadnego pracownika niepedagogicznego! To dla mnie olbrzymia ulga - przyznaje.
Takiego komfortu mogą jej pozazdrościć szefowie większości miejskich placówek oświatowych. Do końca września muszą przygotować listę pracowników, których trzeba będzie zwolnić, bo ratusz wdraża w życie nowe zasady zatrudnienia: na jednego pracownika niepedagogicznego musi przypadać czterech nauczycieli. A to oznacza, że w wielu szkołach do końca roku kalendarzowego z pracą pożegnają się sprzątaczki i pracownicy administracji.
- Naprawdę współczuję kolegom i koleżankom, którzy zmuszeni będą do zwalniania ludzi - dodaje Jasińska.
Dla porównania
Współczuć trzeba też będzie pracownikom, którzy uchowają się na szkolnych posadach. Jeśli w Gimnazjum nr 1 dyrekcja dostosuje zatrudnienie do wymaganego przez władze miasta wskaźnika, w szkole zostanie? jedna sprzątaczka. Do wysprzątania będzie miała ponad trzy tysiące metrów kwadratowych budynku plus drugie tyle dookoła szkoły. Gimnazjum nr 1 zatrudnia teraz cztery sprzątaczki na pełen etat i jedną na pół etatu. Dla porównania, w SP 2 pracuje siedem sprzątaczek, które też muszą zadbać o czystość trzech tysięcy metrów kwadratowych.
Zwolnienia na etapy
Ale to jeszcze nic w porównaniu z tym, co czeka Zespół Szkół Powszechnych przy ul. Jeziołowicza. Jeśli tu dyrekcja dostosuje się do ratuszowego przelicznika, trzeba będzie zlikwidować 17 etatów niepedagogicznych.
- To ponad 10 procent wszystkich zatrudnionych, a to oznacza, że mamy do czynienia ze zwolnieniem grupowym - martwi się Grażyna Rudnicka, dyrektor ZSP (Gimnazjum nr 13 i SP 33). - W takim przypadku zmieniają się warunki zwolnienia. Pracownikom przysługują wysokie odprawy.
Grażyna Rudnicka ma nadzieję, że uda się jej przekonać prezydenta miasta, żeby potraktował jej szkołę indywidualnie.
- Przecież to nie ja doprowadziłam do przerostu zatrudnienia - tłumaczy. - Liczę, że uda się rozłożyć te zwolnienia na etapy. Czuję na sobie spojrzenia ludzi, którzy nie mogą być pewni swojego losu.
Rola dyrektorów
Prezydent miasta Jerzy Małkowski zapewnia jednak, że nie wycofa się ze swoich planów.
- To, co się dzieje, przekonuje mnie tylko o tym, że należało się w końcu tym zająć. Wprowadzenie wskaźnika pokazuje prawdę o zatrudnieniu w szkołach. Zbyt wiele jest tu dysproporcji - przekonuje. - Oczywiście niektóre przypadki będziemy traktować indywidualnie.
Tomasz Branicki, prezes oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego, wierzy, że prezydent dotrzyma słowa.
- Przelicznik przelicznikiem, ale określając poziom zatrudnienia pracowników niepedagogicznych trzeba też brać pod uwagę wielkość i stan budynku, w którym mieści się szkoła, a także ilość uczniów - argumentuje. - Ale to już rola dyrektorów, którzy powinni walczyć o swoich pracowników.
Adam Pietrzak
fot. Michał Dąbrowski
Liczba etatów
We wszystkich miejskich placówkach oświatowych (łącznie z przedszkolami i szkołami specjalnymi) jest 2990 etatów pedagogicznych i 1300 etatów niepedagogicznych.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz