Data dodania: 2009-01-15 14:27
4 lata za lincz we Włodowie
Na cztery lata pozbawienia wolności Sąd Okręgowy w Olsztynie skazał trzech braci W. za lincz, do którego doszło we Włodowie. Pozostali trzej mężczyźni dostali wyroki w zawieszeniu. Obrońcy braci W. zapowiedzieli złożenie
W przypadku braci W. sąd zastosował nadzwyczajne złagodzenie kary. Podczas mów końcowych, których sąd wysłuchał we wtorek, prokurator dla braci Tomasza, Krzysztofa i Mirosława W. żądała kary 10 lat więzienia. Na trzech braciach ciążył zarzut zabójstwa recydywisty Józefa C.
Dla Rafała W., który miał zarzut pobicia Józefa C. prokurator wniosła o rok więzienia. Dostał rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata.
Sąd zdecydował, że mimo skazania braci W. na bezwzględną karę pozbawienia wolności nie zastosuje wobec nich tymczasowego aresztu. - Karę tę bracia W. będą musieli odbyć dopiero wówczas, gdy wyrok się uprawomocni, a my mamy nadzieję, że szybko tak się nie stanie, że sąd apelacyjny ponownie uchyli ten wyrok i bracia W. nie trafią do więzienia - powiedział mecenas Ryszard Afeltowicz, obrońca braci W.
Obrońcy wszystkich oskarżonych prosili sąd o wymierzenie ich klientom kar w zawieszeniu. Zwłaszcza obrońcy braci W. podkreślali, że nie powinni oni odpowiadać za zabójstwo Józefa C., a jedynie za pobicie go.
Przekonując sąd do zawieszenia kar oskarżonym obrońcy zgodnie podnosili, że od czasu linczu wszyscy żyją spokojnie, nie wchodzą w konflikty z prawem, pracują. Mecenas Rafała W. podkreślał nawet, że jego klient żyje uczciwie, a "w ostatnim czasie budował nawet nowy gmach olsztyńskiego sądu okręgowego".
Sami oskarżeni powiedzieli dziennikarzom, że czują się skrzywdzeni takim wyrokiem.
- Mam dwoje małych dzieci na wychowaniu, żona nie pracuje. Nie wiem, co będzie. Nie wiem, jak to będzie. (...) Jesteśmy niewinni tego, co się stało, powinien się przyznać ten, kto to zrobił. Ja się domyślam, kto to zrobił - powiedział dziennikarzom Tomasz W. Mimo próśb nie ujawnił, kto - jego zdaniem - zabił Józefa C.
Po publikacji wyroku obrońcy oskarżonych braci W. zapowiedzieli złożenie apelacji. - Z tego wyroku możemy być zadowoleni tylko w połowie, tj. w odniesieniu do tych oskarżonych, którym sąd wymierzył kary w zawieszeniu. Odnośnie braci W. na pewno będziemy składać apelację - powiedział mecenas Ryszard Afeltowicz.
- Bój jeszcze się nie skończył, a wyrok nie jest prawomocny - podkreśliła mecenas Małgorzata Lubieniecka uważająca, że są poważne wątpliwości co do winy skazanych. Zdaniem mecenas, nie można również ufać samym dowodom w sprawie: - Dokonano oględzin zwłok bez medyka sądowego, zabezpieczali dowody oświetlając teren za pomocą wyświetlacza komórkowego (...), dokonali zabezpieczenia jednego z głównych narzędzi ręką bez rękawiczki.
Po stronie winnych stanęli również mieszkańcy Włodowa - Spodziewaliśmy się wszyscy wyroków w zawieszeniu. Nic dobrego nie wyniknie z tego, że znajdą się oni w zakładzie karnym - powiedziała w sądzie Wiesława Przerwa, mieszkanka która współorganizowała zbiórkę pieniędzy na obronę dla oskarżonych.
W poprzednim procesie sąd skazał braci W. na dwa lata więzienia w zawieszeniu na trzy, przy czym zmienił kwalifikację czynu z zabójstwa na pobicie z użyciem niebezpiecznego narzędzia; pozostali trzej oskarżeni także otrzymali kary w zawieszeniu. Od wyroku odwołała się prokuratura, która domagała się wyższych kar. Sąd Apelacyjny w Białymstoku przychylił się do tej apelacji i nakazał ponowne rozstrzygnięcie sprawy.
Do linczu we Włodowie doszło 1 lipca 2005 r. Wówczas sąsiedzi zaatakowali i zabili recydywistę Józefa C., który chodził po wsi z maczetą i groził ludziom. Mieszkańcy tłumaczyli, że zabili ponieważ policja, mimo ich próśb, nie skierowała do wsi radiowozu.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz