Na Podlasiu startowało wielu polskich kierowców traktując te zmagania jako ostatnie i bardzo solidne przetarcie przed Rajdem Polski. Zawody miały więc bardzo mocna obsadę. Wziął w nich udział m.in. były mistrz Polski Grzegorz Grzyb pilotowany przez Adriana Sadowskiego. Okazało się, że to właśnie oni byli najtrudniejszymi rywalami do pokonania prze olsztynian. Wystarczy powiedzieć, że Grzyb z Sadowskim prowadzili od początku i przed ostatnim odcinkiem specjalnym mieli aż 23 sekundy przewagi nad Chwietczukiem i Baranem, m.in. z przyczyn technicznych (awaria auta). Wydawało się, że tak poważną stratę nie da się już nadrobić. Okazało się, że jednak się dało.
A tak opowiadał Adrian Chwietczyk o tym ostatnim, decydującym odcinku Rajdu Podlaskiego: - Deszcz, błoto, deszcz błoto… To co się działo na trasie wygranego przez nas rajdu, a szczególnie na jego finiszu, było kompletnym szaleństwem. Niesamowicie ślisko, niesamowicie ciężko, nigdy wcześniej nie jechaliśmy w takich warunkach na szutrze. Ostatni OS pojechaliśmy bardzo szybko i to w warunkach które przypominały Rajd Polski 2013 - pełen deszcz, mega błota, na którym ślizgaliśmy się i walczyliśmy o życie, ale pojechaliśmy to bezbłędnie! To była kosmiczna końcówka rajdu! Ostatecznie na tym oesie mieliśmy nad Grześkiem Grzybem ponad 48 sekund przewagi, nad Jarkiem Szeją ponad 33 i po tym oesie awansowaliśmy na pierwsze miejsce. To było nowe doświadczenie dla mnie, bo nie jeździłem jeszcze nigdy wcześniej w takich warunkach, ale udało nam się pojechać bardzo szybko ostatni odcinek i wygrać całą imprezę.
Chwietczuk i Baran przystąpią do 77. Rajdu Polski jako wiceliderzy cyklu Profi-Auto rajdowych samochodowych mistrzostw Polski.
Lech Janka
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz