Dziś jest: 20.04.2025
Imieniny: Agnieszki, Czesława
Data dodania: 2008-02-26 11:26

redakcja_515168

Będzie skupował butelki po tanich winach

Od dwunastu do dwudziestu groszy - tyle będzie można zarobić za butelkę po jabolu. Krzysztof Bałdan na dniach otwiera w Olsztynie skup butelek po tanich winach. Twierdzi, że sam ich nie pije. Czemu więc wybrał sobie taką robotę? - A ja tam wiem... Człowiek różne dziwne pomysły miewa - śmieje

reklama
Parę desek, trochę styropianu - oto skromna, własnoręcznie sklecona budka. Niepierwszej młodości firanka zdobi nieduże okno. Na wystawie wstępnie wycenione butelki. Przy budce mnóstwo skrzynek. Póki co pustych. Tak wygląda przyszłe miejsce pracy Krzysztofa Bałdana. Wcześniej skup butelek po tanich winach próbowała rozkręcić jego córka. Gdy pojawiły się problemy, interes przejął pan Krzysztof. - Ostatnio się zepsuło, bo ceny butelek poszły w dół, transport w górę - żali się nowy właściciel. - Najbardziej mnie przeraża ZUS i podatki. Nie dość że muszę płacić VAT, to jeszcze podatek dochodowy. Przepisy się zmieniają, biurokraci nie chcą pomóc... Pan Krzysztof ma kilka zawodów: mechanik maszyn i urządzeń przemysłowych, stolarz, spawacz. Pracował w fabryce opon. Potem był bezrobotny. Postanowił, że teraz czas na własną firmę. Czemu nie skupuje butelek po piwie czy wódce? - A znajdzie mi pani odbiorcę? Nie ma na nie chętnych - zapewnia, że to sprawdził. Zanim pan Krzysztof zabrał się za ten biznes, zorientował się, czy będzie miał klientów. Pogadał z amatorami trunków z najniższej półki. Dowiedział się co piją. - Kiedyś były takie - pokazuje zwykłe, szare etykietki, z ceną 255 złotych (przed denominacją). - A teraz takie piją - wyciąga ze schowka "Arizona dream" ze wizerunkiem nagiej kobiety. - Zmieniają się trendy, trzeba przyciągnąć klienta - zauważa. - Te butelki są niekaucjowane, tak zwane jednorazówy. Dlatego gdy je będę skupował i oddawał do producenta, będę musiał za nie płacić podatek. Więcej niż tysiąc złotych nie zarobię - pan Krzysztof ma świadomość, że to nie będzie lekki chleb. Ale pierwsi klienci już się znajdują. Gdy rozmawiamy, przed budką kręci się pan Janek. Mówi, że żyje ze zbierania makulatury. Teraz będzie też oddawał butelki. - Wreszcie ktoś mądrze pomyślał, na pewno będziemy z kolegami tu przychodzić. Dziesięć szkieł doniesiemy i na bułkę starczy - przelicza zadowolony. Pan Krzysztof poznał już podstawy rozmów biznesowych. Zwykłym klientom za butelkę zapłaci 12 groszy. Większy dostawca będzie mógł liczyć na groszy dwadzieścia. Zapewnia, że sam przysmaku swoich klientów nie próbował. - Ostatnie wino wypiłem, jak jechałem do wojska - wspomina ze śmiechem stare czasy. - Od tamtej pory nie sięgam po żaden alkohol. Nawet piwa nie piję.

Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz


www.autoczescionline24.pl