Ceny mieszkań i domów do zeszłego roku gwałtownie rosły. Z wyliczeń firmy doradczej Expander wynikało, że jeszcze latem metr kw. w Olsztynie kosztował 5,6 tys. zł. Ceny wyhamowały jesienią. To tendencja na rynku nieruchomości w całym kraju. W naszym mieście ceny ustabilizowały się, bo mniej ludzi chce kupować nowe mieszkania, w dodatku gwałtownie wzrosła liczba inwestycji mieszkaniowych. Ruszyła budowa dużego osiedla przy ul. Leśnej, na ukończeniu są nowe bloki na os. Mazurskim, Ostródzkie Przedsiębiorstwo Budowlane stawia kolejne na os. Generałów. Przy ul. Jagiellońskiej, gdzie jeszcze do niedawna była fabryka mebli, ma powstać osiedle mieszkaniowe - Iławskie Przedsiębiorstwo Budowlane chce tam postawić budynki dla około 1,4 tys. mieszkańców. Przy al. Wojska Polskiego wyburzane są pozostałości po browarze Jurand i także tam mają stanąć bloki. Mieszkaniówka powstaje przy ulicach Wilczyńskiego i Sikorskiego. Na nowym osiedlu Bolesława Laszki, z krajobrazem na Las Łański - jak reklamuje deweloper - w czwartym kwartale roku będzie 96 nowych mieszkań. Lada moment ponad sto rodzin wprowadzi się do Tęczowego Lasu przy ul. Jarockiej, a inwestor planuje w najbliższych latach oddać tam jeszcze ponad 500 lokali. Takiego wzrostu liczby nowych mieszkań nie było w Olsztynie od co najmniej kilkudziesięciu lat - oceniają specjaliści od nieruchomości. Skutki łatwo było przewidzieć. Firma Arbet w blokach przy ul. Grota-Roweckiego ma wciąż około 30 wolnych lokali, a w dwóch blokach budowanych przy ul. Wilczyńskiego jeszcze sto. - Kiedy w 2005 roku ruszaliśmy z budową na ul. Grota-Roweckiego, jeszcze zanim zaczęliśmy wykopy pod blok, sprzedaliśmy wszystkie mieszkania - mówi Ewa Lebuda, kierownik działu sprzedaży w Arbecie. - Teraz już nie ma takiego szaleństwa. Olsztynianie czekają, aż budynek będzie gotowy, przychodzą, oglądają i dopiero wtedy decydują, czy kupić. Firmy oficjalnie nie są zaniepokojone sytuacją. - Nie obawiam się, że nie sprzedamy wszystkiego - mówi Barbara Dąbrowska, kierownik sprzedaży firmy Polnord, która buduje Tęczowy Las. - Widzę, że klienci, którzy oglądają mieszkania u nas i u innych deweloperów, a także na rynku wtórnym, wracają do nas. Ale coraz częściej martwią się, jak przyciągnąć nowych klientów. Ewa Sulejewska z olsztyńskiego biura nieruchomości Komplekson: - Ludzie, których było stać na wzięcie dużego kredytu na mieszkanie, już je kupili. Jednak nie ma co dramatyzować, nabywcy się znajdą, ale decyzje będą podejmować ostrożniej. W końcu mają w czym przebierać, a ceny nie idą już w górę. Można powiedzieć, że rynek mieszkań się ustabilizował. To przekłada się także na rynek wtórny mieszkań. Coraz trudniej pozbyć się używanego lokum, więc ceny mogą przez pewien jeszcze spadać. Przekonała się o tym pani Agnieszka, która ma mieszkanie przy ul. Kościuszki. - Od dwóch miesięcy bez powodzenia staram się sprzedać ten lokal - mówi. - Zainteresowanych nie brakuje, ale ludzie przychodzą, oglądają i nie wracają. Musiałam już obniżyć cenę o 7 tys. zł, żeby zachęcić potencjalnego nabywcę. Ale specjaliści od nieruchomości mówią, że wcale nie oznacza to, że tendencja się utrzyma i ceny mieszkań nowych oraz używanych będą spadać. - Kupujących mieszkania jest mniej. Widzę to po mniejszej liczbie klientów, biorących kredyty hipoteczne - ocenia Emil Szweda, analityk firmy doradczej Open Finance. - Jednak nie ma co liczyć na duży spadek cen mieszkań. Taka tendencja jest niemożliwa do utrzymania, bo rosną ceny budowy [materiałów i usług - red.]. Deweloperzy na pewno nie stracą na spowolnieniu na rynku nieruchomości. Jest za to szansa, że konkurencja i duża liczba nowych inwestycji mieszkaniowych wymusi na deweloperach, by ich oferty były lepsze dla nabywców.