We wtorek (8 września) niezrzeszona grupa mieszkańców Olsztyna i okolic (Michał Woźnica, Kacper Kozłowski, Michał Zarecki) złożyła kwiaty pod lapidarium poświęconym pochowanym w Kortowie przy Instytucie Rybactwa Śródlądowego oraz przekazała rektorowi UWM prof. Jerzemu Przyborowskiemu list otwarty z prośbą o utworzenie ścieżki edukacyjnej poświęconej wojennej historii Kortowa. Inicjatywa została poparta przez niektóre olsztyńskie i ogólnopolskie instytucje, stowarzyszenia oraz władze regionu. Wśród ok. 100 sygnatariuszy znajdują się między innymi: wojewoda warmińsko-mazurski Artur Chojecki, arcybiskup Józef Górzyński oraz Polskie Towarzystwo Psychiatryczne.
List otwarty mieszkańców został przekazany do wiadomości publicznej.
– Apelujemy w nim o utworzenie ścieżki edukacyjnej poświęconej historii Kortowa. Ten pomysł mieliśmy już od dawna. Pierwszą osobą, która mówiła o nim był pan Włodzimierz Kowalewski. Często wspominał o tym w audycjach radiowych. Byłoby to upamiętnienie tragicznej historii zakładu leczniczo-opiekuńczego w Kortowie – powiedział Michał Woźnica.
I dodał: – Zakład (psychiatryczny) w Kortowie został otwarty w 1886 roku. Prężnie się rozwijał. Początkowo był to jeden z największych zakładów w Prusach Wschodnich. W 1939 roku rozpoczęła się „Akcja T-4”, która miała na celu „eliminację życia niewartego życia”, jak to określali naziści na czele z Adolfem Hitlerem. Ta akcja polegała na tym, że pacjenci chorzy psychicznie, niezdolni do pracy albo chorzy nieuleczalnie, którymi nie interesowały się ich rodziny, padali ofiarą morderstw. Pacjenci z Kortowa byli przewożeni do innych instytucji w głębi Rzeszy. Kortowo jest miejscem tzw. „Akcji Lange”, która polegała na przewożeniu pacjentów do obozu koncentracyjnego w Działdowie (Soldau) – wyjaśnił Woźnica.
Akcje zakończyły się w 1941 roku, po apelach środowisk katolickich i ewangelickich.
– Ograniczano się jednak do eutanazji „na dziko”, czyli mordowania pacjentów na miejscu. Kwestią wątpliwą jest, czy dochodziło do niej w Kortowie – stwierdził Michał Woźnica.
Jak ta ścieżka edukacyjna miałaby wyglądać? Autorzy listu powiedzieli, że nie chcą nikomu niczego narzucać. Zachęcają jednak władze UWM-u do dyskusji o tym, jak to upamiętnienie miałoby wyglądać.
– Chcielibyśmy, aby było to kilka tablic informacyjnych rozstawionych w kluczowych miejscach dla tej historii, jak np. przy lapidarium, budynkach po dawnych pawilonach szpitalnych oraz starej kotłowni. W tych miejscach chcielibyśmy, aby stały tablice informacyjne, które z rzetelnych naukowych źródeł informowałyby o przebiegu historii podczas tych tragicznych wydarzeń – powiedział Woźnica.
W dokumentach niemieckich oraz pracach naukowych z Niemiec jest mowa o ok. 1312 pacjentach, którzy zostali wywiezieni do obozu koncentracyjnego w Działdowie lub do innych zakładów w głębi Rzeszy. Większość z nich nie przeżyła.
Poniżej prezentujemy list otwarty mieszkańców do władz uczelni.
Przypomnijmy, że w tym roku została przeprowadzona sonda wśród studentów, nt. znajomości historii Kortowa. Studenci i absolwenci uczelni sami przyznali, że albo nie znają, albo bardzo słabo znają historię Kortowa. Ponad połowa nie zna historii osiedla, gdzie obecnie znajduje się uczelnia. Zdecydowana większość ankietowanych (217 z 348 osób) napisało, że czerpie swą wiedzę o historii Kortowa z Internetu. Blisko 86 proc. respondentów zauważyło, że ten temat jest poruszany w niewystarczającym stopniu przez władze UWM-u.
Więcej o historii Kortowa:
''Dom wisielców'' i zakład dla obłąkanych, czyli tajemnicze Kortowo
Komentarze (7)
Dodaj swój komentarz