Zachowanie mężczyzn wydawało się strażnikom podejrzane, więc ruszyli ich śladem. Mężczyźni zostali znalezieni w kotłowni budynku, w której demontowali peszle i wycinali miedziane kable. Próbowali tłumaczyć się, że dostali zlecenie od kierownictwa obiektu na demontaż grzejników i przewodów.
Strażnicy, próbując ustalić gdzie leży prawda, poprosili o nazwisko i kontakt do osoby zlecającej tę usługę. Mężczyźni nie byli w stanie spełnić tej prośby, gdyż numer kontaktowy znajdował się w telefonie, który to - jak mówili - zastawili w lombardzie. Opowieść złodziei stawała się coraz bardziej pozbawiona logiki i niespójna. Finalnie okazało się, że nie otrzymali oni żadnego zlecenia, a po prostu liczyli na łatwy zarobek, za co będą musieli ponieść konsekwencje.
Komentarze (15)
Dodaj swój komentarz