Dziś jest: 23.11.2024
Imieniny: Adelii, Felicyty
Data dodania: 2009-01-21 07:39

Aneta

Czysta Łyna już wkrótce

Pierwszy krok do poprawy czystości tej rzeki. Miasto montuje za unijne dotacje urządzenia, które ograniczą ilość ropochodnych zanieczyszczeń.- To doskonała okazja do publicznej debaty nad zagospodarowaniem brzegów Łyny - apelują ekolodzy.

reklama
Łyna przepływa przez miasto na długości 13 km. Zdaniem ekologów rzeka w wielu miejscach przypomina ściek. - Właśnie zapoznałem się z pracą dyplomową dotyczącą czystości Łyny. Wynika z niej, że najlepiej jest na odcinku Lasu Miejskiego, gdzie Łyna sama się natlenia, uzyskując II klasę czystości [w wodzie można się kąpać i żyją w niej ryby - red.] - mówi prof. Zbigniew Endler z Katedry Ekologii Stosowanej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim. - Z kolei na odcinku w okolicach Brzezin mamy III klasę. Zdaniem naukowca najgorzej jest na tzw. śródmiejskim odcinku biegnącym od szpitala przy ul. Mariackiej do centrum Olsztyna. - Tutaj rzeka zmienia się w ściek przyjmujący uliczne nieczystości. Ohydnie śmierdzący odcinek jest również w sąsiedztwie ul. Artyleryjskiej - dodaje prof. Endler. - Każde roztopienie się śniegu i opady deszczu powodują, że Łyna zamienia się w szarobrązowy kanał. Teraz Łyna ma odzyskać dawny blask, przynajmniej pod kątem czystości, a to za sprawą unijnych dotacji. Miasto montuje właśnie filtry, które ograniczą ilość brudów spływających do rzeki. Łącznie będzie ich 30 sztuk. Koszt ich zainstalowania to ok. 4 mln euro, czyli ok. 16 mln zł. Specjalne urządzenia pojawią się wzdłuż całego biegu rzeki. - Np. przy ul. Szostkiewicza, Dybowskiego, Warszawskiej i moście św. Jana - wylicza Aneta Szpaderska, rzecznik ratusza. Jeden z filtrów montowany jest przy moście na ul. Niepodległości. Nie odbywa się to bez kłopotów. Firma zakładająca instalacje wykorzystuje do ich wyładowywania zatokę autobusową, utrudniając ruch miejskiej komunikacji. Drogowcy chcą, by rozładunek odbywał się w godzinach nocnych i przy zamkniętym dla pieszych chodniku przy ul. Niepodległości. Wykonawca ma problem z dowiezieniem ogromnych urządzeń nad Łynę w jej zakolu przy ul. Knosały. Drogowcy ostrzegli, że takiego tonażu nie wytrzyma most św. Jakuba, dlatego proponują przejazd nocą i to od strony al. Piłsudskiego. - Uzyskany efekt będzie piorunujący. Łyna, mimo swojego miejskiego biegu, ma szansę na uzyskanie takiej czystości swoich wód, jak wpływając do Olsztyna - podkreśla Barbara Olszewska, dyrektor wydziału ochrony środowiska Urzędu Miasta. - Filtry wyłapią i zatrzymają groźne substancje ropopochodne spływające m.in. z naszych ulic. Trują one rzekę w 75 proc. Teraz substancje, które trafiają do rzeki, nie rozpuszczają się, tworząc zawiesinę. - I tym samym utrudniają dostęp tlenu do wody, niezbędnego do normalnego funkcjonowania ryb i roślin - mówi dyrektor Olszewska. Ostatnie wielkie czyszczenie Łyny miało miejsce w 2002 r., kiedy melioranci wzięli się za jej odmulanie, pierwsze po 50 latach. Jednak zdaniem ekologów takie zabiegi nie przyniosły większego pożytku, bo woda ponownie naniosła muł, m.in. przez brak filtrów. Prof. Endler uważa, że montaż tych urządzeń powinien być początkiem porządkowania brzegów rzeki i proponuje jej renaturalizację. Ma ona na celu przywrócenie jej charakteru sprzed lat, gdy była ona pełna meandrów, poszarpanych brzegów, rozlewisk, bogata w roślinność i w liczne kąpieliska. - Rzeka została poskromiona w latach 60., kiedy zaczęto ją m.in. prostować - przypomina prof. Endler. - Teraz trzeba przeprowadzić publiczną debatę nad planami zagospodarowania brzegów Łyny. Łynę pod opiekę wziął wojewoda, który zdecydował o stworzeniu na terenie miasta i odcinku biegnącym do jeziora Ukiel 100-metrowej strefy ochronnej. Rozporządzenie w tej sprawie zaczęło obowiązywać w zeszłym tygodniu. Jego projekt mieli zaopiniować olsztyńscy radni już w listopadzie. Jednak doszło do sporu pomiędzy ratuszowymi służbami ochrony środowiska a planistami, którzy chcieli doprecyzować zapisy dokumentu. - Te ustalenia trwały zbyt długo, a my nie mogliśmy już czekać, bo prywatni inwestorzy rozkopują brzegi rzeki na odcinku z Bartąga do Rusi pod swoje inwestycje mieszkaniowe - mówi Maria Mellin, dyrektor Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.

Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz


www.autoczescionline24.pl