Data dodania: 2007-10-30 23:18
Działkowiczka obroniła swój dom
Uchwała o wykluczeniu Elżbiety Michalak z Polskiego Związku Działkowców jest nieważna, bo nie ma uzasadnienia - orzekł wczoraj olsztyński sąd. Tym samym kobieta z mężem Romanem może dalej mieszkać w domku gutkowskiego ogrodu Oaza
Oboje małżonków chciał stamtąd usunąć PZD. Za co? Oficjalnym powodem było całoroczne zamieszkiwanie w domku na działce. Taki powód podano w uchwale podjętej przez walne zgromadzenie działkowców Oazy we wrześniu 2005 r.
Małżonkowie twierdzą jednak, że prawdziwa przyczyna była inna. Michalakowie w maju 2005 r. założyli Stowarzyszenie Inicjatyw Demokratycznych w Ogrodach Działkowych. Zdaniem Romana Michalaka działkowiec powinien mieć prawo wystąpić z PZD, wstąpić do innej organizacji i przejąć na własność użytkowaną działkę. Cztery miesiące później Michalakowie zostali usunięci ze związku, a w styczniu 2007 roku PZD wezwał ich do opuszczenia działki. W lutym komisja z PZD miała zinwentaryzować przedmioty na działce w Gutkowie, by potem można je było przekazać nowemu właścicielowi terenu. Komisja przyjechała, ale jak mówił Michalak, działacze nie mieli nakazu sądowego, dlatego nie wpuścił ich za ogrodzenie. Komisja tylko z zewnątrz obejrzała teren i dom. Związek wniósł potem do sądu sprawę o nakaz opuszczenia działki.
Dwa miesiące później Elżbieta Michalak wniosła pozew o stwierdzenie nieważności uchwały z września 2005 r. o wykluczeniu jej ze związku. Uważała bowiem, że w uchwale występuje tylko nazwisko jej męża, zaś o niej nie ma ani słowa. Napisała też, że jest zameldowana przy ul. Sokolej, zaś domek na działce służy jej tylko do wypoczynku. Od kwietnia odbyły się cztery rozprawy, na których przesłuchiwano świadków, a sędzia Piotr Domaradzki podczas wizji lokalnej obejrzał domek Michalaków i sąsiednie budowle.
Związek podczas rozpraw starał się tymczasem udowodnić, że wykluczenie nastąpiło wyłącznie z powodu złamania statutu przez Michalaków. Także wczoraj pełnomocnik PZD przekonywał, że związek brał pod uwagę tylko tę kwestię, nie zaś działalność Michalaków w opozycyjnym stowarzyszeniu SIDOD. - To jedyny powód wykluczenia - zapewniał też Zbigniew Kołodziejczak, prezes zarządu okręgowego PZD w Olsztynie. Choć pytany przez sędziego przyznał, że wie o przynajmniej jednej rodzinie, która stale mieszka na działce.
Lech Obara, pełnomocnik Elżbiety Michalak przysłany przez Helsińską Fundację Praw Człowieka w mowie końcowej przekonywał, że brak nazwiska jego klientki w uchwale powinien skutkować jej uchyleniem.
Sędzia Piotr Domaradzki ogłaszając wyrok przyznał mu rację i stwierdził nieważność uchwały. Podał dwa powody swojej decyzji. - Nie było żadnego uzasadnienia, bo w uchwale nie było ani słowa o powódce. To przyczyna formalna - mówił sędzia. - Druga to nieprzestrzeganie dobrych obyczajów, które polegają na równym traktowaniu wszystkich działkowców, którzy mieszkają na działkach, bo wykluczono za to związku tylko państwa Michalaków. A więc podstawą takiej decyzji było to, że najmniej podobają się PZD. Widziałem wiele domów większych i wykonanych w lepszym standardzie, obok których stały dobre samochody.
Po orzeczeniu małżonkowie odetchnęli z ulgą. - Cieszymy się z takiej decyzji, choć spodziewamy się, że PZD będzie składał odwołanie - mówił Roman Michalak.
Prezes Kołodziejczak: - Będziemy apelować. To wszystko, co mam do powiedzenia.
Mecenas Obara zapewnił, że helsińska fundacja będzie nadal pomagać Michalakom. Dodał też, że wtorkowe orzeczenie jest dowodem na to, że nie wolno blokować dyskusji. - PZD powinien zrozumieć, że nie można wykorzystywać prawa do wykluczenia ze związku jako narzędzia do tłumienia prawa do wyrażania innych poglądów - powiedział Lech Obara.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz