Szokujący wpis na fanpage'u schroniska dla zwierząt w Tomarynach pojawił się w miniony poniedziałek, 25 lutego. Wynika z niego, że będący pod opieką schroniska pies Aki, został skierowany na rezonans, który miał zostać wykonany w Poliklinice Weterynaryjnej WMW UWM. Po tym badaniu pies podupadł na zdrowiu. Zdaniem pracowników schroniska, lekarze musieli popełnić błąd. Schronisko zarzuca także Poliklinice, że utrudniała dostęp do psa, który nie trafił tam na leczenie, a jedynie na badanie.
Na zabieg pojechał wesoły, niesłyszący szczeniak a po rezonansie i pobraniu płynu jest w stanie... Po badaniu pies nie wstał, nie jest to prawdopodobnie efektem samego rezonansu a prawdopodobnie efektem błędu przy pobraniu płynu jednak nie mamy na to dowodu. Najpierw usłyszeliśmy że tak ma być i pies jest zmęczony po narkozie. Kolejno że może miał kiedyś nosówkę i że chociaż wynik jest ujemny to ją ma bo przy nosówce tak może być. Następnie że pies ma podejrzenie wścieklizny i tu uwaga : pies musi zostać na obserwacji na epi a następnie jednak nie musi ale jak się potwierdzi wścieklizna to głowa psa jedzie do Puław a psy z dt zostaną uśpione. Kolejnym razem sugeruje się że pies od początku był w złym stanie tylko dostał w schronisku sterydy i dlatego biegał. Nieustannie słyszymy o eutanazji choć wiadomo że skoro trwa obserwacja pod kątem wścieklizny to psa nie można poddać eutanazji. Stan psa zasadniczo nie zmienia się ,nie jest lepiej ani gorzej jednak Akiego jest z każdym dniem mniej. Dziś ustalamy zabranie psa ,na wejściu słyszymy że psa nie można zabrać bo, bo nie. Trwa przepychanka słowna żeby nie zabierać psa który leży w klatce wysuszony na wiór i dla którego już przewidziano odcięcie głowy i wysłanie jej do Puław. Pies pojechał do Polikliniki tylko na rezonans, leczony miał być gdzie indziej. Bez naszej wiedzy lekarze zrobili coś więcej i pies oddany został w stanie podobnym do obecnego. Badania miały być wykonane daleko, jednak z Akim był problem z podróżowaniem więc zdecydowaliśmy się rezonans wykonać na miejscu. Po jego wykonaniu nakazano hospitalizację i tu zaczęły się wszystkie schody. Ponoć pies miał być stale pod pompą a następnie odcięto nam do niego dostęp zasłaniając się wścieklizną... Gdy wreszcie udało się do niego dostać okazało się że ma zwykły wlew bez pompy. Kolejne dni oraz kontakty z poli i poniekąd z punktu widzenia dzisiejszego mataczenie i dezinformacja spowodowały że psa dziś wreszcie ODEBRALIŚMY PO WIELU PROBLEMACH. Zabrałyśmy Akiego - jest w innej klinice. Jest skrajnie odwodniony. W środę jedziemy z nim na rezonans do innego miasta. Sprawę będziemy wyjaśniać. Jeśli podczas badania doszło do błędu to Aki nie ma szans by się podnieść. Nigdy więcej żaden nasz podopieczny nie trafi tam na badania
– czytamy w relacji pracowników Schroniska w Tomarynach. (pisownia oryginalna)
Zdaniem p.o. kierownika Polikliniki Weterynaryjnej, dr n. wet. Renaty Nieradki, te oskarżenia są nieprawdziwe. W odpowiedzi placówka wystosowała oficjalne oświadczenie.
Pies Aki przyjechał na Wydział Medycyny Weterynaryjnej UWM w Olsztynie z PISEMNYM skierowaniem na wykonanie rezonansu magnetycznego i pobranie płynu mózgowo-rdzeniowego. Wg lekarza opiekującego się zwierzętami w schronisku i opiekunki w domu tymczasowym wykazywał objawy neurologiczne - padaczka, niedosłuch, ślinotok, kłopoty z połykaniem. Nieprawdą zatem jest, że jakiekolwiek badanie i procedury zostały wykonane przez lekarzy Wydziału Medycyny Weterynaryjnej samowolnie. Badanie rezonansem magnetycznym i badanie płynu mózgowo - rdzeniowego wykazało zmiany sugerujące nieswoisty stan zapalny mózgu, występujący np. przy nosówce lub wściekliźnie. Pies po trafieniu do Schroniska nie był poddany kwarantannie, ani zaszczepiony przeciw wściekliźnie. W takim przypadku PROCEDURA nakazuje 15-dniową obserwację zwierzęcia z objawami neurologicznymi, w celu wykluczenia wścieklizny. Wścieklizna jest chorobą nieuleczalną, w 100% śmiertelną. PROCEDURA stworzona jest po to, by chronić człowieka i inne zwierzęta. Pies został hospitalizowany w Poliklinice Weterynaryjnej, z ograniczonym kontaktem z ludźmi i innymi zwierzętami. Procedura w przypadku obserwacji NAKAZUJE ograniczenie kontaktu z podejrzanym zwierzęciem. Nieprawdą zatem jest utrudnianie dostępu do zwierzęcia z powodu prób ukrycia czegokolwiek. Pies pozostawał pod stałą, całodobową kontrolą lekarsko-weterynaryjną. Nieodesłanie go do Katedry Epizootiologii było podyktowane DOBREM Akiego - tam kontrola całodobowa nie jest możliwa. Pies pozostawał pod stałym wlewem kroplowym. Nie ma znaczenia czy jest to pompa, czy zwykły wlew. Lekarz dyżurny i tak na bieżąco monitoruje stan pacjenta. PROCEDURA u pacjenta podejrzanego o wściekliznę NAKAZUJE utrzymanie go przy życiu przez 15 dni obserwacji. Jeśli w trakcie obserwacji zwierzę umrze – jego głowa badana jest w certyfikowanym laboratorium ZHW w kierunku obecności ciał wtrętowych świadczących o wściekliźnie. Nieprawdą zatem jest, nakłanianie do eutanazji, czy dążenie do obcięcia mu głowy. Pies wydany został Schronisku w Tomarynach bez żadnych problemów, jedynie z prośbą o potwierdzenie jego przejęcia i postępowania z nim zgodnie z PROCEDURĄ. Opiekunka z domu tymczasowego odwiedziła Akiego w niedzielę 24.02. W sobotę 23.02. rozmawiałam z panią Kierownik Schroniska w Tomarynach przedstawiając jej obowiązującą PROCEDURĘ. Potwierdziła jej znajomość i zgodziła się z postępowaniem
– czytamy w oświadczeniu dr n. wet. Renaty Nieradki. (pisownia oryginalna)
Poliklinika oświadczyła także, że nie przyjmie już na badanie i leczenie żadnego zwierzęcia ze Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Tomarynach.
- Rozważamy wystąpienie na drogę prawną o zniesławienie. Twierdzenie o wykonywaniu eksperymentów na zwierzęciu jest nadużyciem (jaki eksperyment, dowód na jego przeprowadzenie) i może podlegać karze z oskarżenia o zniesławienie – poinformowała Nieradka.
[AKTUALIZACJA]
Pies został poddany eutanazji.
Komentarze (29)
Dodaj swój komentarz