Dziś jest: 22.11.2024
Imieniny: Cecylii, Stefana
Data dodania: 2019-02-27 15:34
Ostatnia aktualizacja 2019-02-28 10:12

Redakcja

Fatalny stan psa po badaniu? Schronisko dla zwierząt w Tomarynach kontra Poliklinika Weterynaryjna UWM

Fatalny stan psa po badaniu? Schronisko dla zwierząt w Tomarynach kontra Poliklinika Weterynaryjna UWM
Aki ze schroniska w Tomarynach
Fot. Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Tomarynach/FB

Schronisko dla zwierząt w Tomarynach oskarża pracowników Polikliniki Weterynaryjnej UWM w Olsztynie, że doprowadzii do załamania zdrowia psa, który został tam skierowany na rezonans. ''Prawdopodobnie doszło do błędu przy pobraniu płynu jednak nie mamy na to dowodu''. Klinika nie zgadza się z zarzutami i rozważa wystąpienie na drogę prawną o zniesławienie.

reklama

Szokujący wpis na fanpage'u schroniska dla zwierząt w Tomarynach pojawił się w miniony poniedziałek, 25 lutego. Wynika z niego, że będący pod opieką schroniska pies Aki, został skierowany na rezonans, który miał zostać wykonany w Poliklinice Weterynaryjnej WMW UWM. Po tym badaniu pies podupadł na zdrowiu. Zdaniem pracowników schroniska, lekarze musieli popełnić błąd. Schronisko zarzuca także Poliklinice, że utrudniała dostęp do psa, który nie trafił tam na leczenie, a jedynie na badanie.

Na zabieg pojechał wesoły, niesłyszący szczeniak a po rezonansie i pobraniu płynu jest w stanie... Po badaniu pies nie wstał, nie jest to prawdopodobnie efektem samego rezonansu a prawdopodobnie efektem błędu przy pobraniu płynu jednak nie mamy na to dowodu. Najpierw usłyszeliśmy że tak ma być i pies jest zmęczony po narkozie. Kolejno że może miał kiedyś nosówkę i że chociaż wynik jest ujemny to ją ma bo przy nosówce tak może być. Następnie że pies ma podejrzenie wścieklizny i tu uwaga : pies musi zostać na obserwacji na epi a następnie jednak nie musi ale jak się potwierdzi wścieklizna to głowa psa jedzie do Puław a psy z dt zostaną uśpione. Kolejnym razem sugeruje się że pies od początku był w złym stanie tylko dostał w schronisku sterydy i dlatego biegał. Nieustannie słyszymy o eutanazji choć wiadomo że skoro trwa obserwacja pod kątem wścieklizny to psa nie można poddać eutanazji. Stan psa zasadniczo nie zmienia się ,nie jest lepiej ani gorzej jednak Akiego jest z każdym dniem mniej.  Dziś ustalamy zabranie psa ,na wejściu słyszymy że psa nie można zabrać bo, bo nie. Trwa przepychanka słowna żeby nie zabierać psa który leży w klatce wysuszony na wiór i dla którego już przewidziano odcięcie głowy i wysłanie jej do Puław. Pies pojechał do Polikliniki tylko na rezonans, leczony miał być gdzie indziej. Bez naszej wiedzy lekarze zrobili coś więcej i pies oddany został w stanie podobnym do obecnego. Badania miały być wykonane daleko, jednak z Akim był problem z podróżowaniem więc zdecydowaliśmy się rezonans wykonać na miejscu. Po jego wykonaniu nakazano hospitalizację i tu zaczęły się wszystkie schody. Ponoć pies miał być stale pod pompą a następnie odcięto nam do niego dostęp zasłaniając się wścieklizną... Gdy wreszcie udało się do niego dostać okazało się że ma zwykły wlew bez pompy. Kolejne dni oraz kontakty z poli i poniekąd z punktu widzenia dzisiejszego mataczenie i dezinformacja spowodowały że psa dziś wreszcie ODEBRALIŚMY PO WIELU PROBLEMACH. Zabrałyśmy Akiego - jest w innej klinice. Jest skrajnie odwodniony. W środę jedziemy z nim na rezonans do innego miasta. Sprawę będziemy wyjaśniać. Jeśli podczas badania doszło do błędu to Aki nie ma szans by się podnieść. Nigdy więcej żaden nasz podopieczny nie trafi tam na badania

– czytamy w relacji pracowników Schroniska w Tomarynach. (pisownia oryginalna)

Zdaniem p.o. kierownika Polikliniki Weterynaryjnej, dr n. wet. Renaty Nieradki, te oskarżenia są nieprawdziwe. W odpowiedzi placówka wystosowała oficjalne oświadczenie.

Pies Aki przyjechał na Wydział Medycyny Weterynaryjnej UWM w Olsztynie z PISEMNYM skierowaniem na wykonanie rezonansu magnetycznego i pobranie płynu mózgowo-rdzeniowego. Wg lekarza opiekującego się zwierzętami w schronisku i opiekunki w domu tymczasowym wykazywał objawy neurologiczne - padaczka, niedosłuch, ślinotok, kłopoty z połykaniem. Nieprawdą zatem jest, że jakiekolwiek badanie i procedury zostały wykonane przez lekarzy Wydziału Medycyny Weterynaryjnej samowolnie. Badanie rezonansem magnetycznym i badanie płynu mózgowo - rdzeniowego wykazało zmiany sugerujące nieswoisty stan zapalny mózgu, występujący np. przy nosówce lub wściekliźnie. Pies po trafieniu do Schroniska nie był poddany kwarantannie, ani zaszczepiony przeciw wściekliźnie. W takim przypadku PROCEDURA nakazuje 15-dniową obserwację zwierzęcia z objawami neurologicznymi, w celu wykluczenia wścieklizny. Wścieklizna jest chorobą nieuleczalną, w 100% śmiertelną. PROCEDURA stworzona jest po to, by chronić człowieka i inne zwierzęta. Pies został hospitalizowany w Poliklinice Weterynaryjnej, z ograniczonym kontaktem z ludźmi i innymi zwierzętami. Procedura w przypadku obserwacji NAKAZUJE ograniczenie kontaktu z podejrzanym zwierzęciem. Nieprawdą zatem jest utrudnianie dostępu do zwierzęcia z powodu prób ukrycia czegokolwiek. Pies pozostawał pod stałą, całodobową kontrolą lekarsko-weterynaryjną. Nieodesłanie go do Katedry Epizootiologii było podyktowane DOBREM Akiego - tam kontrola całodobowa nie jest możliwa. Pies pozostawał pod stałym wlewem kroplowym. Nie ma znaczenia czy jest to pompa, czy zwykły wlew. Lekarz dyżurny i tak na bieżąco monitoruje stan pacjenta. PROCEDURA u pacjenta podejrzanego o wściekliznę NAKAZUJE utrzymanie go przy życiu przez 15 dni obserwacji. Jeśli w trakcie obserwacji zwierzę umrze – jego głowa badana jest w certyfikowanym laboratorium ZHW w kierunku obecności ciał wtrętowych świadczących o wściekliźnie. Nieprawdą zatem jest, nakłanianie do eutanazji, czy dążenie do obcięcia mu głowy. Pies wydany został Schronisku w Tomarynach bez żadnych problemów, jedynie z prośbą o potwierdzenie jego przejęcia i postępowania z nim zgodnie z PROCEDURĄ. Opiekunka z domu tymczasowego odwiedziła Akiego w niedzielę 24.02. W sobotę 23.02. rozmawiałam z panią Kierownik Schroniska w Tomarynach przedstawiając jej obowiązującą PROCEDURĘ. Potwierdziła jej znajomość i zgodziła się z postępowaniem

– czytamy w oświadczeniu dr n. wet. Renaty Nieradki. (pisownia oryginalna)

Poliklinika oświadczyła także, że nie przyjmie już na badanie i leczenie żadnego zwierzęcia ze Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Tomarynach.

- Rozważamy wystąpienie na drogę prawną o zniesławienie. Twierdzenie o wykonywaniu eksperymentów na zwierzęciu jest nadużyciem (jaki eksperyment, dowód na jego przeprowadzenie) i może podlegać karze z oskarżenia o zniesławienie – poinformowała Nieradka.

[AKTUALIZACJA]

Pies został poddany eutanazji.

 

Dziś tj. 27 lutego Aki został poddany eutanazji . Byliśmy przy nim do końca Bardzo proszę wszystkie osoby, które...

Opublikowany przez Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Tomarynach Środa, 27 lutego 2019

Komentarze (29)

Dodaj swój komentarz

  • Bożena Kozyra 2020-04-14 10:13:05 37.47.*.*
    Z takim miłym i fachowym podejściem z jaki spotkałam się w Poliklinice Weterynaryjnej w Olsztynie to nigdzie się nie spotkałam. Mam 3 wychodzące i waleczne koty, niejednokrotnie były ranne, musiałam je zawozić o każdej porze, zdarzało się też w nocy i nigdy nie odniosłam złego wrażenia, wręcz przeciwnie. Kilkakrotnie udzielano im pomocy, były leczone, operowanie, przebywały na obserwacji, jeden z nich został wyleczony z kociego kataru. Gdyby nie fachowa pomoc lekarzy i personelu z Polikliniki nie miałabym już żadnego z nich.
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 0 0
  • prof. 2019-03-03 09:50:49 5.173.*.*
    Gdyby nie poliklinika i UWM z międzynarodowej klasy specjalistami oraz sprzętem (tomograf, rezonans, endoskopy etc.) wielu pacjentów musiało by podróżować do Wrocławia albo jeszcze dalej. Warto zatem docenić albo chociaż szanować lokalnych specjalistów ryzykujących swoje zdrowie psychiczne i karierę za 15zł/h. Warto również uświadomić sobie jakie mają wykształcenie oraz doświadczenie, którego niestety jeszcze nie da się zdobyć w mediach społecznościowych. Trzeba poświęcić dużo czasu, wysiłku i łez rozlanych nad pacjentami, których nie udało się uratować. Jeśli uważacie, że weterynarze robią to dla pieniędzy to wystarczy zapytać ile zarabiają. Jeśli natomiast uważacie, iż nieskuteczne leczenie daje im satysfakcję i fame w mediach społecznościowych to nie potrafię Wam pomóc.
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 1 1
  • Kija 2019-03-02 20:56:40 88.156.*.*
    Dwa lata temu mojego psa omal nie wykończyli właśnie w kortowskiej "Poliklinice"!Też były utrudnienia z dostępem do psa w ich "szpitalu".Musiało dojść do awantury żeby odebrać zwierzaka.Żyje i ma się dobrze...
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 2 1
  • Sympatyczka PO 2019-03-02 14:15:43 37.47.*.*
    Ja nie mam żadnych zwierząt więc nie mam takich problemów jak piszący na forum. Swoją drogą lekarze niczym nie różnią się od średniej populacji. Są wśród nich fachowcy i partacze. Jeżeli jest prawdą to co pisze wielu z Państwa ( jakoś dziwnym trafem odczuwam to jako nagonkę na UWM) to zebrało się tam wielu partaczy. Ot źycie.
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 5 0
  • benek 2019-03-01 18:46:55 37.47.*.*
    Niezależnie od rzeczywistego stanu zdrowia biednego szczeniaka Akiego, który można ustalić, wypowiedź pani Nieradki jest skrajnie nieetyczna- bo uzależnia przyjęcie na leczenie od tego skąd psiak pochodzi -z tego czy innego schroniska. I tylko to i aż to powoduje że postawą pani Nieradki powinna się zająć komisja etyczna UWM. Z ludźmi niech dyskutuje-nawet ostro, ale odgrywanie się na chorych zwierzakach -obrzydliwe. Żądam by władze UWM stanowczo i publicznie odcięły się od poglądów pani Nieradki w kwestii kryteriów leczenia czterołapnych w UWM. Ponadto publicznie żądam by zweryfikowano czy kryteria pani Nieradki (z tego schroniska tak, z tego nie itp. KRYTERIA NIEMERYTORYCZNE) były stosowane już wcześniej. Oczekuję publicznego zajęcia stanowiska przez władze UWM w tej sprawie- zaznaczam, że nie chodzi o spór pomiędzy ludźmi ale zapowiedź nie przyjmowania na leczenie zwierząt ze schroniska opłacanego z pieniędzy podatników. Jakiegokolwiek schroniska.
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 3 1
  • Jacol 2019-03-01 05:56:09 89.228.*.*
    Ja swoją kotkę prywatnie poddałem sterylizacji u znanej Pani doktor, która pracuje na UWM i jest wielką specjalistką od rozrodu. Baba spartaczyła operację i dodatkowo nie znalazła całego jednego jajnika. Koka wycierpiała swoje na próżno, bo dalej miała ruje. Z pomocą(druga operacja kotki)przyszła mi inna Pani doktor, która znalazła cały jajnik.Więc z doświadczenia wiem jacy tam są pseudo specjaliści, którzy nawet prywatnie partaczą wszystko, więc co mówić na UWM. Tragedia
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 5 0
  • Mik 2019-02-28 21:09:30 5.173.*.*
    Sala wykładowa i reanimacja półgodzna...po byt długim czasie Ja nie mam pytań...
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 3 2
  • Agi 2019-02-28 21:05:32 5.173.*.*
    Zabieg był wykonany na sali wykładowej! W obecności kilkudziesięciu studentów. Po sieci wśród studentów krąży film z jego wykonania
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 4 3
  • Sup 2019-02-28 18:18:24 5.173.*.*
    Wielka szkoda, że nie każde zwierzę może powrócić do zdrowia. Nie ulega jednak wątpliwości, iż na poliklinikę nie trafiają łatwe przypadki. Natomiast z komentarzy wniosek nasuwa się jeden, każdy pacjent opuszcza Poli w stanie gorszym niż na wejściu. Ile w tym prawdy można samodzielnie wygodnie zaobserwować z ławeczki. Piszcie dalej te oszczerstwa to w końcu cennik zostanie dostosowany do trudów zawodu weterynarza. Jeśli ktoś ma chociaż odrobinę empatii potrafi sobie wyobrazić ile kosztuje lekarza pogorszenie stanu albo odejście pacjenta, u kobiet jest to bardzo proste do zaobserwowania. Następnym razem to Wy zapytajcie swojego weterynarza jak się czuje i jak odbiera taką nagonkę na swoich kolegów i nauczycieli.
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 5 4
  • 31337 2019-02-28 06:26:21 195.136.*.*
    Skandaliczna jest wypowiedź Nieradki - idealne nazwisko do sytuacji, że nie przyjmą więcej psów z Tomaryn.
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 11 7
  • po Politechnice Warszawskiej 2019-02-28 00:51:52 95.160.*.*
    UWM to najgorsza uczelnia w Polsce, wylęgarnia pseudo naukowców od latających węgorzy i konferencji widm. DNO.
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 12 10
  • AnitaMoly 2019-02-27 22:35:28 88.156.*.*
    Przecież od lat większość olsztyniaków wie, że nie wozi się zwierząt na leczenie do Kortowa. Tam uczą się studenci i niestety chyba nie są nadzorowani. 15 lat temu podczas kastracji kota studenciaki podali za dużą dawkę środka usypiającego. Coś tam źle policzyli. Ledwo kota odratowaliśmy, ale to już u innego weterynarza.
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 16 7
  • Zawiedziona 2019-02-27 22:35:14 88.156.*.*
    Ja też nie mam dobrego zdania o tej klinice. Mój kot przeszedł tam operację wyszycie cewki moczowej i zabieg przeprowadziła bardzo młoda lekarka która chyba na moim kotku nabierała doświadczenia. Podejrzewam że wszystko zrobiła źle, gdyż ciągle były komplikacje po tym, cztery miesiące tam jeździłam A ona dwa razy jeszcze poprawiła to co spartaczyła. W końcu pojechałam do innego weterynarza i tamten zoperował mi go już poprawnie, dwa miesiące było wszystko dobrze, zupełnie normalnie kot się zachowywał po tym zabiegu, tak jak powinien. W Kortowie mi go wycieńczylu bozmarł na zapalenie otrzewnej. Nie kwestionuję że ona chciała dobrze i wiem że kocha zwierzęta, lecz operacji nie potrafiła dobrze wykonać, nie powinni pozwolić operować komuś kto nie jest chirurgiem. Ja im tak udałam i ile kasy tam zostawiłam to szok. Żebym wiedziała co mnie i mojego kota tam spotka to nigdy bym nie przekroczyła progu tej przychodni.
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 8 6
  • Gość 2019-02-27 20:29:45 83.9.*.*
    "Rozważamy wystąpienie na drogę prawną o zniesławienie. Twierdzenie o wykonywaniu eksperymentów na zwierzęciu jest nadużyciem" "te oskarżenia są nieprawdziwe" - bo tylko wolontariusze wiedzą jaka jest prawda, i ile psów wróciło stamtąd w gorszym stanie niż pojechało, a ile nie wróciło wcale :( Ze schroniska w Szczytnie też jeżdżą tam zwierzęta i nie wszystkie wracają w dobrym stanie, ale same przecież się nie poskarżą.
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 18 6

www.autoczescionline24.pl