Pod koniec lipca 2020 r. Zakład Gospodarki Odpadami Komunalnymi w Olsztynie wprowadził podwyżki za odbiór i utylizację śmieci. Zwiększone koszta dotknęły 37 samorządów. Niemal połowa z nich poniosła bunt.
- Dotychczas Spółka ZGOK jako jedyna w woj. warmińsko-mazurskim przyjmowała odpady selektywnie zebrane za 1 zł za tonę (w innych zakładach w regionie ceny przyjęcia tych odpadów były nawet 100 razy wyższe, średnia cena za przyjęcie opakowaniowych odpadów segregowanych w województwie wynosi 183 zł za tonę), co nie pokrywało nawet w najmniejszym stopniu kosztów ich zagospodarowania – tłumaczył podjętą decyzję rzecznik prasowy ZGOK w Olsztynie, Paweł Gęsicki.
Jak pisaliśmy już w tekście Od soboty wzrosną ceny za śmieci, podwyżki objęły odpady wszelkiego rodzaju, również te, trafiające do pojemników segregacji:
Szkło podrożało z 1 zł do 120 zł za tonę, papier i tektura z 1 zł do 120 zł za tonę, tworzywa sztuczne z 1 zł do 180 zł za tonę, a metale z 1 zł do 120 zł za tonę. Cena za przyjęcie odpadów komunalnych zmieszanych wzrosła natomiast z 465 zł za tonę do 489 zł za tonę.
Jak zatem wytłumaczyć fakt, że podwyżki miały zachęcić mieszkańców naszego regionu do segregowania śmieci? Na to pytanie od Urzędu Miasta nie uzyskaliśmy odpowiedzi. Podwyżki uzasadnił natomiast ZGOK.
- W przypadku tworzyw sztucznych (żółty pojemnik/worek) ilość odpadów nadających się do recyklingu wynosi zaledwie 35 %. Pozostała część (aż 65%) nie nadaje się do recyklingu i jest przez ZGOK dodawana do paliwa alternatywnego produkowanego z odpadów. Rodzi to jednak dodatkowe koszty, gdyż ww. 65% odpadów z żółtego pojemnika nie można sprzedać recyklerom, a dodane do paliwa alternatywnego generują koszt związany z przekazaniem paliwa odbiorcom (440 zł za tonę), czyli trzeba za to dopłacać. Dlatego, aby pokryć koszty zagospodarowania odpadów, wprowadzono zmiany cen za ich przyjęcie – powiedział Gęsicki.
Obecnie olsztyński ZGOK ma dług wysokości 2,8 mln zł. Limit kredytowy spółki to 4 mln zł.
Podwyższone przez ZGOK ceny wzbudziły bunt gmin. Jednak jak się okazuje, nie tylko sama podwyżka, ale i sposób jej wprowadzenia nie spodobał się samorządowcom. Nie mieli oni bowiem szansy zagłosować nad pomysłem, gdyż 30 lipca nie przyjęto porządku obrad. W związku z tym podwyżki zaczęły obowiązywać automatycznie.
Po spotkaniu 18 samorządowców wysłało listy, w których odmawiają płacenia wyższych cen za śmieci.
- Tu nikt nie rozmawia tak naprawdę o interesach naszych mieszkańców. To nie może być tak! Np. w Dobrym Mieście grozi mi podwyżka z 17 do 27 złotych. Kto to udźwignie? - zaprotestował burmistrz Dobrego Miasta, Jarosław Kowalski.
W celu rozwiązania sporu spotkano się ponownie, w środę 19 sierpnia. Rozmowy nie przyniosły jednak efektu.
ZGOK zagroził, że w przypadku dalszych oporów gmin, będzie zmuszony odciąć je od swoich usług. Zapewnił jednocześnie, że wspomniane spotkanie nie było ostatnim.
- Będziemy oczywiście nadal rozmawiać na temat stawek za przyjmowane przez ZGOK odpady. Ewentualne decyzje w tej sprawie będą zależały od wyniku tych rozmów – powiedział Gęsicki.
W spór zamieszany został również prezydent Olsztyna, Piotr Grzymowicz, który nie pojawił się na spotkaniu. Zamiast tego wysłał jednego ze swoich zastępców, co dodatkowo zaogniło konflikt.
Niektóre z gmin wykazują gotowość do negocjacji. Podobną postawę przyjmuje olsztyński Zakład Komunalny. Na razie nie zanany jest jednak termin kolejnego spotkania.
Komentarze (4)
Dodaj swój komentarz