W ubiegłym tygodniu olsztyński oddział GDDKiA wybrał wykonawcę dla jednego z dwóch odcinków południowej obwodnicy Olsztyna. Droga, która ominie miasto od południowego zachodu, przebiegać będzie od drogi nr 16 w okolicach miejscowości Kudypy, poprzez okolice Gronit i Tomaszkowa do drogi nr 51. W lipcu podpisana zostanie umowa na to zadanie opiewająca na kwotę 387,5 mln złotych. Droga o przekroju dwujezdniowym, zlokalizowana na terenie gmin Gietrzwałd i Stawiguda ma być gotowa w przeciągu 28 miesięcy. W ramach tego zadania, na przecięciu obwodnicy z drogą nr 51 zostanie wybudowany węzeł Olsztyn Południe.
Oprócz dziesięciokilometrowego odcinka Olsztyn Zachód - Olsztyn Południe wraz z węzłem Południe, w ciągu drogi ekspresowej S51 budowana będzie druga część obwodnicy o długości 14,7 kilometrów, biegnąca od węzła Olsztyn Południe do węzła Olsztyn Wschód. To zadanie póki co nie ma wykonawcy. Do trzech firm zostały wysłane zapytania z prośbą o wyjaśnienie wyliczenia cenowego. Wciąż nie wiadomo kiedy wybrany zostanie wykonawca.
Tymczasem prezydent Olsztyna, na swoim blogu wspomina czas, kiedy zarówno politycy, jak i mieszkańcy wyszli wspólnie na ulicę, by walczyć o realizację tej ważnej dla miasta arterii.
- Wszystko wskazuje więc, że z początkiem 2018 roku otworzymy szampana na pierwszym odcinku południowej obwodnicy Olsztyna. Będzie to prawie pięć lat od sławetnego protestu na Sielskiej. Czy pamiętamy jeszcze te chwile, gdy czas obowiązywania decyzji środowiskowej na budowę południowej obwodnicy Olsztyna kurczył się dramatycznie i w ramach protestu spotkaliśmy się na blokadzie ulicy? Hasło protestu było jednoznaczne: Jesteśmy na ulicy, bo chcemy obwodnicy! Z dzisiejszej perspektywy – warto było marznąć i protestować – komentuje prezydent Olsztyna, Piotr Grzymowicz.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz