Podczas sesji Rady Powiatu Braniewskiego, wicestarosta Stanisław Popiel przedstawił szczegółowy raport dotyczący nadzoru właścicielskiego nad braniewskim szpitalem, funkcjonującym jako spółka, z całkowitym udziałem powiatu. W swoim wystąpieniu podkreślił, że "dotychczasowy brak realnego nadzoru doprowadził do szeregu niepokojących zjawisk, które obecny Zarząd zamierza dokładnie wyjaśnić". Wicestarosta zaznaczył, że planowane są audyty funkcjonowania szpitala. Prezes Bożena D., została zaś odwołana za naruszenie podstawowych obowiązków.
Proszony o przybliżenie nam tej problematyki, Stanisław Popiel na początek jednak podkreśla znaczenie placówki dla całego regionu. Szpital, z racji na swoje położenie i wyposażenie w specjalistyczny sprzęt, jest ważny dla mieszkańców Braniewa i okolic. Czyli, jak podkreśla Popiel: - Jakiekolwiek zmiany trzeba robić tak by jednocześnie placówkę utrzymać. Nie można jednak było dłużej tolerować patologicznej sytuacji.
Rodzinne powiązania
Jednym z głównych wątków, o których mówi nam Stanisław Popiel jest zatrudnianie w szpitalu osób bliskich, co prowokuje pytania o nepotyzm. W placówce zatrudniane były osoby blisko powiązane z radnym – poprzednim etatowym członkiem Zarządu Powiatu, Krzysztofem K. oraz byłą prezes Bożeną D.
Jeden z dwóch zatrudnionych w szpitalu informatyków, Łukasz K., syn Krzysztofa K. nadzorującego działalność spółki, otrzymywał wynagrodzenie około 14 tysięcy złotych netto za 120 godzin pracy lub gotowości do niej. W praktyce, uwzględniając godziny ponadwymiarowe oraz dodatkowe umowy na różnego rodzaju dodatkowe zadania, zarobki niejednokrotnie znacznie przekraczały tę kwotę. Dla przeciwwagi drugi informatyk zarabiał znacznie mniej. Ponadto z dotacji na cyberbezpieczeństwo szpitala aż 98 tysięcy złotych zostało przeznaczone na dodatkowe umowy dla dwóch informatyków. Aż się prosi zadać pytanie czemu nie mogli tych zadań wykonać w swoim normalnym czasie pracy.
Jak twierdzi Stanisław Popiel: - Niekoniecznie wynikało to z kompetencji. Mam wrażenie, że o wiele ważniejsze w tej kwestii był fakt, iż Łukasz K. to także rodzina pani prezes. Na dodatek do kształtowania płac nie używano w ogóle regulaminu płacowego, zatwierdzonego dla tej placówki, bo był od wielu lat nieaktualizowany. W aktach osobowych niektórych pracowników brak jest czasami informacji o czyjejkolwiek decyzji odnośnie podwyżki płacy. Czasami nie wiadomo jaki składnik wynagrodzenia przyznano i za co. Ta dziwna polityka płacowa, prowadzona przez wszystkie sześć bez mała lat rządów pani prezes, będzie teraz przedmiotem dalszych wyjaśnień. Tym bardziej, że wszystko wskazuje, iż te podwyżki dotyczyły tylko wybranych, co jest łamaniem zasady niedyskryminacji.
Wicestarosta powiatu braniewskiego, Stanisław Popiel
Drodzy menedżerowie
Kolejnym przykładem niepokojących praktyk była funkcja prokurenta spółki, pełniona przez Michała Z., zięcia byłej prezes. Jego wynagrodzenie jako prokurenta wynosiło co prawda tylko 5 tysięcy złotych miesięcznie, ale jako dyrektor techniczno-administracyjny otrzymywał dodatkowo ponad 21 tysięcy złotych. Co więcej, podpisywał czasami umowy cywilnoprawne na koordynację zadań remontowych, za które otrzymywał kolejne kilkanaście tysięcy złotych.
Pani prezes sama zaś sobie naliczała wynagrodzenie. Rada Nadzorcza ustaliła jej uposażenie na zasadzie trzykrotności kwoty bazowej. Jest to niezgodne z zasadą, że potrzeba tu wpisać zawsze konkretną kwotę. Prezes zarabiała więc około 24 tysiące złotych miesięcznie, a powinna wedle tych wyliczeń i obowiązującego prawa, nie więcej jak 13 tysięcy. Ponadto w roku 2018 pani prezes dostała kontrakt na pięć lat, choć wedle obowiązującego prawa, kadencja na tym stanowisku wynosi dwa lata. Jego ważność skończyła się w październiku roku 2023. Na jakiej więc podstawie prawnej, jeszcze przez wiele miesięcy kierowała spółką i pobierała wynagrodzenie? Prezes tłumaczyła się, że w tej sprawie posługiwała się uchwałą o przedłużeniu swojej kadencji. S. Popiel nie uważa by był to dokument zgodny z prawem: - W naszej ocenie to nie była żadna uchwała. Dokument ten bowiem był co najwyżej projektem. Ten watek będzie badany.
Na dzień dzisiejszy w braniewskim szpitalu trwają kolejne audyty.
- Bardzo niedbale była też prowadzona dokumentacja finansowa, dotycząca prowadzonych inwestycji. W szpitalu brakowało aktualnego regulaminu płacowego, więc do wszystkich angaży od lat kwoty były brane z sufitu - dodaje Popiel.
Kim były dla siebie najważniejsze osoby w szpitalu, to tu w Braniewie nie jest duża tajemnica: etatowy członek Zarządu Powiatu, prezes szpitala, prokurent szpitala, główny informatyk, główna księgowa i inni.
Dodatni wynik czy sztuczka księgowa
Szpital od roku 2016 rokrocznie przynosił stratę. Początkowo powiat przeznaczał spore środki na powiększanie kapitału zakładowego. Później władze powiatu stosowały dopłaty do udziałów. To pozwalało na wyrównywanie deficytu. Szpital zamknął się z minimalnym zyskiem w roku 2023. Tyle, że wynikało to z deklaracji Narodowego Funduszu Zdrowia o sfinansowaniu w całości tak zwanych nadwykonań i lekkiego zwiększenia kontraktu. Ale jednocześnie powiat w ostatnich latach wniósł ponad 8,5 miliona złotych.
Jak twierdzi Popiel: - Gdyby policzyć te dziwne kominy płacowe w szpitalu to można być pewnym, że ta kwota, w bardzo dużej części trafiła do kieszeni wybrańców pani prezes jak i jej samej. Teraz kolejne kontrole z ramienia starostwa będą dotyczyły inwestycji. Już teraz wiemy, że coś dziwnego działo się z procesem inwestycyjnym i jego koordynacją w szpitalu. To wszystko będzie dokładnie sprawdzone.
Wicestarosta Popiel wskazał również na przypadki zawierania umów na usługi, których celowość i realne efekty budzą poważne wątpliwości. Wśród nich wymienił np. umowy cywilnoprawne na kilkadziesiąt tysięcy złotych, których treść była później zmieniana aneksami w ostatnich tygodniach urzędowania prezes Bożeny D. Również inwestycje budowlane w szpitalu, na które wydano setki tysięcy złotych, wymagają obecnie pilnych napraw i ponownych nakładów finansowych.
Jaka więc teraz przyszłość przed braniewską lecznicą? Wedle Popiela, działalność medyczna jest niezagrożona: - Nie możemy sobie pozwolić na zamknięcie jedynej takiej placówki w powiecie. Trzeba jednak wyjaśnić wszystkie nieprawidłowości.
Wicestarosta odniósł się do protestów w obronie odwołanej prezes Bożeny D., zauważając, że określenie jej mianem „prezes sukcesu” może odnosić się jedynie do sukcesu osób z jej najbliższego otoczenia, a nie do faktycznej poprawy funkcjonowania placówki.
Podkreślił, że szpital jako podmiot publiczny powinien funkcjonować w sposób uczciwy, transparentny i zgodny z prawem, a nadrzędnym celem jest zapewnienie mieszkańcom powiatu wysokiej jakości usług medycznych.
Poprosiliśmy w tej sprawie o wypowiedź byłego etatowego członka Zarządu Powiatu (w jego gestii był szpital) jak i samą byłą prezes. Niestety obydwoje nie wyrazili chęci na rozmowę.
Komentarze (22)
Dodaj swój komentarz