Data dodania: 2006-06-02 00:00
Jadą wozy ciężarowe Limanowskiego
Nocą z piątku na sobotę pierwsze samochody pojadą wyremontowaną ulicą przez Zatorze.
Drogowcy, których spotkałem na budowie, mówili, że być może zdążą otworzyć przejazd jeszcze w piątek przed północą. Na 100 procent wszystko ma być gotowe w sobotę rano, zanim na trasę wyruszy pierwszy "empek" - miejskie autobusy mają już jechać nową trasą. - Otwarcie ulicy ucieszy kierowców, ale mniej zadowoleni będą mieszkańcy, którzy przez ostatnie miesiące mieli spokój pod oknami - przyznaje Piotr Grzymowicz, wiceprezydent Olsztyna.
Równocześnie z otwarciem ulicy dla ruchu zamknięty zostanie wjazd w ulicę Zientary-Malewskiej. Tędy prowadził objazd przez osiem miesięcy trwania inwestycji. - Było tu głośno, ale nie jestem z tych, którzy narzekają bez potrzeby - mówi Genowefa Kun, która mieszka na parterze bloku przy Zientary-Malewskiej 27/29.
Jedni się cieszą, inni są zmartwieni
Otwarcie Limanowskiego nie oznacza, że od razu przejedziemy nią zupełnie swobodnie. Na początku ulicy, tuż za wiaduktem, drogowcy od soboty będą układać asfalt. Dlatego samochody jeździć będą tylko dwoma - zamiast czterema - pasami ruchu. Kilka tygodni mogą zająć wykonawcy ostatnie prace kosmetyczne wzdłuż ulicy.
Od kilku dni na ulicy panowała nietypowa sytuacja - drogowcy uwijali się z malowaniem, piesi chodzili po asfalcie i choć droga wciąż była zamknięta, pojedyncze samochody już jeździły między nimi. Co kilkadziesiąt metrów na chodnikach zbierały się grupki mieszkańców, którzy komentowali nową inwestycję. Ci, którzy mieszkają w innych rejonach Zatorza, mówili krótko: "ładnie tu".
Więcej do powiedzenia mają mieszkańcy ul. Limanowskiego. Ci, z którymi rozmawialiśmy, mówili o dwóch rzeczach: ** mają nadzieję, że samochody jadące po nowym, równym asfalcie nie będą już robiły tyle hałasu, co wcześniej, ** mają żal do ratusza, że tylko niektórzy mieszkańcy dostali nowe okna od miasta.
Stanisław Bloch mieszka na II piętrze przy Limanowskiego 25. Opowiada, że przed remontem nie dało się tu mieszkać. Największy ruch był między godz. 7 a 22. Najbardziej dawały się we znaki ciężarówki - to tędy prowadzi tranzyt przez Olsztyn do polsko-rosyjskiej granicy w Bezledach. - Kiedyś rozmawiałem ze znajomym, który opowiadał o jakimś trzęsieniu ziemi. A ja mu mówię, że takie trzęsienie ziemi mam 200 razy dziennie - mówi. - 20 metrów stąd w ulicy była dziura, w którą wpadały wszystkie samochody, a w domu wszystko się trzęsło. Przez remont mieliśmy tu spokój, co tu dużo mówić.
- Gdy jeździły tiry, okna nie otwierałem, bo telewizora nie było słychać - mówi Kazimierz Chmielewski z Limanowskiego 8. - Cały czas słychać było "łubudu-łubudu". Przez ostatnie miesiące odpoczęliśmy od tego. Ale i remont dał nam się we znaki - te objazdy było straszne.
Pomóc może tylko obwodnica
Tak będzie do czasu, gdy nie będzie obwodnicy wokół miasta.
Ludzie są przekonani, że drgania wywoływane przez samochody niszczą nie tylko asfalt, ale także ściany budynków. W kilku kamienicach, np. przy Limanowskiego 29 pojawiły się pęknięcia. Jej mieszkańcy wstawili w szczeliny kawałki szkła. Jeśli pękną po otwarciu ulicy, będą mieli dowód, że to samochody niszczą ich mieszkania. Wtedy będą dochodzić odszkodowań.
Przygotowując inwestycję, władze miasta zapowiedziały, że wymienią wszystkim mieszkańcom okna. Idąc wzdłuż ulicy, widać, że we wszystkich mieszkaniach są plastikowe okna. Tylko w jednym zauważyłem stare, drewniane framugi. Wczoraj robotnicy wymieniali ostatnie w mieszkaniu przy Limanowskiego 1. Mimo to mieszkańcy, pytani o przebudowę ulicy, wciąż najbardziej się denerwują wspominając obietnicę ratusza w sprawie okien. Miasto wymieniło je tylko tym, którzy mieli stare. - Ja zmieniłem swoje w 2000 roku, zapłaciłem 2220 zł. Ci, którzy czekali, zyskali - dodaje Kazimierz Chmielewski. - I jak ja mam się czuć? Zrobili mi krzywdę. Daliby choć kilkaset złotych na pocieszenie. Jak ktoś dba o swoje, to zawsze jest do tyłu.
Miasto miało na okna 800 tys. zł, ostatecznie wyda około 500-600 tys. zł. Mieszkańcy, którzy chcieli mieć nowe okna mogli to zgłaszać (w ratuszu - red.). Wcześniej wszystkie były sprawdzane pod kątem dźwiękoszczelności. Te które nie spełniały norm były wymieniane - mówi Magdalena Górecka z biura prasowego Urzędu Miasta. - Wstawienia okien wszystkim, również tym, którzy sami wymienili okna wcześniej nie przewidziano.
Z nowej ulicy nie będą zadowoleni rowerzyści. Nie ma tu ścieżek dla rowerów. Najpierw były, ale miasto musiało je wykreślić. Żeby powstały, trzeba byłoby przesunąć chodniki bliżej kamienic. Na to nie zgodzili się mieszkańcy - chcieli mieć więcej przestrzeni pod oknami. - Liczę, że z czasem ich nastawienie się zmieni - mówi Paweł Jaszczuk, dyrektor Zarządu Dróg. - Miejsce na ścieżkę wzdłuż ulicy jest, tym bardziej że nowa powstanie także wzdłuż ul. Sybiraków i rowerami dojechalibyśmy od pl. Bema do lasu miejskiego i dalej do Dywit.
Cała inwestycja kosztowała 9,5 mln zł, ponad 5,5 mln zł pochodziło spoza budżetu miasta.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz