Dziś jest: 23.09.2024
Imieniny: Bogusława, Linusa, Tekli
Data dodania: 2005-04-16 00:00

magda_515167

Jezioro na budowie

Woda z pękniętego wodociągu podmyła kilkunastometrowy pas skarpy na budowie na Nagórkach. Tony ziemi uszkodziły podziemne instalacje, z placu budowy powstało jeziorko, a wielki dźwig zagrażał przedszkolu.

reklama
W piątek tuż po godz. 3 w nocy przy ul. Turowskiego woda podmyła skarpę, która na szerokości kilkunastu metrów runęła na plac budowy. Tony ziemi, zsuwając się, uszkodziły umieszczone kilka metrów pod ziemią instalacje gazownicze, ciepłownicze i kanalizacyjne. Woda wciąż wypływająca z pękniętej rury o średnicy 400 mm zalała wykopy na budowie i konstrukcje budowlane. Dźwig nad przedszkolem Największym zagrożeniem było to, że woda podmyje skarpę, na której stał kilkudziesięciometrowy dźwig - był tak wysoki, że ramię sięgnęłoby pobliskiego przedszkola. - Otwieramy o godz. szóstej. Gdy dowiedziałam się o zagrożeniu i przyjechałam do pracy, dzieci, rodzice i nauczyciele czekali już przy wejściu - opowiada Agnieszka Jabłońska, dyrektorka Zespołu Placówek Edukacyjnych przy ul. Turowskiego 1. - Obok było mnóstwo samochodów straży pożarnej, policji, pogotowia gazowego... Gdy zobaczyłam to przerażenie w oczach dzieci, rodziców i nauczycieli, nie zastanawiałam się długo i zamknęłam przedszkole - tłumaczy. Niektóre dzieci wróciły z rodzicami do domów. Inne pojechały z opiekunami na zajęcia do przedszkola przy ul. Bałtyckiej 45. Wstrzymane prace Już po godz. siódmej okazało się, że katastrofa została zażegnana. - Nie dojdzie do obsunięcia skarpy - ocenił Jacek Wesołek, p.o. powiatowego inspektora nadzoru budowlanego. - Dźwig stoi na solidnych betonowych studniach. Ale wstrzymuję prowadzenie tutaj robót na czas wyjaśnienia przyczyn awarii i zabezpieczenia skarpy przed dalszym obsuwaniem - wyjaśnia. Z zalanego wykopu strażacy czterema pompami przez ponad osiem godzin usuwali wodę. Policja wyłączyła z ruchu odcinek drogi wokół placu budowy. W tym samym czasie trwały też naprawy i zabezpieczenia uszkodzonych podczas obsunięcia ziemi instalacji gazowych, ciepłowniczych i kanalizacyjnych. Mimo to mieszkańcy osiedla przez cały czas mieli wodę i gaz. - Na razie trudno powiedzieć, ile będzie trwała naprawa wodociągu. Ale sytuację opanowaliśmy na tyle, że nikomu nie zabraknie dostępu do wody - zapewnia Mirosław Grzybowski, prezes Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Olsztynie. Dlaczego skarpa runęła? Już wczoraj robotnicy po cichu rozmawiali o przyczynie awarii. Jedni wskazywali na słabe zabezpieczenie skarpy przed obsunięciem, drudzy mówili o nieszczelności sieci wodociągowej. - Przyczyną pęknięcia sieci wodociągowej było jej wadliwe wykonanie - podsumowuje krótko Andrzej Bogusz, prezes firmy Arbet, która prowadziła w tym miejscu prace budowlane. - Od kilku tygodni zwracaliśmy się do wodociągów z informacją o nieszczelności sieci w tym miejscu - mówi. Innego zdania jest prezes PWiK Mirosław Grzybowski: - Jest za wcześnie na wszelkie wskazywanie winnych. Dopiero szczegółowe badania wykażą, kto popełnił błąd - twierdzi. Kto rozstrzygnie spór? - W ciągu tygodnia zostanie sporządzona opinia rzeczoznawców budowlanych, która wyjaśni przyczynę obsunięcia skarpy i kto za nią odpowiada - zapewnia Piotr Grzymowicz, zastępca prezydenta Olsztyna. - Całe szczęście, że obsunięcie nastąpiło w nocy, gdy nikogo jeszcze nie było na placu budowy - dodaje.

Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz


www.autoczescionline24.pl