- Tomek od ponad 24 godzin usiłował samodzielnie naprawić usterkę. Niestety nie udało się. Jacht kompletnie stracił sterowność i dryfuje, co widać na mapach przebiegu rejsu. Jakiekolwiek problemy zdrowotne, o których piszą media nie były przyczyną zaprzestania realizacji największego marzenia życia – komentują członkowie Cichocki Ocean Team.
Po wyczerpaniu wszystkich możliwości kapitan zdecydował o konieczności wezwania pomocy, ponieważ jacht nie jest w stanie samodzielnie dopłynąć do brzegu. Na ratunek Cichockiemu wczoraj wypłynął z Kapsztadu holownik o nazwie Smit Amandla. Dziś nastąpi spotkanie na morzu.
Kapitan znajduje się około 360 mil na południe od Kapsztadu.
- Jak się czuje? Nie pytajcie. Do tego wszystkiego zimny prąd obniżył temperaturę powietrza do 2-3 stopni – komentuje Cichocki Ocean Team.
Trzymajmy kciuki za bezpieczny powrót kapitana do portu.
Przypomnijmy, Cichocki dwukrotnie (2011 i 2014 rok) próbował opłynąć świat bez zawijania do portu. Za pierwszym razem jego plany zniweczyło uszkodzenie płetwy sterownej. Drugi rejs Cichocki zakończył z powodu złamanego masztu.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz