Dziś jest: 11.11.2024
Imieniny: Batłomieja, Marcina
Data dodania: 2005-02-11 00:00

magda_515167

Kiedy lokator sprawia kłopoty

Wyrzucanie lodówki przez okno, rąbanie w nocy drewna, stukanie obcasami w drewnianą podłogę i wydawanie głośnych okrzyków - takie skargi na sąsiadów trafiają do sądu grodzkiego.

reklama
Pan Ryszard, lat 46. Mieszka w jednym z wieżowców przy ul. Dworcowej. Trudne życie mają z nim sąsiedzi. Z mieszkania zrobił melinę, jego pijani goście, zanim trafią w nocy na właściwy przycisk domofonu, budzą połowę lokatorów. Później śpią na klatce schodowej, na niej też załatwiają problemy fizjologiczne. To nie koniec problemów. W mieszkaniu pana Ryszarda zalęgło się robactwo. Niedawno z jego okna wyleciała częściowo nadpalona lodówka i kilka innych sprzętów. Sąsiadka przed sądem zeznała: - Nie rozmawiałam z nim, bo on nie trzeźwieje. Większość lokatorów boi się nawet odezwać, bo, jak mówią, pijany lokator jest agresywny. - Weszłam raz do niego, bo się bili. Lamperia krwią była zabrudzona. To było, jak mieli pogrzeb matki i brat przyjechał na przepustkę - zeznała inna sąsiadka. Za awantury z sąsiadami i pijackie burdy sąd skazał go na 15 dni aresztu. Sąd uniewinnił za to 53-letniego Ryszarda K., którego sąsiadka oskarżyła o zakłócanie ciszy nocnej rąbaniem drewna. Zgodnie z jej relacją, mężczyzna przez kwadrans uderzał siekierą w drewniane klocki do rozpałki. - Nie przyznaję się. Sąsiadka jak zwykle specjalnie zgłasza na mnie interwencję, bo mnie nie lubi - tłumaczył przed sądem. Kobieta jednak upierała się przy swojej wersji: - Rąbał! Jest leniwy i nie chce mu się schodzić do szopy. W sprawie zeznawał też syn kobiety. Przyznał, że matka jest w konflikcie z sąsiadem, ale on żadnych hałasów nie słyszał. - Ja w nocy śpię, a jak śpię, to nic nie słyszę - oświadczył. Uniewinniona została też 42-letnia Mariola K., która miała notorycznie zakłócać spokój mieszkającej piętro niżej lokatorce stukami w podłogę i krzykami. - Nadużywa alkoholu, imprezuje. Słychać u mnie, jak goście przewracają się na podłogę, aż mam popękane przez to sufity. Upomniałam sąsiadkę, ale się tylko roześmiała - skarżyła się przed sądem sąsiadka Marioli K. - Nigdy nic się u mnie nie działo. Tam są drewniane podłogi i nawet w dzień skrzypią - broniła się kobieta. - Ona kontroluje moje życie. Zapisuje wizyty moich gości. Kiedy wracam po godz. 22, dla spokoju zdejmuję buty i idę boso na piętro. W sprawie zeznała jeszcze inna sąsiadka, znajoma poszkodowanej: - Sąsiadka skarżyła mi się, że tam są straszne awantury, że rzucają wersalkami. Sąd uniewinnił Mariolę K.

Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz


www.autoczescionline24.pl