Data dodania: 2005-11-26 00:00
Klub uzdrowionych serc
Jak żyć po operacji serca? Można zupełnie normalnie - chodzić, spacerować, a nawet truchtać. Nie wszyscy pacjenci w to wierzą. Właśnie dla nich powstaje w Olsztynie klub pacjenta.
Mieścić się będzie w szpitalu wojewódzkim przy ul. Żołnierskiej 16. Na spotkania sercowców mogą przychodzić ludzie po operacjach kardiochirurgicznych i ci, którzy do nich się przygotowują.
Leczenie serca i duszy
Pomysł na klub wymyślili sami pacjenci, którzy leczyli się na kardiochirurgii. Medycy opowiadają, że po operacjach wciąż odwiedzali oddział, opowiadali, że czują się dobrze, ale mają pewien niedosyt - siedzą w domach i nie wiedzą, co mogą robić po tak poważnych operacjach. Potrzebowali rozmów z innymi chorymi, którzy tak jak oni przeszli operacje serca.
- Choroby serca są powszechnie uważane za bardzo poważne. Dlatego przy ich leczeniu trzeba też leczyć psychikę - mówi Piotr Żelazny, ordynator oddziału kardiochirurgicznego. - Operacja nie kończy leczenia. Chorzy potrzebują pomocy także po wyjściu ze szpitala.
Dlatego lekarze skontaktowali się ze swoimi pacjentami i zaprosili ich na spotkanie. Wczoraj do szpitala przyszło niemal ponad stu sercowców. W klubie dowiedzą się, jak wrócić do dawnego życia. Spotkania będą cykliczne.
Razem łatwiej przeżyć
Aleksander Rudzki trafił do szpitala wojewódzkiego w styczniu. Był jednym z pierwszych pacjentów olsztyńskiej kardiochirurgii. Wcześniej nie mógł zrobić bez odpoczynku trzech kroków, wchodząc po schodach przystawał na każdym stopniu. Nim położył się na oddziale dr. Żelaznego, odliczał swoje dni. Żył ze świadomością, że serce może nie wytrzymać, że coś się stanie i go nie uratują. Dziś mówi, że lekarze zwrócili mu kilkadziesiąt lat życia. - Chcę się tym podzielić z innymi pacjentami. A przy okazji dowiedzieć się, co robią po operacji, jak ćwiczą, by wrócić do sprawności. Jakby mi ktoś powiedział, że też ma depresje i trudne chwile przy zmianach pogody, to i mi łatwiej byłoby to wszystko przeżyć - mówi Rudzki.
Jolanta Chmielewska przeszła operację na początku lipca. Mówi, że nie zdążyła się nawet przestraszyć przed zabiegiem - w ciągu kilku dni trafiła do szpitala na operację. - Każdy pacjent jest inny. Widziałam, że wielu nie potrafiło sobie poradzić nawet po wyjściu ze szpitala - mówi. - Wpadali w depresję, zwłaszcza ci, którzy żyli aktywnie i pracowali.
Fanklub
Jerzy Chamski jest "świeżym" pacjentem olsztyńskiej kardiochirurgii. Operację wstawienia by-passów miał miesiąc temu. Ale już tryska energią, choć wcześniej nie mógł przejść 20-30 metrów bez odpoczynku. - Jestem lekarzem weterynarii, a mimo to operację przeżywałem - opowiada. - Wiele osób czuje przed nimi ogromny strach. A później nie wiedzą, jak żyć, jak się odżywiać, co można, a czego nie. Klub na pewno nam pomoże.
- Nie chcemy spotykać się tylko w szpitalu, będziemy organizować imprezy plenerowe, przy grillu - dodaje dr Żelazny. - Chcę, żeby nasi pacjenci uwierzyli, że mogą normalnie żyć, pracować i wypoczywać.
Niektórzy z nich już żartują, że to nie będzie zwykły klub, ale fanklub - fanklub lekarzy i pielęgniarek, którzy przywrócili ich do życia.
Na zdjęciu - dr Piotr Żelazny (w środku) z pacjentami Danutą Rakowską i Jerzym Chamskim na wczorajszym spotkaniu klubu pacjenta. Pani Danuta aż uścisnęła z radości ordynatora. - W marcu pan doktor wstawił mi zastawkę aortalną i usunął tętniaka aorty - opowiada. - Do dziś strasznie przeżywam chorobę i operację. Czuję tę nową zastawkę w sercu. To dziwne uczucie. Długo bałam się wychodzić sama, najwyżej spacerowałam blisko wokół domu. A tak wszędzie chodziłam z mężem.
- Trzeba jak najszybciej przeciąć tę pępowinę i uwierzyć we własne siły - radził jej Jerzy Chamski. - Bo inaczej można w jakąś druga chorobę wpaść.
Oddział w szpitalu wojewódzkim
Oddział kardiochirurgiczny w szpitalu wojewódzkim został otwarty 19 stycznia br. Wcześniej pacjenci z Warmii i Mazur chorzy na serce na operacje jeździli do klinik w innych ośrodkach, m.in. do Warszawy, Gdańska, Białegostoku czy Zabrza. Teraz lekarze również w Olsztynie przeprowadzają operacje wieńcowe, wszczepienia zastawek serca, leczą też zaburzenia rytmu serca. W niektórych operacjach stosują metody, które nie są powszechne nawet w ośrodkach zagranicznych, np. przy wszczepianiu by-passów korzystają z naczyń krwionośnych pobranych z klatki piersiowej pacjenta, a nie z kończyn. Dotychczas na oddziale było 350 pacjentów.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz