Data dodania: 2009-02-11 09:43
Koniec z plagiatami
Uniwersytet Warmińsko-Mazurski wkrótce zacznie korzystać z programu antyplagiatowego. Uczelnia zamierza w ten sposób wyłapać studentów, którzy próbują oszukiwać, przepisując cudze prace.
Plagiat.pl to jedyny w Polsce internetowy system antyplagiatowy. Obecnie korzysta z niego ponad 70 uczelni wyższych w całym kraju, w tym najbardziej renomowane, np. Uniwersytet Warszawski, UMCS w Lublinie, akademie medyczne w Warszawie i w Gdańsku. Z tego systemu niebawem zacznie korzystać także olsztyński UWM. - Na szczeblu władz uniwersyteckich decyzja w tej sprawie już zapadła. Wkrótce podpiszemy umowę z Plagiatem.pl - zapewnia Wojciech Janczukowicz, prorektor UWM ds. kształcenia. - Zjawisko plagiatowania nie jest u nas zbadane, ale nie można udawać, że tego problemu w Olsztynie nie ma. Program Plagiat.pl ma zadziałać na studentów tak, jak fotoradar na kierowców, którzy, widząc go, zdejmują nogę gazu, aby uniknąć mandatu. Studenci, mając świadomość, że nie mogą czuć się bezkarnie, zapewne dwa razy zastanowią się, zanim wykorzystają cudzą pracę pod swoim nazwiskiem.
Wiadomo już, jak ten system będzie na olsztyńskim uniwersytecie działał. Praca dyplomowa będzie sprawdzana jeszcze przed obroną. Pracownik uniwersytetu najpierw porówna, czy wersja papierowa pracy jest identyczna z tą elektroniczną. Następnie program komputerowy Plagiat.pl porówna treść sprawdzanej pracy z zasobami internetu oraz swoją bazą danych, w której znajduje się 250 tys. prac. Efektem tego będzie raport, który dokładnie określi ilość zapożyczeń w pracy, a także wskaże dokładnie ich źródła. Jednak wysoki procent zapożyczeń wcale nie musi oznaczać, że student popełnił plagiat. - Z raportem zapozna się następnie promotor pracy dyplomowej i to on zdecyduje, czy praca może być skierowana do obrony, czy też do poprawki - tłumaczy Wojciech Janczukowicz.
Korzystanie z programu będzie kosztowało uniwersytet rocznie ponad 8 tys. zł. Koszt sprawdzenia jednej pracy wyniesie 11,7 zł. - Zgodnie z ofertą, na którą się zdecydowaliśmy, do 30 czerwca program sprawdzi wszystkie tegoroczne prace dyplomowe na wydziale teologii [bo jest to wydział niewielki - red.]. Będzie ich dwieście. Jeśli zaś chodzi o pozostałe wydziały, to wyrywkowo sprawdzonych zostanie pięćset prac [z 10 tys. - red.] - mówi prorektor Janczukowicz. - Prace tych studentów, którzy złożą je do dziekanatów po wyznaczonym przez nas terminie, będą zbadane już po ich obronie.
Promotorzy chwalą decyzję władz uczelni o przystąpieniu do współpracy z Plagiatem.pl. - Taki program jest nam bardzo potrzebny - uważa prof. Zbigniew Endler z Katedry Ekologii Stosowanej na UWM. - Studenci przepisują jeden od drugiego. Co gorsze, są wśród nich także wyspecjalizowani "fachowcy" od pisania splagiatowanych prac za pieniądze.
- Uczelnia musi mieć jakiś bat na studentów - dodaje inny z profesorów pracujących na UWM. - Przecież w internecie pojawia się codziennie tak ogromna ilość nowych publikacji, że nie sposób za tym wszystkim nadążyć, a młodzi ludzie czują się bezkarni i wykorzystują to. Kiedyś zacząłem czytać pracę studentki, której byłem promotorem. Dwa pierwsze rozdziały były napisane bardzo topornie i ledwo przez nie przebrnąłem. Jednak ku mojemu zaskoczeniu kolejne części czytało się gładko. Szybko spostrzegłem, że były to fragmenty moich własnych publikacji. Musiałem później tłumaczyć dziewczynie, że tak się nie robi.
A jak na wieść o systemie antyplagiatowym na olsztyńskim uniwersytecie reagują sami studenci? - Nie przeraża mnie to, pracę mam już gotową i wkrótce będę ją bronić - mówi Dorota Ksepka, studentka IV roku ochrony środowiska. - Pisałam ją pod okiem swojego promotora bardzo rzetelnie. Dla mnie, a także dla wielu osób, które znam, przepisywanie cudzych prac jest bez sensu.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz