47-letnia mieszkanka Olsztyna zatrudniona w jednym z olsztyńskich szpitali wynosiła ze swojego miejsca pracy drogocenną aparaturę. Skradziony sprzęt trafiał pod zastaw do lombardów - uzyskane pieniądze miały pokryć długi, w które wplątała się pracownica.
Cała sprawa zaczęła się w październiku ubiegłego roku. Olsztyńscy policjanci przyjęli zawiadomienie o kradzieży sprzętu medycznego z jednego z olsztyńskich szpitali. Z oddziału szpitalnego zniknęły trzy pompy strzykawkowe warte ponad 10 tys. zł. W pierwszej chwili, personel próbował szukać zaginionego sprzętu na własną rękę, a gdy to nie przyniosło rezultatu powiadomili policję.
Sprawą zajęli się policjanci z Wydziału dw. z Przestępczością Przeciwko Mieniu Olsztyńskiej Komendy. Funkcjonariusze m.in. zabezpieczyli i przejrzeli wielogodzinne zapisy szpitalnego monitoringu. Sprawa nabrała rozpędu na początku marca. W toku wykonywanych czynności mundurowi ustalili, że sprawcą zuchwałej kradzieży prawdopodobnie jest 47-latka, która do chwili obecnej pracowała na szpitalnym oddziale, z którego zniknął sprzęt medyczny.
14 marca policjanci pojechali do szpitala w którym pracowała kobieta. Sanitariuszka widząc funkcjonariuszy, już wiedziała, że przyszli oni w konkretnej sprawie. Roztrzęsiona kobieta od razu przyznała się do kradzieży pomp strzykawkowych. Podczas przesłuchania wyszły na jaw kolejne przestępstwa - przyznała się również do kradzieży służbowego telefonu komórkowego i aparatu fotograficznego należącego do jednego z lekarzy.
Swoje zachowanie 47-latka tłumaczyła koniecznością spłacenia zobowiązań, które zaciągnęła w tzw. "kredytach - chwilówkach". Kobieta przyznała się do zarzucanych jej czynów, zobowiązała się do naprawienia wyrządzonej szkody i poddała się dobrowolnie karze. Zgodnie z kodeksem karnym za kradzież może grozić jej kara do 5 lat pozbawienia wolności.
Komentarze (4)
Dodaj swój komentarz