Na kilka godzin przed meczem "Duma Warmii" przekazała informację, że zakontraktowała 23-letniego Brazylijczyka, Werick'a Caetano. Kontrakt będzie ważny do 30 czerwca 2023 z opcją przedłużenia o następny rok. Ostatnio zawodnik występował w III-ligowym rezerwach Miedzi Legnica, w której w obecnym sezonie rozegrał dwa spotkania. W poprzednim sezonie rundę wiosenną spędził na wypożyczeniu w II-ligowych Wigrach Suwałki, w których zanotował 11 występów, jednak głównie był rezerwowym. Jesienią w Miedzi II zagrał 17 razy i zdobył 5 bramek.
Trener olsztynian przed piątkowym spotkaniem musiał trochę się nagimnastykować, bowiem z powodu nadmiaru żółtych kartek nie mógł wystąpić Filip Wójcik, natomiast Maciej Spychała, Bartosz Waleńcik, Dawid Kalisz i Szymon Dowgiałło są kontuzjowani bądź chorzy. Po raz pierwszy w tym sezonie od pierwszych minut zagrał natomiast Sebastian Szypulski.
Stomil w pierwszych dwóch kwadransach stworzył kilka ciekawych akcji, jednak najlepszą okazję do zdobycia bramki w 25 minucie miał Bartosz Florek, który otrzymał piłkę w okolicach ósmego metra i powinien pokonać bramkarza gości, jednak trafił prosto w Macieja Krakowiaka.
W 37 minucie wręcz powinno być 1:0 dla olsztynian. Karol Żwir podał na piąty metr do Piotra Kurbiela, a ten nie potrafił z bliskiej odległości umieścić piłki w siatce.
Początek drugiej odsłony to optyczna przewaga gospodarzy, natomiast podopieczni Bartosza Tarachulskiego skupili się głównie na szybkich kontrach.
Niestety, w 69 minucie Stomilowcy stracili bramkę. Jakub Tecław dość przypadkowo podał piłkę do... Néstora Gordillo, a hiszpański pomocnik nie zmarnował prezentu i wyprowadził KKS 1925 na prowadzenie.
W 77 minucie Szymon Grabowski dokonał dwóch zmian. Na placu gry znalazł się m.in. nowy nabytek olsztyńskiego klubu, Werick Caetano, który jednak nie zmienił obrazu gry i tym samym goście dowieźli wynik do końca.
W momencie pisania tego tekstu olsztynianie są na 11. pozycji w eWinner 2 lidze z dorobkiem 9 punktów (dwa zwycięstwa, trzy remisy i trzy przegrane).
Następne spotkanie już w najbliższy wtorek. W ramach rozgrywek 1/32 Pucharu Polski zagramy na własnym obiekcie z I-ligowym Chrobrym Głogów. Początek meczu o godzinie 19:45.
kru, em
Stomil Olsztyn - KKS 1925 Kalisz 0:1 (0:0)
0:1 - Néstor Gordillo 69'
Stomil: Jakub Mądrzyk - Igor Kośmicki, Jakub Tecław, Lukáš Kubáň, Karol Żwir (90' Mateusz Jarzynka), Hubert Krawczun, Shun Shibata (90' Mateusz Sobotka), Sebastian Szypulski (77' Werick Caetano), Michał Karlikowski (77' Mateusz Jońca), Piotr Kurbiel, Bartosz Florek (70' Marek Niewiadomski)
KKS 1925: Maciej Krakowiak - Nikodem Zawistowski, Filip Kendzia, Mateusz Gawlik, Wiktor Smoliński, Kamil Koczy (88' Kasjan Lipkowski), Michał Borecki (90' Kacper Dudek), Mateusz Wysokiński (46' Daniel Kamiński), Adrian Łuszkiewicz, Néstor Gordillo (85' Patryk Soboczyński), Piotr Giel
Żółte kartki: Żwir, Florek, Werick Caetano, Kubáň (Stomil); Kendzia, Krakowiak, Łuszkiewicz (KKS 1925)
Sędziował: Piotr Rzucidło (Warszawa)
* * *
Zapis konferencji prasowej:
Bartosz Tarachulski, trener KKS-u: - Bardzo się cieszymy, że do naszego dorobku dopisujemy kolejne trzy punkty. Nie był to łatwy mecz, szczególnie w pierwszej połowie. Drużyna gospodarzy miała kilka sytuacji do strzelenia bramki, ale przetrwaliśmy trudne momenty. W pierwszej połowie troszkę zbyt otwarty futbol zaprezentowaliśmy i próbowaliśmy wyżej zaatakować przeciwnika i Stomil stwarzał sobie te sytuacje, natomiast w drugiej połowie zmieniliśmy swoje ustawienie, troszkę się cofnęliśmy i nastawiliśmy się na kontratak, stworzyliśmy sobie kilka sytuacji i w konsekwencji jedną zamieniliśmy na bramkę. Bardzo się cieszymy, że wygraliśmy tutaj z dobrą drużyną, jaką niewątpliwie jest Stomil Olsztyn.
Szymon Grabowski, trener Stomilu: - Po takim meczu, moja ocena nie będzie do końca taka, jakiej państwo by sobie życzyli. Ciężko cokolwiek powiedzieć oddającego to, co ja czuję, czy co czują chłopcy w szatni, bo zdajemy sobie sprawę, że my tego meczu nie mogliśmy przegrać. Pierwsza połowa, jeśli nawet nie pod nasze dyktando, to byliśmy tą stroną wiodącą dosyć poważnie. Myślę, że to był ten mecz w którym w największym wymiarze czasowym prezentowaliśmy się mniej więcej tak, jak chcemy. Na to składały się sytuacje, które kreowaliśmy i można powiedzieć…albo nic nie mówić, postawić kropkę - kreowaliśmy sytuacje. Zabrakło właśnie tego, co po tej kropce. Przeciwnik pokazał nam, bo do momentu zdobycia bramki nie mieli nawet pół sytuacji, która pachniała bramką. Sami ją prokurujemy, przegrywając walkę w powietrzu, później błędna decyzja o wyjściu ze strefy i piłka wpada do najlepszego zawodnika, jeśli chodzi o ofensywę przeciwnika. Ten zawodnik pokazuje naszym zawodnikom, co się w takich momentach robi i to jest właśnie ta różnica, że rywal potrafił nas uderzyć raz, a my wyprowadzaliśmy jakieś ślepe ciosy i przegrywamy to spotkanie.
Komentarze (12)
Dodaj swój komentarz