- Jastrzębie jest poranione - mówili w olsztyńskim klubie przed pucharowym spotkaniem. - Po ostatnim sezonie zespół ma sporo ubytków w składzie, ale to drużyna z którą trzeba się liczyć i trzeba będzie grać jak najbardziej na poważnie.
Niestety, osłabiony GKS zdołał pokonać "Dumę Warmii". Ale zacznijmy od początku...
Szkoleniowiec olsztyńskiego zespołu, Adam Majewski w tym spotkaniu dał zadebiutować trzem nowym zawodnikom. Od pierwszej minuty na placu gry zobaczyliśmy Huberta Sadowskiego (wcześniej II-ligowi Błękitni Stargard), Macieja Spychałę (II-ligowa Chojniczanka Chojnice) oraz Ņikitę Kovaļonoksa (na wiosnę 2019 roku w łotewskim Dinamo Ryga/Staicele).
Po przerwie debiut w barwach Stomilu zanotował również Holender Ingo van Weert (RKC Waalwijk). W bramce pierwszy raz w Olsztynie zagrał natomiast Vjačeslavs Kudrjavcevs (łotewski, występujący w Lidze Europy FK Ventspils).
Spotkanie do około 60 minuty wyglądało całkiem nieźle jeżeli chodzi o grę reprezentantów ze stolicy Warmii i Mazur. Wprawdzie to goście zdobyli pierwszą bramkę już w 10 minucie, olsztynianie zdołali szybko wyrównać za sprawą Ņikity Kovaļonoksa.
Druga odsłona mogła również napawać optymizmem, tym bardziej, iż Serafin Szota w 56 minucie podwyższył wynik spotkania na 2:1.
W 76 minucie za sprawą "serca GKS-u", jak określają kibice w Jastrzębiu-Zdroju Farida Ali'ego, goście mogli mieć jeszcze nadzieję na dobry wynik.
Gdy ponad 700 kibiców liczyło na dogrywkę, ku osłupieniu publiczności w ostanich sekundach spotkania Ali ponownie wpisał się na listę strzelców i tym samym zakwalifikował GKS 1962 Jastrzębie do kolejnej fazy rozgrywek Fortuny Pucharu Polski.
Najbliższe spotkanie olsztynianie rozegrają już na boiskach Fortuna 1 Ligi w kolejną sobotę (godzina 19). "Duma Warmii" zmierzy się na wyjeździe z GKS-em Tychy.
Stomil Olsztyn - GKS 1962 Jastrzębie (Jastrzębie-Zdrój) 2:3 (1:1)
0:1 - Adam Wolniewicz 10'
1:1 - Ņikita Kovaļonoks 15'
2:1 - Serafin Szota 56'
2:2 - Farid Ali 76'
2:3 - Farid Ali 90'
Stomil Olsztyn: Vjačeslavs Kudrjavcevs - Janusz Bucholc, Wiktor Biedrzycki, Serafin Szota, Hubert Sadowski (81' Ingo van Weert), Jurich Carolina, Koki Hinokio, Jakub Tecław, Maciej Spychała (70' Sebastian Jarosz), Sam van Huffel, Ņikita Kovaļonoks (70' Skënder Loshi)
GKS 1962 Jastrzębie: Mariusz Pawełek - Mateusz Słodowy, Mateusz Bondarenko, Dominik Kulawiak, Adam Wolniewicz, Patryk Skórecki, Marek Mróz, Kamil Jadach, Daniel Feruga, Farid Ali, Daniel Rumin (70' Daniel Szczepan)
Żółte kartki: Van Weert, Carolina (Stomil)
Sędziował: Paweł Pskit (Łódź)
Widzów: 770
* * *
Zapis konferencji prasowej:
Paweł Ściebura, trener GKS 1962 Jastrzębie: - Jesteśmy bardzo szczęśliwi, bo okoliczności w jakich wygraliśmy ten mecz muszą napawać optymizmem - tym bardziej, że tydzień temu z GKS-em Katowice przegraliśmy 1:5. Naprawdę bardzo ciężko pracowaliśmy przez ostatnie dwa tygodnie, aby się dobrze przygotować na dzisiejszego meczu. Pierwsza połowa myślę, że była pod dyktando Stomilu, ale wynikało to z tego, że popełniliśmy błąd w ustawieniu. W przerwie to skorygowaliśmy i w drugiej połowie przejęliśmy inicjatywę. Mimo straconej bramki, wydaje mi się, że cały czas dominowaliśmy. Jeżeli jakieś sytuacje Stomil stwarzał to po naszych błędach technicznych. Błędów taktycznych zbyt wielu nie popełniliśmy. Ostatnie 20 minut jeszcze przyśpieszyliśmy, jeszcze narzuciliśmy większe tempo i te sytuacje stwarzaliśmy. Gratulacje dla mojego zespołu, bowiem zagraliśmy dobry mecz. Wydaje mi się, że z perspektywy całego spotkania wygraliśmy zasłużenie.
Adam Majewski, trener Stomilu: - Szkoda. Graliśmy u siebie. Było to pierwsze spotkanie po przerwie wakacyjnej - to było widać w naszych poczynaniach. Źle weszliśmy w mecz. Straciliśmy bramkę po stałym fragmencie gry, natomiast udało się wrócić do gry, gdzie strzeliliśmy bramkę po pięknej, zespołowej akcji. W drugiej połowie, gdy zdobyliśmy bramkę na 2:1, wydawało się, że mecz jest już pod kontrolą. Niestety, straciliśmy bramkę na 2:2 i w tym momencie zabrakło nam wyrachowania i doświadczenia, bowiem zawodnicy byli już myślami przy dogrywce. Gra się jednak do końca. Zespół przeciwnika poszedł z kontratakiem i strzelił bramkę na 2:3. Były podczas spotkania fragmenty przyzwoitej naszej gry. Wiemy teraz nad czym mamy pracować, jakie popełniliśmy błędy.
Komentarze (13)
Dodaj swój komentarz