Wprawdzie walka Mameda Khalidova z Borysem Mańkowskim nie była rywalizacją o pas mistrzowski to z całą pewnością wywoływała wiele emocji na długo przed potyczką. Mamed wrócił do klatki po zaledwie dwóch miesiącach, gdzie w Manchesterze odprawił z kwitkiem Luke'a Barnatta. Natomiast dla Borysa Mańkowskiego z poznańskiego Ankos MMA pojedynek z Khalidovem był największą szansą w karierze.
Pierwsza runda była niezwykle ostrożna z obu stron. Mańkowski cały czas miał wysoko podniesione ręce, więc praktycznie wszystkie ciosy Khalidova spadały na gardę. Mistrz wagi średniej wielokrotnie chciał pominąć tę gardę, stosując popularne "axe kicki", ale mało kiedy dawało to zamierzony efekt. Zawodnik Berkut Arrachionu Olsztyn w drugiej części rundy skupił się przede wszystkim na obijaniu korpusu przeciwnika.
Druga odsłona rywalizacji była lepsza w wykonaniu zawodnika z Poznania. Khalidov kilka razy dał się zaskoczyć szybkimi ciosami i musiał uciekać do parteru, jednakże "Tasmański Diabeł" nie chciał podjąć wyzwania.
Trzecia runda przebiegła pod dyktando Khalidova, który w ostatniej minucie rywalizacji skutecznie obalił Mańkowskiego i kontrolował przebieg walki.
Jednogłośną decyzją sędziów zwyciężył Mamed Khalidov, który po chwili został wygwizdany przez część publiczności.
- Serdecznie wam dziękuję - powiedział jedynie zawodnik Berkut Arrachionu, po czym opuścił klatkę.
- Musiałem być czujny w każdym ułamku sekundy - powiedział z kolei tuż po walce Borys Mańkowski. - Na koniec trzeciej rundy chciałem rozpuścić ręce, a on mnie obalił. Przepraszam was.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz