Data dodania: 2006-04-01 00:00
Lepiej sprzątajcie po swoich psach
Koniec z psimi odchodami na olsztyńskich chodnikach i trawnikach. W mieście staną pojemniki, do których trzeba będzie wyrzucać nieczystości. Właściciele, którzy nie sprzątną po swoich ulubieńcach, słono zapłacą - strażnicy zapowiadają, że skończy się pobłażanie niezdyscyplinowanym miłośnikom psów.
W styczniu radni przyjęli uchwałę w sprawie utrzymania zwierząt domowych. Nakazuje ona usuwanie zwierzęcych zanieczyszczeń do ulicznych koszy wyłożonych folią. Ale w Olsztynie ich nie ma. W środę radni przyjęli nową uchwałę, która zobowiązuje właścicieli i administratorów miejsc publicznych do ustawienia takich wyściełanych koszy. Pierwsze mają pojawić się jeszcze wiosną. - Najpierw staną w centrum, w parku zamkowym, później stopniowo w całym mieście - zapowiada Jarosław Dąbrowski z wydziału ochrony środowiska Urzędu Miasta.
- Gdy będą kosze, skończą się pouczenia, a strażnicy będę wypisywać mandaty - zapowiada Józef Kłosek, komendant straży miejskiej. - Będziemy bardzo rygorystyczni, bo za dużo jest na ulicach zanieczyszczeń po psach.
Taka zdecydowana akcja przyda się w Olsztynie. Chodniki i trawniki w mieście wyglądają tragicznie - trudno znaleźć miejsce bez psich odchodów. Nie brakuje ich nawet w miejscach, gdzie bawią się dzieci, np. w piaskownicach. Mimo że przepisy nakazujące sprzątanie zwierzęcych odpadów obowiązują od dawna, większość je lekceważy.
Co o decyzjach ratusza myślą właściciele psów? Rozmawiałem z kilkoma osobami w parku Kusocińskiego. Przeważnie popierają pomysł. - Teraz psa wyprowadzam na trawę. Jak będą pojemniki, będę sprzątał i wrzucał nieczystości - mówi Marcin, właściciel Cytrusa.
- Pojemniki nie są potrzebne. Lepiej zostawić na trawie to, co zrobił pies, przynajmniej zieleń będzie bujniejsza - twierdzi tymczasem pan Józef, który codziennie wychodzi z psem Rudym.
- Bardzo dobrze, że będą takie kosze, bo kupy walają się nawet na klatkach schodowych - dodaje dozorca sąsiadującego z parkiem budynku przy ul. Kołobrzeskiej.
W czasie wczorajszego spaceru spotkałem tylko dwie osoby, które sprzątnęły po swoich psach. - Zawsze mam przy sobie woreczek - mówi pani Danuta. - Kiedy staną pojemniki, będzie mi łatwiej, bo będę miała gdzie wyrzucić nieczystości.
Kara za niesprzątnięcie po psie wynosi od 20 do 500 zł. Wysokość kary zależy od okoliczności, każdy przypadek jest rozpatrywany oddzielnie. - Inaczej traktujemy kogoś, kto przyłapany na gorącym uczynku szybko posprząta, a inaczej tego, kto patrzy spokojnie, jak jego wielki pies załatwia się na środku chodnika, i nie ma ochoty naprawić winy - mówi Jarosław Lipiński, zastępca komendanta straży miejskiej.
Strażnicy w tym roku 70 razy pouczali właścicieli psów, wypisali 10 mandatów i skierowali 3 wnioski do sądu grodzkiego. Teraz liczba ukaranych za zostawienie psich odchodów na chodniku czy trawniku może się zwiększyć. - Będziemy bardzo konsekwentni. Nie będziemy przyjmować argumentów, że nie było gdzie kupy wyrzucić - ostrzega komendant Kłosek.
Urzędnicy szacują, że w Olsztynie żyje 12 tys. psów.
Zbiorą psie nieczystości
Za kilka tygodni na olsztyńskich ulicach spotkamy też ludzi z odkurzaczami do sprzątania psich odchodów. Miejski Zarząd Dróg rozpisał przetarg na pięć specjalnych urządzeń. Jeśli sprawdzą się, ratusz dokupi drugie tyle. Jeden kosztuje 8,5 tys. zł, w ciągu godziny jest w stanie wessać 12 kg nieczystości. Na razie sprzątający poruszać się będą po mieście pieszo. Urzędnicy rozważają zakup skuterów (przynajmniej dwóch), którymi pracujący przy sprzątaniu psich nieczystości jeździliby po mieście. Na zdjęciu: takie urządzenia są już w Poznaniu.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz