Data dodania: 2008-04-17 11:29
Linia obrony Małkowskiego
Prezydent Olsztyna przyznał się do intymnych kontaktów ze swoją podwładną, jednak miało się to odbywać za przyzwoleniem urzędniczki. Czy taka linia obrony może się okazać skuteczniejsza niż pójście w zaparte?
Czesław Małkowski siedzi w areszcie już ponad miesiąc. Jedna z urzędniczek ratusza wskazała Małkowskiego jako sprawcę gwałtu - była wtedy w ciąży, kilka innych kobiet twierdzi, że były przez prezydenta molestowane seksualnie.
Prezydent na samym początku seksafery w wypowiedziach publicznych zdecydowanie zaprzeczał zarzutom, że molestował, a tym bardziej że zgwałcił kogokolwiek. Twierdził, że nagrania, na których słychać jego wulgarne rozmowy z urzędniczką - dzięki mediom usłyszała je cała Polska - i jego roznegliżowane zdjęcie z gabinetu w ratuszu, zostały spreparowane, by go pogrążyć. Jednak widzowie, którzy kilka tygodni temu oglądali program w lokalnej TVP 3, zwrócili uwagę, że pytany o intymne kontakty z urzędniczkami i molestowanie, zawahał się i dopiero po chwili odpowiedział, że nikogo nie zgwałcił.
"Rzeczpospolita" napisała, że Małkowski zaraz po zatrzymaniu przyznał się do kontaktów seksualnych z urzędniczką. Ale miały się na to zgodzić obie strony - także kobieta. A to oznacza, że Małkowski w ten sposób stara się zbić oskarżenie o gwałt. Słuchając zeznań kolejnych kobiet i nagrań rozmów Małkowskiego, w których wspomina seksualne przygody z urzędniczką, taka strategia obrony była do przewidzenia od samego początku. Dlaczego? - Wszystko zależy od dowodów. Jeśli ich nie ma lub są słabe, podejrzani często idą "w zaparte". Natomiast jeśli fakty są ewidentne, obrońcy starają się wskazać takie okoliczności, które przedstawią oskarżonego w jak najkorzystniejszym świetle - mówi znany adwokat Piotr Kruszyński z Warszawy. - W tym wypadku taką okolicznością jest twierdzenie, że istniała obopólna zgoda na kontakty intymne.
Postępowania dotyczące molestowania i sfery obyczajowości są szczególnie trudne zarówno dla adwokatów, jak i potem dla sądów. Trudno odróżnić romans z podwładnym od kontaktów, które są wynikiem nadużycia podległości służbowej. Także granica między molestowaniem a naruszeniem nietykalności cielesnej bywa delikatna.
Ujawniając fakty z intymnych kontaktów z urzędniczką, Małkowski wie, że jego wizerunek ucierpi. Ale stawką, o którą walczy, jest wolność. Kodeks karny mówi, że "kto przez nadużycie stosunku zależności lub wykorzystanie krytycznego położenia, doprowadza inną osobę do obcowania płciowego lub do poddania się innej czynności seksualnej albo do wykonania takiej czynności, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3". A "kto przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem doprowadza inną osobę do obcowania płciowego, podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12".
Andrzej Rogoyski, obrońca jednej z pokrzywdzonych kobiet, nie jest specjalnie zaskoczony tym, że Małkowski przyznał się do kontaktów intymnych. - Uważam, że po konfrontacji z materiałem dowodowym i konsultacji z pełnomocnikiem nie miał innego wyjścia, niż się przyznać do niektórych rzeczy. To jedyna rozsądna linia obrony - mówi adwokat. - Jestem przekonany, że wkrótce pojawią się fakty, które pokażą, że i ona jest nie do utrzymania na dłuższą metę. Jestem dobrej myśli.
Ale podobnie jak prawnik urzędniczki dobrej myśli jest też mecenas Marek Małecki, obrońca prezydenta Małkowskiego. - Od początku śledztwa konsekwentnie prezentujemy tę samą linię obrony. Myślę, że w ciągu dwóch tygodni można się spodziewać przełomu - twierdzi prezydencki adwokat. - Dla mnie niepokojące jest to, że z prokuratury wydostają się informacje, choć ze względu na dobro kobiet, prezydenta i ich bliskich postępowanie wymaga całkowitej poufności.
Oprócz odpowiedzialności karnej chodzi także o konsekwencje, które Małkowski może ponieść za seksaferę jako polityk. Prezydent przez lata budował swój wizerunek. Artykuły w niektórych mediach kipiały wręcz od opisów pokazujących go w dobrym świetle, także jako wzorowego męża, ojca, a ostatnio dziadka. Publicznie pokazywał się w towarzystwie żony i podkreślał znaczenie rodziny. Ten wizerunek został zniszczony i to nie tylko samą aferą, ile przyznaniem się do kontaktów intymnych.
Prawnicy kobiet nie chcą zdradzić, w jaki sposób uwzględnią w swojej strategii nowe fakty ze śledztwa. - Zdecydujemy, jak i czy to wykorzystać - mówi tylko Andrzej Rogoyski. - Ale nie da się ukryć, że na naszych oczach kruszy się wizerunek dobrego ojca i gospodarza. Pod koniec lutego Małkowski został zatrzymany, a potem aresztowany. Prokuratura postawiła mu zarzuty przeciwko wolności seksualnej i obyczajności.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz