Data dodania: 2008-05-25 13:16
Losy uniwersytetu zależą od wydziału prawa
Decydują się losy olsztyńskiej uczelni. By zostać w uniwersyteckiej elicie i nie spaść do drugiej ligi polskich uczelni musi spełnić już tylko jeden warunek. Problem w tym, że wszystko jest w rękach wydziału prawa i administracji.
A w potocznej opinii ten wydział jest w Olsztynie słabszy niż na innych uczelniach.
Czy "prawo" da radę?
Potwierdzają to rankingi tygodnika "Polityka". W ostatnim podsumowaniu za rok 2007 olsztyńskie prawo i administracja znalazły się na 13. miejscu spośród 15. na polskich uczelniach. Olsztyn wyprzedził tylko wydział prawa na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie i na Uniwersytecie Rzeszowskim.
Na razie olsztyńska uczelnia zdobyła właśnie uprawnienia do nadawania stopnia doktora z filozofii. Dzięki temu już w 17 dziedzinach można w Olsztynie zostać naukowcami z tym stopniem.
Strach zajrzał w oczy niektórym polskim uczelniom już w 2003 r., gdy został opracowany projekt zmian w ustawie o szkolnictwie wyższym.
Na co stać uczelnię
Zespół pod kierunkiem prof. Jerzego Woźnickiego, dziś honorowego przewodniczącego Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich, zaproponował wtedy, by podzielić uczelnie na kilka kategorii: uniwersytety, uniwersytety techniczne, uniwersytety z przymiotnikiem (np. medyczne, rolnicze, ekonomiczne), akademie, politechniki. Zgodnie z ustawą uniwersytety do 2010 r. muszą mieć uprawnienia w 12. ściśle określonych dyscyplinach - po dwa w naukach humanistycznych, społecznych lub teologicznych, matematycznych, fizycznych lub technicznych, przyrodniczych oraz prawnych lub ekonomicznych. - Nazwa uczelni ma informować wprost, na co ją stać - argumentował wtedy w rozmowie z "Gazetą" prof. Woźnicki.
Od początku było wiadomo, że zdobycie wystarczającej liczby uprawnień to być albo nie być dla kilku uczelni. Lepiej studiować na uniwersytecie niż na uniwersytecie przyrodniczym. W gronie zagrożonych było wymienianych sześć-siedem uniwersytetów: Stefana Kardynała Wyszyńskiego w Warszawie, Opolski, Szczeciński, Zielonogórski, Białostocki, Rzeszowski, ale też Warmińsko-Mazurski. Minęło kilka lat, a nasza uczelnia ma 11 takich uprawnień. Jeśli w wymaganym terminie nie dorzuci jeszcze jednego, stanie się uniwersytetem drugiej kategorii i zamiast Uniwersytetem Warmińsko-Mazurskim nazywać się będzie np. uniwersytetem humanistyczno-przyrodniczym. Wszystko wyjaśni się być może już w czerwcu.
Wcześniej się nie udało
Wydział prawa i administracji to młody wydział w Olsztynie, powstał zaledwie w 2001 r. Jego władze starają się o uzyskanie uprawnień doktorskich już od kilku lat. - Dotychczas były to jednak działania bezskuteczne. Możliwe, że powodem było to, że władze wydziału zaczęły się starać o te uprawnienia przed 2006 r., gdy wydział nie miał jeszcze absolwentów - tłumaczy rektor Ryszard Górecki. - Ale wnioski były też odrzucane ze względu na braki kadrowe.
Aby starać się o uprawnienia doktorskie, na wydziale musi być zatrudnionych co najmniej ośmiu samodzielnych pracowników ze stopniem doktora habilitowanego lub tytułem profesora wyspecjalizowanych w naukach prawnych. - Teraz na wydziale mamy wystarczająco dużo pracowników - zapewnia Górecki.
Wniosek o nadanie uprawnień doktorskich wydziałowi prawa jest już gotowy od kilku miesięcy. Czeka na decyzję Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów. Władze uczelni liczą, że komisja oceni ten wniosek jeszcze w czerwcu.
Nadzieja w "ekonomii"
Ale uczelnia szykuje wariant awaryjny, gdyby się okazało, że ocena będzie jednak negatywna. Wyjściem ma być zdobycie uprawnień do doktoryzowania na wydziale nauk ekonomicznych. Uczelnia kompletuje właśnie kadrę na tym wydziale, by wystąpić z tym wnioskiem. - To wariant, który ma nas uratować, gdyby coś nie wyszło na wydziale prawa - tłumaczy Ryszard Górecki. - Ustawa wyraźnie przecież mówi, że wymagane jest jedno takie uprawnienie: albo w naukach prawnych, albo ekonomicznych.
I dodaje, że nie martwi się o los uniwersytetu i jest przekonany, że nadal będzie uniwersytetem klasy "A". - Nasza uczelnia jeszcze i tak nie jest w złej sytuacji, bo brakuje nam tylko jednego kluczowego uprawnienia - mówi. - Większe problemy mają wciąż uczelnie w Szczecinie, Rzeszowie, Białymstoku czy Zielonej Górze.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz